Po tych słowach Seana Beana już nigdy nie spojrzycie na scenę śmierci Neda Starka w ten sam sposób
Magdalena Miler
16 marca 2019, 18:03
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Mimo że Sean Bean rozstał się z "Grą o tron" w 1. sezonie serialu, do dzisiaj pozostaje jedną z ważniejszych, choć martwych, postaci. Aktor opowiada o fatalnym pilocie i scenie swojej śmierci.
Mimo że Sean Bean rozstał się z "Grą o tron" w 1. sezonie serialu, do dzisiaj pozostaje jedną z ważniejszych, choć martwych, postaci. Aktor opowiada o fatalnym pilocie i scenie swojej śmierci.
Choć Sean Bean pożegnał się z "Grą o tron" w pierwszym sezonie, ciągle pozostaje ważnym bohaterem dla serialu i jest również jednym z bardziej kojarzonych z produkcją aktorów.
Z okazji zbliżającej się finałowej części serialu Bean wyjawił kilka szczegółów związanych z oryginalnym pilotem, który podobno był mało atrakcyjny dla widza (i jest to eufemizm), oraz wspomniał scenę, którą doskonale znamy z odcinków GoT emitowanych na HBO.
Skoro nawet D.B. Weiss uznał, że spoglądanie na swoich znajomych śledzących fatalny pilotażowy odcinek serialu było dla niego "głęboko upokarzającym i bolesnym doświadczeniem", to co może powiedzieć o nim Sean Bean? O dziwo, nic strasznego.
— Pamiętam scenę z Branem przy starym drzewie, jego rodzice rozmawiali z nim o życiu. Był wówczas bardzo młody. Isaac grał tę rolę. Jest tam kilka fajnych scen z Williams jako Aryą. Jestem zadowolony z tych momentów, ponieważ na tle innych wstrząsających wydarzeń, wypadały bardzo naturalnie i ludzie mogli się z nimi identyfikować — był w nich ojciec i jego dzieci.
Pamiętam również pewną interesującą ucztę. Kręciliśmy ją w Szkocji i brał w niej udział król Robert. Wszystkie rodziny zebrały się razem i dawało się wyczuć to okropne napięcie, które zdradzało to, co nadeszło później — opowiada aktor.
Sean wspomina także scenę ścięcia swojej głowy, która miała miejsce w przedostatnim odcinku pierwszego sezonu. Dla osób, którym twórczość George'a R.R. Martina pozostawała obca, mógł być to jeden z bardziej nieprzewidywalnych momentów. W końcu Ned był głównym bohaterem pierwszej części "Gry o tron".
— Ta śmierć była wspaniała, ponieważ była nieoczekiwana. Pomyślałem, że to niesamowite, w jaki sposób nakręcili tę scenę. Ale umarłem i później miałem jeszcze do nagrania kilka innych scen z wcześniejszego odcinka, więc to nie był koniec dla mnie.
Nagrywaliśmy na Malcie. Było bardzo gorąco i bardzo kolorowo. Wszyscy tam byli i przy takich sytuacjach udziela się wisielczy humor. To straszne, co się dzieje, ale zaczynasz się chichotać i śmiać. Kiedy głowa Neda spadła, pojawiły się pewne błędy. Wiecie, to nie zawsze wychodzi. To było dość komiczne i trochę przełamało lody — wspomina aktor.
Choć słowa Beana kuszą wyobraźnię, by produkowała przeróżne sceny, dołóżmy starań, aby nasza głowa została na karku.
Mimo że przygoda aktora z "Grą o tron" zakończyła się w pierwszym sezonie, Ned nadal pozostaje jednym z najważniejszych bohaterów w serialu. Czy Bean ma jakieś wyjaśnienie tej sytuacji?
— Jest bardzo honorowy, szczery, jest człowiekiem uczciwym i jednocześnie wykonuje brudną robotę. Ale jest też postacią bardzo sprawiedliwą i kurczowo trzyma się swoich zasad, bez względu na to, kto się jemu sprzeciwia — mówi Bean.
George R.R. Martin wyznał, że uśmiercił Neda, ponieważ lubi, gdy jego literatura jest nieprzewidywalna, a większość jego czytelników zakłada, że Stark jest bohaterem, który choć wpada w tarapaty, zawsze potrafi się z nich wydostać.