"Opowiedz mi bajkę" – i tylko baśni szkoda. Recenzja nowego serialu Kevina Williamsona
Kamila Czaja
9 listopada 2018, 22:02
"Opowiedz mi bajkę" (Fot. CBS All Access)
Znane twarze, kilka historii nawiązujących do baśni, masa zbrodni i ludzkich dramatów. Tylko czemu wszystko w "Opowiedz mi bajkę" jest tak nudne i mało subtelne?
Znane twarze, kilka historii nawiązujących do baśni, masa zbrodni i ludzkich dramatów. Tylko czemu wszystko w "Opowiedz mi bajkę" jest tak nudne i mało subtelne?
Nie ukrywam, że mimo sporego, pewnie pokoleniowego sentymentu do "Jeziora marzeń" nie przepadam za stylem Kevina Williamsona, a jego wcześniejsze telewizyjne thrillery, jak "Stalker" czy "The Following", nie napawały mnie optymizmem wobec zapowiadanego serialu CBS Access All, "Opowiedz mi bajkę". Wprawdzie pomysł, żeby wątki ze znanych baśni przenieść do współczesnego Nowego Jorku, brzmiał nieźle, ale do dziś pamiętam, co twórca "The Following" zrobił z pozornie obiecującą historią ścigania profesora literatury granego przez Jamesa Purefoya.
Nie oczekiwałam więc cudów, a i tak czuję się rozczarowana. Po dwóch odcinkach z przekonaniem mogę stwierdzić, że moją ulubioną częścią "Opowiedz mi bajkę" jest czołówka, która wprawdzie ciągnie się za długo i zdradza charakterystyczne dla Williamsona zamiłowania do dosadnej makabry, ale przynajmniej czymś się wyróżnia. Reszta serialu to już zbiór banalnych fabuł, przez które tracą czas i marnujący się tu aktorzy, i widzowie, bo naprawdę mogliby obejrzeć zamiast tego całą masę lepszych rzeczy.
W skrócie: mamy tu do czynienia z przeplatającymi się historiami mieszkańców Nowego Jorku. Jordan (James Wolk, "Zoo", "Mad Men") i Beth (Spencer Grammer, "Greek") planują wspólne życie, chociaż kobieta uważa, że świat pogrążył się chaosie. Tu należy wstawić totalnie niesubtelną krytykę Donalda Trumpa. Marzenia pary niszczy tragedia, w którą uwikłane zostają "trzy świnki" – w typowym dla Williamsona braku finezji są to przebrani w świńskie maski bandyci: Eddie (Paul Wesley, "Pamiętniki wampirów"), jego brat Mitch (Michael Raymond-James, "Once Upon a Time") i Sam (Dorian Missick, "Animal Kingdom").
Do tego Czerwony Kapturek, Kayla (Danielle Campbell, "The Originals"), nastolatka, która po śmierci matki razem z ojcem (Sam Jaeger, "Parenthood") próbuje zacząć wszystko od nowa, mieszkając u babci (Kim Cattrall, "Seks w wielkim mieście"). Plus, prawdopodobnie, Jaś i Małgosia, rodzeństwo Hannah (Dania Ramirez, "Devious Maids") i Gabe (Davi Santos), uciekający przed popełnionym przez chłopaka kosztownym błędem. "Prawdopodobnie", bo tu akurat nawiązanie do baśni jest mgliste. Na tyle, że właściwie traci sens.
Drogi bohaterów tych historii się krzyżują, ale dość mechanicznie. Głównie śledzimy trzy wątki osobno. I żaden nie jest interesujący. W losach bandytów i Jordana oglądamy wszelkie możliwie schematy, uzupełnione o niemrawe śledztwo detektyw Renee Garcii (Zabryna Guevara, "Gotham"). Nastoletni bunt w wydaniu Kayli i jej przyjaciół, z raczej oczywistą rolą nowego nauczyciela, Nicka (Billy Magnussen, "Maniac"), to jakaś marna kopia "Plotkary" i "Pretty Little Liars", przy czym Campbell jeszcze mniej pasuje do roli licealistki. Szkoda Cattrall, bo przy lepszym scenariuszu mogłaby pokazać, że jest nie tylko Samanthą Jones, a ta szansa gubi się w idiotyzmach fabuły. A wątek rodzeństwa to parada łzawych opowieści i trudnym życiu, z czego niewiele wynika.
Jedyną rozrywką, jaką miałam podczas pierwszego odcinka, była próba nadążenia za całą masą wprowadzonych w krótkim czasie postaci i ich, często ostatecznie mało ważnych, wzajemnych powiązań. Starania, by zapamiętać, kto jest kim, pozwalały oderwać się od płytkości samych wydarzeń i biorących w nich udział bohaterów. A pod koniec pilota nastąpił zwrot akcji, ale wszystko w "Opowiedz mi bajkę" jest na tyle niemrawe, że nawet tragedią trudno się przejąć.
Drugi odcinek obejrzałam wyłącznie z recenzenckiego obowiązku i skoro już wiedziałam, jakie wątki i postacie mam przed sobą, to zniknął nawet posmak nowości. Wyraźniej słyszałam więc słabe dialogi i bardziej dziwiłam się brakowi emocji, mimo że pozornie tyle się dzieje. A przy scenie z nastolatkami w jacuzzi już tylko czekałam, aż to żenujące przedstawienie się skończy. Bo o ile skłonność do dosłowności, przemocy, nachalnej symboliki i łzawych scen nie zaskoczyła mnie w przypadku serialu spod ręki Williamsona, tak fakt, że jest nudno, stanowił jednak rozczarowanie.
Nie warto oglądać dla zbyt słabo zrealizowanego głównego baśniowego konceptu. Nie warto dla aktorów, którzy nie są w stanie przebić się przez zły scenariusz. Nie warto dla skoków adrenaliny, bo widz ich tu prawie nie doświadczy, chociaż trup ściele się gęsto. "Opowiedz mi bajkę" to podobno thriller psychologiczny, ale w praktyce ani tu akcji na "thriller", ani portretów czy przeżyć postaci na "psychologiczny". Może, chociaż niekoniecznie, serial spodoba się wiernym fanom Williamsona. Poza tym szkoda baśni na takie "eksperymenty".
"Opowiedz mi bajkę" jest dostępne na HBO GO. Kolejne odcinki co czwartek.