Co oni oglądają? Polscy politycy i seriale
Michał Kolanko
16 marca 2012, 20:00
Czy politycy oglądają seriale? Jak najbardziej! Polscy posłowie przyznali się w rozmowach z 300Polityka.pl i Serialowa.pl, że oglądają bardzo różne seriale – od "Rzymu" poprzez "Grę o tron" aż po "Queer As Folk".
Czy politycy oglądają seriale? Jak najbardziej! Polscy posłowie przyznali się w rozmowach z 300Polityka.pl i Serialowa.pl, że oglądają bardzo różne seriale – od "Rzymu" poprzez "Grę o tron" aż po "Queer As Folk".
Piątkowe przedpołudnie w Sejmie. Mimo że to już koniec roboczego tygodnia, w parlamencie nadal wrze jak w ulu. Konferencje prasowe odbywają się jedna za drugą, politycy biegają od jednego wystąpienia przed kamerami i mikrofonami do następnego. Lajfy, plotki, nowe sondaże, głosowania, posiedzenia komisji. Napięcie, pośpiech. Sejmowa rzeczywistość. Ale w tle czai się weekend. Nawet dla polityków i opisujących politykę dziennikarzy to czas na odpoczynek, także przed ekranem telewizora.
Czy politycy oglądają seriale? Jak się okazuje, są wśród nich tacy, którzy doskonale orientują się we współczesnych serialowych realiach, jak i tacy, którzy wolą nostalgiczną podróż w przeszłość – i wybierają rodzime serialowe przeboje.
Miłośnicy starych hitów
Do takich miłośników polskich hitów z przeszłości należy eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki. Złapany w senackiej restauracji przyznaje od razu, że nie ogląda za dużo telewizji, a jeśli już to woli programy publicystyczne i… kulinarne niż seriale.
Jeśli tylko mogę, to zasiadam przed telewizorem, gdy jest nadawany program Magdy Gessler o gotowaniu. Uwielbiam też Wojciecha Cejrowskiego.
Czarnecki po chwili przyznaje jednak, że jeśli tylko miał czas, to bardzo miło mu się oglądało "Plebanię". Ten spokojny polski serial ma niewiele wspólnego z polityką, która pochłania eurodeputwanego PiS, podróżującego cały czas z Warszawy do Brukseli i Strasburga. Jednocześnie dzięki "Plebanii" polityk mógł dobrze śledzić to, co było tematem numer jeden rozmów dla milionów Polaków oglądających ten serial. Powiem szczerze, że wolę filmy – mówi między łykami herbaty. Mój ojciec skończył łódzką filmówkę. Był na jednym roku razem z Polańskim – przypomina z dumą w głosie. Co tydzień dla czytelników "Gazety Polskiej Codziennie" eurodeputowany wskazuje filmy, które warto oglądać. Ostatnio polecałem "Rzeź" i polski film "Vinci" – mówi. Gdy zbiera swoje papiery, które ma przygotowane przed konferencją prasową, mówi jeszcze: Nic nie pobije polskich hitów takich jak "Dom", "Polskie drogi" i "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy".
A co jest modne na lewicy? Przygotowujący się do piątkowego posiedzenia Rady Strategicznej SLD wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich nie ma problemów z wymienieniem swojego ulubionego serialu. Ale to nie jest serial współczesny. To "Tygrysy Europy". Jak powiedział mi polityk SLD, siedzący przy zielonym stoliku w jednej z sal konferencyjnych, ten serial jako pierwszy pokazał nową rzeczywistość – po transformacji. To był świetny portret tamtych nowobogackich. Wenderlich nie ogląda wspłlczesnych seriali, jeśli pochłania go telewizja, to tylko informacyjna. Woli kino – takie które, jak sam mówi "boli po oglądaniu, ale się je szanuje". Jednym tchem wymienia trzy swoje ulubione filmy ostatnio: "Róża", "Biała wstążka" i "Joanna".
