Czy "Bodyguard" naprawdę TO zrobił w 4. odcinku? Twórca wyjaśnia twist, a fani mają szaloną teorię
Marta Wawrzyn
13 września 2018, 18:43
"Bodyguard" (Fot. BBC)
Nie ma teraz bardziej wciągającego serialu niż "Bodyguard" — co tydzień musi być jakaś bomba. Czy twist z 4. odcinka to zmyłka, czy to się wydarzyło naprawdę? Uwaga na ogromne spoilery!
Nie ma teraz bardziej wciągającego serialu niż "Bodyguard" — co tydzień musi być jakaś bomba. Czy twist z 4. odcinka to zmyłka, czy to się wydarzyło naprawdę? Uwaga na ogromne spoilery!
Jeśli nie oglądacie serialu "Bodyguard" na bieżąco, nie chcecie dalej czytać, wierzcie mi. Twisty, bomby, zamachy i inne cuda były co prawda w każdym odcinku, ale to, co się wydarzyło w odcinku nr 4, to prawdziwa matka wszystkich twistów. Brytyjski serial zrobił coś, czego nie odważyłaby się zrobić dosłownie żadna inna produkcja. I zdaje się, że nie będzie prób wycofania się z tego i powrotu do status quo ante.
Gotowi na ogromny spoiler? No to jedziemy. Jak słyszeliście na własne uszy, jeśli tylko obejrzeliście najnowszy odcinek, Julia Montague (Keeley Hawes), pani minister o kontrowersyjnych poglądach, której życie miał chronić David Budd — tytułowy ochroniarz grany przez Richarda Maddena — zmarła w szpitalu w wyniku obrażeń po zamachu na jej życie. I co nie jest zmyłka.
Twórca serialu Jed Mercurio potwierdził w rozmowie z "Radio Times", że Julia nie żyje. Co więcej, taki był plan od samego początku — pani minister miała zginąć.
– Keeley mogła być dostępna na cały sezon, gdybym ją chciał. Ale napisałem postać, która ginie po trzech odcinkach. Tak chciałem zrobić – mówi Mercurio.
Scenarzysta przyznaje, że chciał zagrać z oczekiwaniami widzów, którzy są do pewnych rzeczy po prostu przyzwyczajeni.
– Myślę, że od seriali oczekuje się, by zawsze zachowywały pewną równowagę, w której nic się nie zmienia dla głównych gwiazd i nie ma drastycznych zmian w strukturze, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko ma tendencje trwać przez kilka sezonów. Ale ja staram się robić rzeczy, które popchną fabułę do przodu, i w przypadku "Bodyguarda" chciałem mieć to wydarzenie w środku sezonu, które kompletnie zmienia dynamikę – wyjaśnia twórca.
Mercurio dodaje, że postawił sobie za cel pokazać w serialu twist, jakiego widzowie naprawdę się nie spodziewali. Jego zdaniem nie ma czegoś takiego jak "postać, która nie może zginąć", nieważne, jak istotna dla fabuły się wydaje. A Keeley Hawes jest do takiego podejścia przyzwyczajona, bo wcześniej grała w "Line of Duty", poprzednim serialu Mercurio.
It has been amazing to be part of #Bodyguard.
Everyone's enthusiasm for the show has made it so exciting. Thanks again for watching and for the lovely messages.
And Iiiiieeiiiieeeiiiiiiiiii will always love youuuuuuuuuuuuu! @_richardmadden pic.twitter.com/ZkLs8PPhn9— Keeley Hawes (@Misskeeleyhawes) 10 września 2018
Nie wszyscy fani zostali jednak przekonani, że to nie wielka mistyfikacja. Powstała nawet teoria, że "Bodyguard" to nowoczesna wersja "Romea i Julii" — o czym ma świadczyć nazwisko Julia Montague — i że pani minister tak naprawdę żyje. A do tego Mercurio brzmi prawie jak Merkucjo, prawda? Niby niewiele, ale wystarczyło, żeby rozpalić wyobraźnię użytkowników Twittera.
Julia/Juliet
— James (@TheeJamesT) 9 września 2018
Przed nami jeszcze tylko tylko dwa odcinki 1. sezonu "Bodyguarda", w tym 75-minutowy finał, który nie ma wyjścia — musi być jeszcze bardziej wybuchowy niż wszystko przed nim i pobić kolejne rekordy oglądalności.