Co dalej w "Homecoming"? Twórca serialu mówi o zakończeniu i 2. sezonie
Mateusz Piesowicz
15 listopada 2018, 17:32
"Homecoming" (Fot. Amazon Prime Video)
Chcecie więcej "Homecoming"? I dostaniecie, ale najpierw zobaczcie, co o serialu, pracy z Julią Roberts i już zamówionej kontynuacji powiedział Sam Esmail. Uwaga na spoilery!
Chcecie więcej "Homecoming"? I dostaniecie, ale najpierw zobaczcie, co o serialu, pracy z Julią Roberts i już zamówionej kontynuacji powiedział Sam Esmail. Uwaga na spoilery!
"Homecoming" to jedna z tych serialowych niespodzianek, na które chcielibyśmy wpadać jak najczęściej. Produkcja Amazona urzekła nas wciągającą historią, świetnym klimatem i znakomitą realizacją, sprawiając, że od razu po obejrzeniu finałowego odcinka, chcieliśmy zobaczyć ciąg dalszy. Na ten musimy trochę poczekać, bo chociaż prace nad nim już trwają, twórca serialu, Sam Esmail, nie zdradza żadnych szczegółów na temat tego, czego możemy się spodziewać.
Trudno jednak by było inaczej, skoro 1. sezon zakończył się w sposób, któremu daleko do jednoznaczności. Jak pamiętacie, Heidi (Julia Roberts) wyruszyła tam w podróż do ukrytego w kalifornijskich lasach miasteczka, gdzie odnalazła Waltera (Stephan James), który nie miał jednak żadnych związanych z nią wspomnień. Tak się przynajmniej wydaje, bo krótki rzut oka na stół i ułożone przez niego w charakterystyczny sposób sztućce pozwala myśleć, że dawny Walter jednak gdzieś tam jeszcze jest.
Jak powiedział Esmail, ostatnia scena miała być dwuznaczna, by widz mógł sam zdecydować, co dokładnie w niej zobaczył. Heidi ujrzała szczęśliwego, wreszcie wolnego od przeszłości Waltera, dlatego zdecydowała się ukryć przed nim mapę i nie budzić bolesnych wspomnień, nawet jeśli ma to oznaczać, że mężczyzna o niej zapomni. Skoro jednak zachowały się w nim dawne przyzwyczajenia, to może jednak jest dla nich nadzieja?
Możemy się tylko domyślać, co dokładnie chodziło po głowie twórcy, bo na żadne konkrety z jego strony nie ma co liczyć. Także na temat kontynuacji, o której powiedział tylko, że trwają właśnie prace nad scenariuszem. Nie ma zatem nawet pewności, że zobaczymy znów Heidi i Waltera, bo powrót żadnej z serialowych gwiazd nie został jeszcze oficjalnie potwierdzony.
Pytany o 2. sezon Esmail powiedział tylko, by zwrócić uwagę na scenę po napisach z Audrey (Hong Chau) wcierającą sobie w nadgarstki coś, co wyglądało na skuteczniejszą wersję substancji do wymazywania pamięci. To właśnie w niej należy szukać wskazówek wobec kierunku, w jakim będzie dalej zmierzał serial. Wniosek z tego taki, że będzie pewnie jeszcze więcej sekretów niż dotychczas, a my powinniśmy bliżej poznać tajemniczą korporację Geist.
Mamy nadzieję, że gdzieś tam znajdzie się jednak miejsce dla Heidi, bo to postać, z którą zdążyliśmy się już mocno związać. Podobnie zresztą było na planie z Samem Esmailem i Julią Roberts, bo jak powiedział twórca, od razu zawiązała się pomiędzy nimi nic porozumienia. Aktorka szybko pojęła intencje reżysera, ekscytował ją także fakt, że z powodu różnic pomiędzy Heidi w dwóch okresach czasowych, gra właściwie dwie odmienne bohaterki.
Na tym i mnóstwie nawiązań do dzieł Alfreda Hitchocka czy Briana De Palmy wyjątkowość "Homecoming" się jednak nie kończy. Uwagę zwraca 30-minutowy czas trwania odcinków, w dramatach rzecz praktycznie niespotykana. Wprawdzie scenariusz oparto na podcaście z półgodzinnymi odcinkami, ale wszyscy założyli, że serial je odpowiednio wydłuży. Niesłusznie, bo jak zauważył Esmail, nie ma przecież żadnej reguły, że dramat musi trwać godzinę. W tym przypadku krótszy format się sprawdził, pozwalając utrzymać odpowiednie napięcie, choćby w scenach sesji Heidi i Waltera.
Nie da się ukryć, że w 1. sezonie praktycznie wszystkie pomysły twórców świetnie się sprawdziły — liczymy, że w kontynuacji będzie co najmniej tak samo dobrze i znów zostaniemy czymś zaskoczeni.