"Sześć stóp pod ziemią" i Tudorowie
Dużo lepiej w świecie amerykańskich seriali orientuje się Robert Biedroń z Ruchu Palikota. Początkowo wymawia się brakiem czasu na rozmowę, ale tuż przy wyjściu z Sejmu, stojąc w szarym modnym trenczu, zdradza, że jest wielki fanem "Sześć stóp pod ziemią". Ten serial o rodzinie prowadzącej dom pogrzebowy w Los Angeles znajomi polityka nagrywali mu na kasety wideo. Ujęły mnie postacie w tym serialu – mówi – ich ciepło, naturalność, poczucie dystansu, ale też i cynizm. Po chwili przypominają mu się kolejne seriale, które bardzo chętnie ogląda, jeśli tylko ma wolną chwilę.
Parlamentarzysta Ruchu Palikota oglądał także "Seks w wielkim mieście". Podobało mi się, jak wyzwolone w tym serialu były kobiety – twierdzi. Biedroń wymienia także "Queer as Folk": Tak mi się to spodobało, że obejrzałem obie wersje, amerykańską i brytyjską. "Słowo na L" (The L Word) też oczywiście zna i oglądał.
Spotkany w pobliżu wejścia dla dziennikarzy spec od infrastruktury, poseł Janusz Piechociński (PSL), wyznaje, że fascynuje go era elżbietańska i ogólnie historia Wielkiej Brytanii. Poseł od razu wspominał przy tej okazji o "Tudorach" – serialu Showtime/BBC o Henryku VIII. Fascynowało mnie to jak bardzo różni się brytyjski sposób opowiadania historii, w książkach, ale nie tylko, od polskiego. Stąd też zainteresowanie parlamentarzysty serialem, który zdaniem wielu krytyków idealnie oddaje atmosferę tamtej epoki (nawet jeśli nie jest całkowicie wiarygodny pod względem historycznych detali).
Piechociński lubi czasami wrócić do polskiego przeboju wszech czasów – "Alternatywy 4"- na zasadzie "pośmiejmy się jeszcze raz". Parlamentarzysta przyznaje, że nie bardzo interesują go polskie seriale, a przy okazji spotkań rodzinnych czy towarzyskich nie bardzo orientuje się, o co chodzi w tych kobiecych "wyciskaczach łez". Gdy tylko pojawia się temat takich seriali, to wspominam że w tej "Modzie na sukces" to już każdy był z każdym, co irytuje wszystkich w okolicy – mówi przed zniknięciem na sejmowych schodach prowadzących do wyjścia.
"Gra o tron"? Oczywiście!
Fanem amerykańskich seriali jest za to Mariusz A. Kamiński (PiS), który na dźwięk słowa "serial" od razu zaczyna wymieniać swoje ulubione tytuły. Kamiński ogląda serial głównie wieczorami – i przede wszystkim produkcje HBO. Podobała mi się "Gra o tron", może dlatego że lubię Sapkowskiego – mówi w rozmowie na jednym z pustoszejących sejmowych korytarzy. Wspomina także o dwóch serialach historycznych – "Rzymie" i "Spartakusie" (Starz). Poseł, który interesuje się amerykańską polityka i regularnie czyta tamtejsze polityczne serwisy internetowe, jest także fanem najważniejszego serialu o polityce w USA – "West Wing".
Przyznaję się, jak byłem w USA to kupiłem cały serial na DVD. Jestem nim autentycznie zafascynowany. Nie podobała mi się polska wersja, czyli "Ekipa". To, co jest kopią, nigdy nie jest tak dobre jak oryginał.
A co się ogląda w Platformie? Spotkana na sejmowym korytarzu Joanna Kluzik-Rostkowska deklaruje, że nie ma absolutnie czasu na seriale, ale… nie na wszystkie. Kluzik-Rostkowska wymienia po chwili rozmowy polską produkcje, bijącą zresztą rekordy popularności- Rodzinka.pl. Jak sama nazwa wskazuje, ten serial oglądam z rodziną. Zmusili mnie do tego, ale nawet zaczęło mi się podobać. Czasami widzę w nim sytuacje z mojego domu – śmieje się. Podobnie jak poseł Biedroń, Joanna Kluzik-Rostkowska oglądała "Seks w wielkim mieście". Ale czasu wystarczyło tylko na jeden sezon – przyznaje ze smutkiem posłanka PO.
Tekst został opublikowany także w serwisie 300polityka.pl.