"Nielegalni" to polski serial szpiegowski na światowym poziomie – recenzja serialu Canal+
Marta Wawrzyn
21 października 2018, 12:33
"Nielegalni" (Fot. CANAL+)
2018 to przełomowy rok dla polskich seriali. Ale żaden z nich nie zaskoczył mnie tak jak "Nielegalni" — szpiegowski thriller, który sprawnie pędzi przed siebie, ze swobodą przekraczając wszelkie granice.
2018 to przełomowy rok dla polskich seriali. Ale żaden z nich nie zaskoczył mnie tak jak "Nielegalni" — szpiegowski thriller, który sprawnie pędzi przed siebie, ze swobodą przekraczając wszelkie granice.
I wcale nie mam na myśli tego, że "Nielegalni" to serial wybitny, przełomowy i taki, który odmieni moje życie. Nie, to bardzo klasyczna opowieść szpiegowska, jakich widziałam już sporo na małym i dużym ekranie. Wrażenie zrobiła na mnie nowoczesna realizacja, bardzo dobrze napisany scenariusz, postacie z krwi i kości i to, jak bardzo ten serial zrywa z przyzwyczajeniami, których trzymały się do tej pory polskie produkcje telewizyjne. "Nielegalnych" ogląda się jak porządną produkcję rozrywkową na światowym poziomie, bez całego tego bagażu, który zdawał się towarzyszyć do tej pory polskim serialom.
Serial jest adaptacją dwóch powieści Vincenta V. Severskiego — "Nielegalnych" i "Niewiernych". Nie obeszło się bez zmian. To i owo uproszczono, to i owo dopisano, tu i ówdzie pojawiła się nowa postać. Czytelnicy Severskiego nie powinni mieć problemu z rozpoznaniem materiału źródłowego, z kolei cała reszta z nas, nawet po tych uproszczeniach, musi oglądać serial uważnie, żeby nie pogubić się w międzynarodowej grze szpiegowskiej, w której środek zostajemy wrzuceni już w pierwszej scenie. Nie ma długaśnych introdukcji, jest akcja, akcja i jeszcze więcej akcji. Orientuj się albo wypadasz z gry.
"Nielegalni" to czysta rozrywka, ale ambitna i wymagająca skupienia. Jeśli w ogóle nie znacie książek, pierwszy odcinek powinniście oglądać uważnie, bo inaczej nie zorientujecie się w gąszczu postaci, zmieniających się miejscówkach i połączeniach pomiędzy nimi. Serial sprawnie porusza się pomiędzy Stambułem, Mińskiem i Warszawą, a bohaterowie właściwie wcale nie mówią po polsku. Dominuje angielski i rosyjski. I trzeba czytać napisy. To pierwszy polski serial, który zmusza widzów do tego wysiłku i wypada tylko pochwalić tę dobrą zmianę.
Scenariusz, napisany Macieja Kubickiego, Bartosza Staszczyszyna i Dorotę Jankojć-Poddębniak, sprawia pozytywne wrażenie w każdym aspekcie. Zero łopatologii, zero wymęczonych scen, drewnianych postaci, fatalnych dialogów. "Nielegalni" pędzą przed siebie, swobodnie przekraczając granice, które do tej pory wydawały się w Polsce nie do przekroczenia. W przeciwieństwie do właściwie wszystkich polskich seriali "z wyższej półki", jakie powstały w ostatnich latach, nie krzyczą do widza: "Patrzcie i podziwiajcie, jacy jesteśmy wspaniali, ambitni i lepsi od innych". Po prostu robią swoje. I cóż to jest za niesamowita odmiana!
Serial Canal+ ma oczywiście coś, czego nie miała "Wataha", "Belfer" ani "Rojst" — bardzo dobry materiał źródłowy. Nie musimy obawiać się o to, czy scenarzyści będą wiedzieli, co z tym dalej zrobić, bo to jest gotowy już świat. Świat stworzony przez kogoś, kto zna to wszystko z własnego doświadczenia (Severski był agentem przez ponad 20 lat i działał za granicą, tak jak bohaterowie "Nielegalnych") i wie, jak wyglądają takie akcje, a także jakim językiem posługują się szpiedzy, jakie przeżywają emocje i na jakie poświęcenia w życiu osobistym potrafią się zdobyć.
