"Gra o tron" to historia pisana przez zwycięzców? Nowa teoria fanowska wyjaśnia, kto przetrwa do końca
Magdalena Miler
2 marca 2019, 18:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Kto zasiądzie na Żelaznym Tronie? Kto spisze historię i opowie ją przyszłym pokoleniom? Oczywiście ten, kto przeżyje. Nowa teoria wyjaśnia, kto ujdzie z życiem w finałowym sezonie serialu.
Kto zasiądzie na Żelaznym Tronie? Kto spisze historię i opowie ją przyszłym pokoleniom? Oczywiście ten, kto przeżyje. Nowa teoria wyjaśnia, kto ujdzie z życiem w finałowym sezonie serialu.
Czy "Gra o tron" przedstawiana jest z punktu widzenia jednego rodu? Choć na razie nie można wyciągnąć takiego wniosku, nie oznacza to, że sytuacja nie ulegnie zmianie po nadchodzącym 8. sezonie serialu.
Gra o tron sezon 8 — ta fanowska teoria wyjaśnia zakończenie serialu
Na portalu Reddit pojawiła się śmiała teza o tym, jakoby cała historia była opowiadana przez rodzinę Starków. Rodzeństwo miałoby być kimś w rodzaju narratorów, którzy przeżyli walkę o Żelazny Tron i starcie z Białymi Wędrowcami. Cały serial miałby wówczas formę historycznej relacji przedstawianej z punktu widzenia tych, którzy wygrali.
Teoria ta ma źródło w powiedzeniu, że "historia pisana jest przez zwycięzców" i właśnie w ten sposób przedstawiani są w serialu Starkowie. Skąd takie przypuszczenie?
Przede wszystkim autor teorii uważa, że Starkowie wygrają jako ród, który cały czas postępuje zgodnie z zasadami moralnymi. Przykłady? Ned próbujący jednocześnie wychować swoje dzieci i rządzić królestwem albo sprzeciwiający się decyzji króla Roberta, gdy ten wysłał zabójców, by pozbyli się nienarodzonego dziecka Daenerys. Starka nie przekonał nawet argument mówiący o tym, że potomek Dany z pewnością doprowadziłby do nowej wojny.
Wyznawanymi przez ojca wartościami kierowali się także Robb i Jon. Pamiętacie moment, w którym Robb kazał stracić jednego z generałów, ponieważ zabił on dwójkę dzieci? Nie kierował się pobudkami politycznymi, a moralnymi. Jon Snow natomiast został zabity za to, że opowiedział się po stronie dobra.
Kolejny dowód popierający teorię to sposób przedstawienia sojuszników, który miałby znaczenie, gdybyśmy faktycznie mówili o historycznej relacji opowiadanej z punktu widzenia zwycięzców. Nawet Daenerys, choć pokazana jest jako pozytywna postać, ma swój temperament i nie jest skłonna do kompromisu. A w ostatnim sezonie często prosiła o radę Jona Snowa, którego można uznać za Starka (oczywiście nie kierując się w stu procentach krwią, która płynie w jego żyłach, a rodziną, która go wychowała).
I ostatni dowód na poparcie tej tezy — sposób, w który przedstawiani są wrogowie Starków. Walder Frey był zgryźliwym staruszkiem, który brał za żony młode dziewczynki i nie był w stanie spamiętać nawet ich imion. Cersei to socjopatka nadużywająca alkoholu i sypiająca z własnym bratem. Ramsey Bolton i Joffrey przestawieni byli jako totalni psychopaci, z tym wyjątkiem, że jeden bardziej skłaniał się ku przemocy psychicznej, a drugi fizycznej.
Biorąc pod uwagę, do jakich dramatycznych czynów dochodziło w "Grze o tron" na przestrzeni ostatnich siedmiu sezonów, Starków faktycznie można uznać, za dobrych ludzi, zwłaszcza gdy zestawieni zostaną ze swoimi wrogami. Ale czy kierowanie się moralnymi wartościami zaprowadzi ich na Żelazny Tron i pozwoli przetrwać starcie z Białymi Wędrowcami?