Serialowa alternatywa: "Złote życie", czyli z węgierską rodziną też najlepiej wychodzi się na zdjęciach
Kamila Czaja
13 października 2018, 18:32
"Złote życie" (Fot. HBO)
"Złote życie" to ambitne połączenie dramatu rodzinnego i opowieści o kryminalnych przekrętach. Poznajcie klan Miklósi i zobaczcie, jak jego członkowie próbują wywalczyć społeczny awans.
"Złote życie" to ambitne połączenie dramatu rodzinnego i opowieści o kryminalnych przekrętach. Poznajcie klan Miklósi i zobaczcie, jak jego członkowie próbują wywalczyć społeczny awans.
Podczas tegorocznego festiwalu SerialCon w naszej debacie o serialowej alternatywie pojawiła się między innymi wysoko oceniana przez widzów i krytyków węgierska produkcja "Złote życie" ("Aranyélet"). 14 października na HBO GO będzie miał premierę 3. sezon tej stworzonej dla HBO Europe historii, więc jest dobra okazja, by nadrobić poprzednie serie. A warto!
Świetna jest już sama czołówka. Artystycznym ujęciom przedmiotów związanych z przestępczym procederem towarzyszy piosenka "Family" zespołu Fancy Dress Party, w której słyszymy między innymi, że rodzina to walka, miłość i ból – i że trzeba być jej częścią.
Przemieszanie rodzinnego dramatu z ciemnymi interesami to właśnie kluczowy element "Złotego życia". Mamy bowiem do czynienia z klanem Miklósi, którego członkowie próbują na drodze różnorakich przekrętów osiągnąć poziom typowy dla klasy wyższej, jednak kruche fundamenty ich społecznego awansu co chwilę dają o sobie znać.
Attila (Szabolcs Thuróczy) to w gruncie rzeczy poczciwy facet, który na skutek słabości charakteru i wpływu dawnego przyjaciela, mafioza Endre Hollósa (Zsolt Anger), uwikłał się w nielegalne sposoby zarabiania. Gdy dojrzewa do zmiany życia własnego i rodziny, na jaw wychodzą konflikty i frustracje, a zerwanie z przeszłością okazuje się jeszcze trudniejsze, niż można się było spodziewać.
Żona Attili, Janka (Eszter Ónodi), nie po to uciekła z prowincji, by teraz łatwo zrezygnować z dobrobytu. Woli ostro walczyć o swoją pozycje, często metodami bardziej brutalnymi niż te z półświatka, w którym obraca się jej mąż. Poczynania Janki na gruncie sąsiedzkich stowarzyszeń i pseudocharytatywnej działalności mrożą krew w żyłach nawet skuteczniej niż pościgi i strzelaniny.
Dzieci tej mocno skonfliktowanej dwójki to też złożone postacie. Mirze (Laura Döbrösi) w wartościach bliżej do ojca, a równocześnie w próbie wyjścia z roli grzecznej dziewczynki to właśnie ona wpadnie w ogromne kłopoty. Ucząc się życia, niejedno zobaczy, a jej wcześniej czarno-biały obraz świata siłą rzeczy zacznie dopuszczać kompromisy.
Z kolei Márk (Renátó Olasz) to taki serialowy bohater, którego kocha się nienawidzić. Cwany, nastawiony na budowanie wrażenia, podejmujący jedną nierozsądną decyzję za drugą chłopak świetnie odnajduje się w świecie, z którego jego ojciec próbuje uciec. Oczywiście radzi sobie tak tylko do czasu, bo z każdym odcinkiem rodzina wpada w coraz większe finansowe, uczuciowe i kryminale tarapaty, a Márk odgrywa tu niemałą rolę.
Konflikty, w które wmieszany jest jeszcze pozornie idealny i odnoszący sukcesy brat Attili, Tibor (Tamás Lengyel), to najsilniejsza strona "Złotego życia". Oglądanie powoli narastających animozji, sprzecznych celów i coraz gorszych wyborów, które podejmują Miklósi, mocno wciąga, a przewidywany wybuch spełnia oczekiwania.
Wątki kryminalne wydają się nieco mniej interesujące. Zamiast oglądać przekręty, kradzieże i wojny organizacji przestępczych, lepiej śledzić spojrzenia, jakimi obdarzają się członkowie wmieszanej w ten chaos rodziny. Trzeba jednak przyznać, że także pod względem konstrukcji świata, z którego Attila chce się wyrwać, scenariusz jest dopracowany. Twórcy "Złotego życia" bywają brutalni, nie łagodzą trudnych sytuacji. I nie objaśniają też wszystkiego wprost, ciągnąc kilka wątków naraz i wierząc w inteligencję widza.
"Złote życie" nie wyróżniałoby się aż tak, gdyby nie środkowoeuropejskie realia, które trafnie pokazuje. Różnice między bogatymi, biednymi i, gdzieś pośrodku, serialową rodziną, która bogatą tylko udaje, są tu inne niż w przypadku opowieści o Nowym Jorku, Sztokholmie czy Melbourne. Retrospekcje z ponurych czasów socjalizmu pewnie wydadzą się polskiemu odbiorcy znajome. Podobnie zresztą jak obraz gospodarczych przemian, na których wybijają się często gracze najsprytniejsi lub po prostu najbardziej bezwzględni.
Warto sięgnąć po tę węgierską produkcję nie tylko dla zamiany klimatu, do którego przyzwyczaiła nas ramówka zdominowana przez anglojęzyczne produkcje, ale także dlatego, że "Złote życie" zapewnia dobrze opowiedzianą historię o skomplikowanych postaciach, które mogą irytować, ale są w tym bardzo ludzkie. To nie zawsze przyjemny seans i jak każda nieco bardziej wymagająca opowieść wymaga skupienia. Wszystko toczy się tu dość niespiesznie, bo chodzi o budowanie spójnego świata i funkcjonujących w nim bohaterów. Ale cierpliwość widza zostaje nagrodzona.
Z otwierającego serial utworu w czołówce dowiadujemy się również, że "rodzina to historia trudna do opowiedzenia". W "Złotym życiu" ta trudność zostaje wzięta pod uwagę i wykorzystana na korzyść serialu, który na własnych warunkach opowiada o Attili, jego bliskich i wrogach w świecie, w którym czasem niełatwo odróżnić jednych od drugich.
Dwie serie "Złotego życia" oglądać można na HBO GO. 3. sezon pojawi się na tej platformie 14 października.