Dobrzy ludzie robią dziwne rzeczy w "High Maintenance" — recenzja 3. sezonu serialu HBO
Marta Wawrzyn
22 stycznia 2019, 20:01
"High Maintenance" (Fot. HBO)
Najbardziej ludzka z serialowych antologii powraca z nową porcją historii o nowojorczykach (i nie tylko). Recenzujemy pierwsze odcinki 3. sezonu "High Maintenance".
Najbardziej ludzka z serialowych antologii powraca z nową porcją historii o nowojorczykach (i nie tylko). Recenzujemy pierwsze odcinki 3. sezonu "High Maintenance".
W tym roku dostaliśmy do recenzji bardzo mało nowych odcinków "High Maintenance", bo tylko dwa pierwsze — "M.A.S.H.", który już możecie oglądać na HBO GO, i "Craig", który pojawi się w przyszły poniedziałek. Nie jestem więc w stanie opisać całego sezonu w tak przekrojowy sposób jak rok temu, ale mogę powiedzieć, że to co najważniejsze się nie zmieniło.
"High Maintenance" — w polskiej wersji "W potrzebie" — to wciąż ta sama eklektyczna, zadziwiająca kreatywnością i różnorodnością komedia w klimatach indie, gdzie trawka, sprzedawana i spalana przez bezimiennego dilera z Brooklynu (Ben Sinclair), stanowi tylko pretekst do tego, by powiedzieć coś o ludziach, mieście i szalonej współczesności.
Jeśli już widzieliście premierę, to wiecie, że 3. sezon zaczyna się od sporej zmiany, bo oto wyjeżdżamy poza Nowy Jork, a wszystko dzięki kamperowi o imieniu Steve. Główny bohater tej opowieści wyraźnie się w nim zakochał i patrząc na ich wspólne perypetie, trudno tej miłości nie rozumieć.
"M.A.S.H.", w którym spotykają się dwie historie, dziejące się poza miastem, jest jednym z najpiękniejszych, najbardziej zadumanych odcinków "High Maintenance". Naszego Faceta — w oryginale The Guy — spotykamy latem, jak pływa na wpół rozebrany po rzece, relaksuje się i celebruje życie w ten swój charakterystyczny, wyluzowany sposób. A tymczasem los szykuje mu niespodziankę w postaci Lee (Britt Lower), kobiety, która zdaje się podzielać jego sposób widzenia świata. Czyli choć sama znajduje się w dość skomplikowanej sytuacji, patrzy na innych ludzi z empatią i zaciekawieniem, a zamiast ich oceniać, pyta, czy może pomóc.
Potencjalny romans rodzi się tak po prostu, naturalnie, bez presji i wydaje się być materiałem na jedno ze spoiw, łączących wydarzenia w 3. sezonie "High Maintenance". Lee wygląda na wspaniałą osobę, a do tego ma psa, poplątane relacje z byłym mężem i uważa, że samotność przybiera kolor indygo. Oczywiście, że Facet patrzy na nią jak na nadzieję na coś więcej!
Historia niezobowiązującej wycieczki za miasto i miłości, która pojawia się tak po prostu, spotyka się w "M.A.S.H." z innego rodzaju celebracją życia. Kobieta o imieniu Cori (Erin Markey) traci najbliższego przyjaciela — który przy okazji był też znajomym Faceta — i organizuje mu piękną stypę, przepełnioną miłością, muzyką i dobrymi wspomnieniami. Małe rzeczy, jak pizza z cebulą i urodzinowe miksy muzyczne, znów są najważniejsze na świecie, a nieznajomi okazują się być ludźmi, z którymi może łączyć nas wszystko — przez krótki moment albo większość życia.
2. odcinek, "Craig", to już powrót na stare śmieci, do energetycznego, barwnego, idealnego do życiowych poszukiwań Nowego Jorku, gdzie dobrzy ludzie robią dziwne rzeczy albo na odwrót. Czasem też się zdarza, że ktoś ukradnie nam rower. Dostajemy znów dwie historie, które nie są tak blisko ze sobą powiązane jak te z "M.A.S.H." — łączy je Craigslist i wszystko to, co można znaleźć w internetowych ogłoszeniach. Od ukradzionego roweru począwszy.
Historia przysypiającego w pracy pielęgniarza (Gary Richardson) zawiera nie jeden, a przynajmniej kilka surrealistycznych twistów, zaś "dziewczyna z piersią" (Catherine Cohen) potrzebuje zaledwie paru minut, żeby dołączyć do bogatego już grona nieszkodliwych dziwaków z "High Maintenance". Pojawia się też pewien taksówkarz o intrygującym wyglądzie i cudowna scena w trakcie napisów końcowych.
W porównaniu z tym, co Ben Sinclair i Katja Blichfeld wymyślali w poprzednich sezonach — zwłaszcza w drugim — historie zaprezentowane w "Craig" aż tak niezwykłe nie są. Niemniej jednak po wycieczce na łono natury i emocjonalnej stypie (nie)znajomego to właśnie ten odcinek stanowi powrót "High Maintenance", do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.
3. sezon składa się z dziesięciu odcinków, których tytuły w tym momencie za wiele mi nie mówią. I choć pierwsze dwa, które dostałam do recenzji, szczególnie "Craig", wypadają nieco poniżej średniej ustanowionej przez rewelacyjny 2. sezon, powodów do obaw raczej nie ma. Widać, że Sinclair i Blichfeld mają w zapasie nieskończoną ilość historii o tych dziwnych zwyczajnych nowojorczykach i że do każdego ze swoich ekscentrycznych bohaterów wciąż będą pochodzić z taką samą ciekawością i zrozumieniem.
"High Maintenance" to wzór, jak zrobić coś z niczego — niewielkim kosztem stworzyć serial zaskakujący pomysłowością, trafnymi obserwacjami społecznymi, ciepłem zawartym w codziennych, niekoniecznie znaczących interakcjach. To wyznanie miłości do świata i ludzi, z wszystkimi naszymi wadami i z tą skłonnością do zamieniania poukładanej rzeczywistości w jeden wielki bałagan. To historia ciągle poszukująca dobra, piękna i niezwykłości. To portret Nowego Jorku, jakiego jeszcze nie było. To wreszcie jedna z najbardziej niedocenianych komedii ostatnich lat.
Dobrze ją mieć z powrotem, zwłaszcza że w tym sezonie, podobnie jak w poprzednich, nie zabraknie wyśmienitych gości. Na liście znajdują się m.in. Rosie Perez, Jemima Kirke, Margaret Cho, Ken Leung, Guillermo Diaz, Kathleen Chalfant, Annie Golden i Amy Ryan, którą widzieliśmy już w 1. sezonie, w odcinku "Museebat". Czekam na więcej, a wam polecam jak najszybciej odpalić "M.A.S.H.", jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
"High Maintenance" jest dostępne na HBO GO. Nowe odcinki w poniedziałki.