Od plotkary do stalkera. "Ty" – recenzja nowego serialu z Pennem Badgleyem
Kamila Czaja
11 września 2018, 22:02
"Ty" (Fot. Lifetime)
Penn Badgley z "Plotkary" jako niepokojąco uroczy stalker. W tle księgarnia i Nowy Jork. Fabularnie niby banał, ale ogląda się to guilty pleasure i z poczuciem winy, i z przyjemnością.
Penn Badgley z "Plotkary" jako niepokojąco uroczy stalker. W tle księgarnia i Nowy Jork. Fabularnie niby banał, ale ogląda się to guilty pleasure i z poczuciem winy, i z przyjemnością.
"Ty" to serial oparty na wydanej także w Polsce książce Caroline Kepnes. Produkcja dostała drugi sezon jeszcze przed premierą pierwszego, a magnetyzujące trailery zapowiadały pełen napięcia seans. I jeśli ktoś potrzebuje wciągającego psychologicznego thrillera typu guilty pleasure, to Greg Berlanti i Sera Gamble stworzyli dla stacji Lifetime coś idealnie pod takie oczekiwania.
Fabuła jest prosta. Pracujący w księgarni Joe Goldberg (Penn Badgley, "Plotkara") spotyka Guinevere Beck, zwaną po prostu Beck (Elizabeth Lail, "Once Upon a Time"), aspirująca pisarkę, która próbuje utrzymać się w Nowym Jorku. Urocza pierwsza rozmowa o książkach, ewidentne zainteresowanie obu stron… I tu zwrot akcji, bo Joe okazuje się stalkerem.
To niebezpieczny serial – trochę tak, przy świadomości estetycznych różnic, jak niebezpieczny był "Hannibal". Otóż Joe da się lubić i widz zdecydowanie za chętnie usprawiedliwi wiele zachowań, których usprawiedliwiać nie należy. No tak, chodzi za nią, ale to przez zauroczenie… Owszem, śledzi ją w internecie, ale czy dziś to nie jest już normalne? Jasne, manipuluje, ale… "Ty" sprawdza, jak wiele potrafimy darować prześladowcy, jeśli ma chłopięcy uśmiech Bagdleya i tak ładnie mówi o książkach. A na dodatek opiekuje się zaniedbanym synem sąsiadki, Paco (Luca Padovan).
Joe sam dostarcza zresztą sporo wymówek. Świat jest brutalny, ludzie rozczarowują, a zanim człowiek się zaangażuje, powinien wiedzieć, z kim ma do czynienia. Twórcy "Ty" nie ułatwiają widzom jednoznacznego potępienia głównego bohatera także dlatego, że atakowani przez niego ludzie faktycznie wydają się raczej koszmarni.
Jeśli zestawić Joe z niedojrzałym chłopakiem Beck, Benjim (Lou Taylor Pucci), czy nadużywającym swojej pozycji profesorem (Reg Rogers, "The Knick"), to stalker podglądający dziewczynę przez okno wydaje się całkiem sensowny. Okropne są nielojalne przyjaciółki (między innymi Peach, grana przez Shay Mitchell, która od czasu "Pretty Little Liars" zrobiła spore aktorskie postępy). I bardzo łatwo zapomnieć, że widzimy tych wszystkich ludzi oczami człowieka zaburzonego, który sądzi, że jest bohaterem komedii romantycznej, podczas gdy występuje w thrillerze w roli oprawcy. I to, że przy okazji jest oprawcą oczytanym, naprawdę nie powinno mieć nic do rzeczy.
Dla nałogowych czytelników ciekawym uzupełnieniem sensacyjnej fabuły, która subtelnością nie grzeszy, za to wciąga, będzie księgarnia, w której pracuje Joe. Książki są w serialu ważne, nawet jeśli rozmownych bohaterów na ich temat brzmią dość pretensjonalnie. Gdy w podziemiach, zawierających cenne egzemplarze, Paco mówi: "Jak przyjdą zombie, to tu się schowam", trudno się pod tym nie podpisać. Poza tym ciekawie zapowiada się nie tylko poznawanie przeszłości Joe w kwestii kobiet, ale i zgłębienie jego relacji z mentorem, właścicielem księgarni (Mark Blum, "Mozart in the Jungle").
"Ty" podrzuca też parę ciekawych obserwacji dotyczących mediów społecznościowych. I tylko trzeba wciąż się pilnować, by nie ulec narracji Joe, który wyjaśnia Beck (wewnętrzne monologi stalkera są skierowane do niej, stąd wyeksponowanie "ty"), że przecież najwyraźniej sama chce, by ją obserwować, skoro tak wiele na swój temat wrzuca do sieci. A po seansie należy zabezpieczyć wszystko hasłami (na wzór zaklejania kamerek w laptopach po "Black Mirror").
Są tu też pytania o to, kiedy zaczyna się robić niepokojąco i niebezpiecznie. Kiedy przekracza się granicę? Jak działają samousprawiedliwienia kogoś, kto ją już zdecydowanie przekroczył? Skąd bierze się syndrom wybawcy? Pokazanie tego wszystkiego z punktu widzenia stalkera to ciekawy pomysł, bo każe kwestionować wszystko, co widzimy i słyszymy. A równocześnie bardzo trudno nie dać sobie narzucić wyroków ferowanych przez Joe.
Finał pierwszego odcinka trochę podkopuje tego rodzaju niuanse, bo eskalacja zachowań Joe osiąga stopień, którego nawet urok Badgleya nie obroni. Trochę się obawiam, czy końcówka pilota nie sugeruje też, że będziemy mieć do czynienia z dość schematycznym odhaczaniem przez Joe kolejnych przeszkód na drodze do serca Beck.
Jasne, nie jest to szczególnie pogłębiony dramat psychologiczny, a raczej ciężki temat opowiedziany lekko. Jednak przy całym uwikłaniu w popkulturowe schematy "Ty" na razie zapewnia widzom sporo zaskakująco świeżej i mocno perwersyjnej rozrywki. A do tego niepokojąco uroczego stalkera, ładne nowojorskie ujęcia, strach przed mediami społecznościowymi i silny impuls, żeby coś poczytać. Ale oprócz serialu, nie zamiast. Obiecujący, niebezpieczny, zachęcający do dalszego oglądania początek.
W Polsce serial będzie można oglądać na Netfliksie (nie podano jeszcze daty premiery).