To ma znaczenie. W zaledwie trzech odcinkach, które widziałam, aktorzy byli w stanie ożywić na ekranie postacie z książek. Grzegorz Damięcki gra koncertowo i nie rozstaje się z papierosem jako charyzmatyczny agent Konrad Wolski. Agnieszka Grochowska pokazuje, co potrafi, w trzecim odcinku, kiedy dowiadujemy się, jak pokręcone jest jej życie rodzinne (co zresztą mogą powiedzieć o sobie wszyscy tutejsi bohaterowie). Andrzej Seweryn pojawia się w dwóch scenach i to wystarczy, żebyśmy zapamiętali jego postać, speca od fałszowania dokumentów. Sylwia Juszczak wnosi dużo fantastycznej energii jako agentka, która zawsze jest w ruchu.
Przede wszystkim jednak rządzi tutaj Filip Pławiak w roli Travisa, agenta na Białorusi, który właśnie wdepnął w niezły, no cóż, rojst. "Nielegalni" to w tym momencie w dużym stopniu jego serial. I nie chodzi tylko o to, że on jest w samym środku skomplikowanej intrygi, ale też o autentyczność emocji, przez jakie przechodzi. Nie spoilerując za dużo — zwróćcie uwagę na tego mówiącego po rosyjsku młodzieńca, bo to jego historia wkręca i porusza najbardziej.
Choć wielowymiarowi są tutaj absolutnie wszyscy, a międzynarodowa obsada — w której są jeszcze m.in. Synnøve Macody Lund z Norwegii, Fatima Gorbenko z Ukrainy i mnóstwo rosyjskich aktorów — prezentuje się imponująco i pod każdym względem prawdziwie. Widać, że scenarzystom zależało na tym, aby serialowe postacie przede wszystkim były ludźmi. Dotyczy to także tych, którzy dostają bardzo mało czasu antenowego.
Wrażenie robi sprawność, z jaką serial napisano i zrealizowano (reżyserami są Leszek Dawid i Jan P. Matuszyński, a operatorami Piotr Sobociński Jr. i Kacper Fertacz). "Nielegalni" to nowoczesny, stylowy thriller szpiegowski, który wciąga bez reszty, wie, jak sprawić widzowi radochę, i potrafi wywołać prawdziwe emocje. A przede wszystkim nie rości pretensji do bycia dziełem wybitnym, tylko po prostu robi swoje. Szybko, zgrabnie i z sensem. Niejako mimochodem zahaczając o tematy z jednej strony wielkie i ważne, a z drugiej po prostu ludzkie, jak kwestie etyczne związane z wykonywaniem tak nietypowego fachu.
Bycie szpiegiem to jedna z tych rzeczy, które są "najlepsze i najgorsze na świecie", i ta dychotomia także przewija się przez serial. Wszyscy w "Nielegalnych" coś poświęcają, żeby móc to robić — rodzinę, karierę naukową, własne zdrowie, jako taką normalność — i nikt nie zamieniłby tego życia na inne. Po trzech odcinkach trudno powiedzieć, jak dogłębna będzie ta wiwisekcja agentów, ale nie sądzę, żeby miłośnicy dobrych dramatów i mocnej psychologii postaci poczuli się zawiedzeni. To bardzo ludzcy szpiedzy i — pewnie już się powtarzam, ale to w Polsce naprawdę niecodzienne — bardzo dobrze napisany serial.
Niezależnie od tego, czy jesteście fanami produkcji szpiegowskich, czy nie (jeśli jesteście, polecamy nasz ranking), zerknijcie na "Nielegalnych". Tak sprawnie zrobionej rozrywki, z tak porządnym scenariuszem i tak interesującymi bohaterami, jeszcze w polskiej telewizji nie było. Czasy, kiedy nasze rodzime seriale były co najwyżej "dobre jak na polskie", właśnie się skończyły. Zaczyna się era polskich seriali, które są po prostu dobre.
"Nielegalni" startują w niedzielę 21 października o godz. 21:30 w Canal+ w ramach pasma odkodowanego. Pierwsze trzy odcinki są już dostępne w nc+ GO.