Krok w dobrą stronę. "Pułapka" – recenzja premiery serialu TVN z Agatą Kuleszą
Kamila Czaja
10 września 2018, 12:02
"Pułapka" (Fot. TVN)
TVN dał widzom serial słabszy niż szumne obietnice na jego temat, ale jednak z potencjałem. I przede wszystkim z Agatą Kuleszą, która swobodnie przekracza mielizny "Pułapki".
TVN dał widzom serial słabszy niż szumne obietnice na jego temat, ale jednak z potencjałem. I przede wszystkim z Agatą Kuleszą, która swobodnie przekracza mielizny "Pułapki".
"Pułapkę" TVN-u zapowiadano jako rewolucję, zupełnie nowy styl robienia serialu telewizyjnego, mroczną opowieść, która zachwieje przyzwyczajeniami widzów, a na dodatek dokona tego w sześciu odcinkach stanowiących całość, nie proceduralnych. Brzmiało to wszystkim bardziej jako rewolucja na miarę możliwości tej stacji, bo poza nią, w kablówce takie "cuda" są czymś normalnym.
I na tle innych seriali TVN-u, oceniana jako produkt polskiej stacji ogólnodostępnej, "Pułapka" okazuje się faktycznie w porządku. To nie procedural o romansujących lekarzach czy prawnikach, oczywiście pięknych i bogatych, ani nie adaptacja telenoweli. "Pułapka" stanowi na dodatek projekt autorski (podczas gdy dwa najmilej wspominane przeze mnie seriale TVN-u, "Kasia i Tomek" oraz "Usta usta", to formaty zagraniczne). Ale to nie znaczy, że nagle stał się cud.
Olga Sawicka (Agata Kulesza) jest autorką poczytnych kryminałów, która po śmierci męża zajmuje się głównie pływaniem w luksusowym basenie przy równie luksusowym domu, piciem, paleniem i pielęgnowaniem twórczej niemocy. Trochę ten wizerunek zgnębionej prywatnie i zawodowo pisarski na papierze wygląda stereotypowo, ale mamy tu Kuleszę – a ją można z zachwytem oglądać, jak po prostu cierpi, snując się po domu. Wystarczy przypomnieć teledysk do "2015" zespołu Hey.
Z marazmu wytrąca Olgę informacja o zaginięciu podopiecznej domu dziecka. Motywowana pogonią za tematem, ale i względami osobistymi (tego nietrudno się domyślić, a scenariusz niepotrzebnie chyba podkręca tu sekrety) pisarka próbuje odkryć, co stało się w placówce kierowanej przez Krystynę Rybak (Maria Maj). Przede wszystkim jednak Olga poznaje prześladowaną przez rówieśniczki nastolatkę, Ewę (Marianna Kowalewska), a trudna więź tworząca się między bohaterkami ma napędzać serial w zakresie wzruszeń – z efektem nierównym.
Najlepiej udaje się to wszystko, kiedy na ekranie jest Kulesza – czy to w konfrontacjach Olgi z Ewą lub z dyrektorką domu dziecka, czy w przekomarzaniach z przyjaciółką pracującą w policji, Justyną (Joanna Kulig). Aktorka błyskawicznie przechodzi od kobiety skacowanej i zgorzkniałej po postać po dziecięcemu niesforną, wręcz rozkapryszoną. Scenarzyści, Karolina Frankowska i Michał Godzic, napisali jej kilka niezłych ripost, a resztę Kulesza buduje sama, czasem z niczego.
Dobrze radzi sobie też Kowalewska, aktorka bardzo obiecująca. Przekonuje przede wszystkim w scenach ze starszymi aktorami lub w solowych występach, a mniej w walkach między rówieśnikami. Miałam wrażenie, że właśnie przy próbach pokazania przemocy w domu dziecka najbardziej widać, że to jednak serial TVN-u, bo wkrada się tu jakaś sterylność.
Fałszywą nutą póki co jest też nałożenie na prywatne śledztwo Olgi i dramaty uwikłanych w nie ludzi jakiejś większej intrygi na szczeblach władzy. W tym wątku pojawia się wpływowy policjant Paweł Koman (Krzysztof Pieczyński). Póki co jego próby zatuszowania jakiejś tajemnicy z przeszłości przypominają każdą tego rodzaju historię, jaką już widzieliśmy na ekranach.
W pierwszym odcinku jest parę ciekawych zwrotów akcji i nakładających się na siebie warstw, a Olga to postać na tyle złożona, że warto jej towarzyszyć, licząc, że niektóre rozwinięcia losów pisarki wyjdą poza serialowy schemat. Jest tu może kilka niepotrzebnych tajemnic oraz krótkich i oderwanych od reszty scen, ale można mieć nadzieję, że w kolejnych odcinkach twórcy nie będą się bali zaskoczyć. I że zrezygnują z siatki zabezpieczającej, bo cały czas miałam poczucie, że mimo deklarowanego nacisku na mrok stawki są tu niewysokie.
"Pułapkę" reżyseruje Łukasz Palkowski – i to widać. Twórca zasłużony, ściągający rodaków do kina na niegłupie polskie kino biograficzne, serialowo znany jest między innymi z "Belfra". Należę do nieprzekonanych "Belfrem" (tak, nawet w pierwszym sezonie) i "Pułapka" póki co wydaje mi się bliższa tamtej stylistyce niż produkcjom, które stawiamy w ostatnich miesiącach za wzór rodzimego serialu kryminalnego.
"Pułapka" pod względem pomysłu i realizacji nie jest "Rojstem" ani "Krukiem" – a równocześnie trudno o tych produkcjach nie wspomnieć, skoro twórcy serialu próbowali zareklamować swój produkt jako coś wyjątkowego. Zresztą fabuła skupiona wokół domu dziecka każe myśleć o "Kruku", a i "Rojst" dotyka tematu prześladowania nastolatków (i tam również występuje Kowalewska). Oba seriale są jednak mroczne bez znieczulenia, a z produkcji TVN-u mimo zebrania fantastycznego grona aktorów chwilami przebija jakaś nieautentyczność.
Nie odradzam jednak "Pułapki". Przeciwnie, mimo zastrzeżeń zamierzam ją obejrzeć do końca. Trzeba docenić TVN za krok w dobrą stronę i zachęcać ogólnodostępne stacje do wysiłków twórczych oraz finansowych poświęceń. Świetnie obsadzono serial i już sama obecność Kuleszy i Kulig, gwiazd filmów Pawła Pawlikowskiego, to powód, by "Pułapki" spróbować. Ograniczono się do 6 odcinków. Przełknięto koncept serializacji. I na dodatek wyemitowano to w niedzielę o 21:30 zamiast na przykład w czwartek o 23:45. Owszem, sporo kroków zostało jeszcze do zrobienia, ale jak na początek drogi do seriali prawdziwie jakościowych jest całkiem nieźle.
Nowe odcinki "Pułapki" w niedziele o 21:30 w TVN i na Player.pl (tu po wykupieniu dostępu zobaczyć można kolejny odcinek z tygodniowym wyprzedzeniem).