"Castle" (4×17): Był sobie Rick
Andrzej Mandel
29 lutego 2012, 12:31
W "Once Upon a Crime" mieliśmy (niemal) baśniowy początek i z pewnością baśniowy koniec. Tylko że nie tryumf dobra nad złem był tu najważniejszy. Spoilery, a spodziewaliście się, że nie?
W "Once Upon a Crime" mieliśmy (niemal) baśniowy początek i z pewnością baśniowy koniec. Tylko że nie tryumf dobra nad złem był tu najważniejszy. Spoilery, a spodziewaliście się, że nie?
Rick Castle i Kate Beckett zmierzyli się tym razem z tajemniczym mordercą zabijającym kobiety ucharakteryzowane na postacie z bajek. Czerwony Kapturek, Królewna Śnieżka… wszystko to składało się na niemal baśniową historię, która wyjaśniła się całkiem przyziemnie. Ot, troska o własny tyłek motorem morderstwa. Ile to już razy, tak w filmie jak i w życiu?
Ale wbrew pozorom nie sprawa do rozwiązania, choć naprawdę wyszła niebanalna, jest najważniejsza w "Once Upon a Crime". Tym, co naprawdę ważne, są stosunki pomiędzy Rickiem, jego matką i, oczywiście, Beckett. Tak się bowiem złożyło, że Martha (Susan Sullivan) postanowiła napisać sztukę o własnym życiu i jednej z najważniejszych w nim postaci. Czyli o Castle'u. A przy okazji opanowała gabinet i całe mieszkanie Ricka na potrzeby premiery… Oj, mina Ricka bezcenna, za resztę pomysłów swojej matki płaci kartą.
Tak jak w baśniach, bohater musi się zderzyć z samym sobą i określić, co jest dla niego najważniejsze. Dotyczy to zarówno Ricka, jak i Marthy. A także pozostałych, ale to tych dwoje jest tu najważniejszych. Choć… pewien gest Kate świadczy o tym, że nie tylko.
Może więc wciąż nie wiemy, o co chodziło z ojcem Castle'a (która to sprawa została poruszona w "Linchpin"), ale za to wiemy, że w życiu najważniejsze jest to, by umieć docenić to co, od niego dostajemy i umieć ponosić konsekwencje własnych działań. Co twórcy "Castle" umieli przekazać bez nadmiernie podniosłej muzyki Zbigniewa Preisnera i scenariusza Krzysztofa Piesiewicza, w którym pełno byłoby bolesnych zderzeń z marnością ludzkiej egzystencji.
Co im się chwali, bo ileż można smętów oglądać?