"On My Block" przypomina, dlaczego jest najbardziej wciągającym serialem Netfliksa — recenzja 2. sezonu
Michał Paszkowski
31 marca 2019, 20:24
"On My Block" (Fot. Netflix)
"On My Block", czyli komediodramat Netfliksa o nastolatkach z niebezpiecznej dzielnicy L.A., wraca po szokującym cliffhangerze z finału 1. sezonu. Uwaga na drobne spoilery z nowych odcinków.
"On My Block", czyli komediodramat Netfliksa o nastolatkach z niebezpiecznej dzielnicy L.A., wraca po szokującym cliffhangerze z finału 1. sezonu. Uwaga na drobne spoilery z nowych odcinków.
Chociaż zeszłoroczna premiera 1. sezonu "On My Block" nie odbiła się szerokim echem wśród telewizyjnych krytyków, a sam serial nie zdobył żadnych znaczących nagród, jeśli wierzyć Netfliksowi, produkcję można uznać za jeden z większych sukcesów platformy. Komediodramat Lauren Iungerich, Eddiego Gonzaleza i Jeremy'ego Hafta trafił na szczyty końcoworocznego zestawienia najchętniej binge'owanych seriali w serwisie w zeszłym roku, co w skrócie oznacza, że widzowie spędzali przy nim najwięcej czasu, nie odchodząc od ekranu.
Jak wobec takich świetnych wyników ma się najnowszy zestaw odcinków? Fani "On My Block" mogą z ulgą odetchnąć, że 2. sezon jest co najmniej tak samo dobry, jak pierwsza seria tej nietuzinkowej produkcji.
W czym tkwi sukces "On My Block"? Być może właśnie w dzikiej mieszance stylów i gatunków, która łączy w sobie gangsterski dramat, absurdalną komedię i realistyczne spojrzenie na życia współczesnych nastolatków. Jeśli denerwowało was lub podobało wam się to w 1. serii, to 2. sezon tylko umocni was w tych odczuciach, jako że serial jeszcze pewniej czuje się w swoim nietypowym tonie.
W końcu mówimy o produkcji, w której z jednej strony kartą przetargową w uratowaniu nastolatka przed śmiercią z rąk gangu jest figurka krasnala ogrodowego w postaci striptizerki, a z drugiej śmiertelne postrzelenie jednej z głównych bohaterek nie jest tu czymś kompletnie niespotykanym. Właśnie od tego tragicznego akcentu zaczyna się świetna premiera 2. sezonu, w której dowiadujemy się, że Ruby (Jason Genao) przeżył strzelaninę z z zeszłorocznego finału, ale jego ukochana Olivia (Ronnie Hawk) nie żyje.
On My Block wita z powrotem we Freeridge
Już pierwsze minuty nowych odcinków, które Netflix opublikował na YouTube, przypominają, że widok przydrożnych zniczy i małych ołtarzyków dla zabitych sąsiadów jest w tej dzielnicy Los Angeles bolesną codziennością. Choć serialowe Freeridge nie jest rzeczywistym miejscem na mapie miasta, to aura miejsca, które mainstreamowa Ameryka wolałaby omijać szerokim łukiem jest zdecydowanie prawdziwa.
Fakt, że "On My Block" ze "zwyczajnego" serialu o nastolatkach wkracza na terytoria produkcji kryminalnej czy gangsterskiej nie wpisuje jednak produkcji w nurt stylizowanych seriali młodzieżowych, w których trup ściele się gęsto (jak choćby w "Riverdale"). Życie w miejscach, w których potyczki gangów są na porządku dziennym, jest czymś bardzo dobrze znanym licznym amerykańskim nastolatkom, tylko raczej takim, którym większość seriali nie poświęca zbyt dużo uwagi. A już na pewno nie w tak zabawnym tonie, w jaki potrafi uderzyć "On My Block".
Nie znaczy przez to, że trudne realia, w jakich żyją Ruby, Monse (Sierra Capri), Jamal (Brett Gray) i Cesar (Diego Tinoco), są przez serial trywializowane. W jednym z najbardziej udanych wątków 2. sezonu "On My Block" uważnie przygląda się, jak Ruby zmaga się ze stresem pourazowym po tragicznej strzelaninie. Chociaż sam nie chce czuć się ofiarą incydentu, a w szkole wręcz zyskuje liczne grono adoratorek, którym imponuje, że przetrwał strzały, trauma wywołana tamtymi wydarzeniami daje o sobie znać w najmniej pożądanych momentach.
U Cesara z kolei, podobnie jak w zeszłym sezonie, próby odcięcia się od walki dwóch gangów we Freeridge napędzają działanie grupy, która stara się pomóc przyjacielowi pozbawionemu dachu nad głową. Monse natomiast staje przed dylematem określenia, gdzie dokładnie jest jej dom, kiedy otwiera się przed nią możliwość zamieszkania w dzielnicy bogaczy Brentwood.
Młodzieżowy komediodramat, jakich mało
Świetnie napisani bohaterowie "On My Block" i ich bardziej realistyczne problemy są jednak w serialu traktowane praktycznie na równi z wątkami czysto komicznymi. I w tej kwestii, prym wiedzie znowu Jamal, który po zeszłorocznym poszukiwaniu skarbu z RollerWorld musi się teraz zająć znalezioną fortuną. Brett Gray w 2. sezonie czyni swojego bohatera jeszcze bardziej neurotycznym i przewrażliwionym, przypominając, że jest komediowym sercem serialu. A fakt, że czworo nastolatków musi coś zrobić ze znalezionymi 200 tysiącami dolarów jest wręcz idealną okazją dla niezliczonych komicznych gagów i perypetii.
Skoro już o najzabawniejszych postaciach w "On My Block" mowa, koniecznie trzeba wspomnieć o większej roli Jasmine (Jessica Marie Garcia), która w 2. sezonie zyskuje więcej warstw, niż można było sądzić po jej raczej karykaturalnych występach w zeszłym roku. Niejako zastępując Olivię w paczce przyjaciół, Jasmine szybko okazuje się równie kluczowa dla serialu co główna czwórka, a jej niespodziewanie czuła relacja z Rubym to jeden z najlepszych punktów sezonu.
Rozszerzający się świat "On My Block" daje też większe pole do popisu dla rodzin bohaterów, które wymykają się stereotypowym portretom relacji z krewnymi w podobnych historiach. A jeśli pamiętacie jedyną w swoim rodzaju babcię Ruby'ego (Peggy Blow) z 1. sezonu, to nie zdziwi was fakt, że w nowych odcinkach także kradnie każdą scenę, w której występuje.
Przy tak licznej reprezentacji postaci, które równie dobrze mogłyby występować w ciepłym familijnym sitcomie, przemoc, jaka czai się tuż obok bohaterów wybrzmiewa jeszcze mocniej. Przeskakiwanie między różnymi rejestrami w serialu w rękach twórców jest więc celowym wybudzaniem widzów z pojawiającego się czasem poczucia, że świat, w którym żyją bohaterowie jest pozbawiony trosk. Nic więc dziwnego, że kiedy dla Monse pojawia się szansa, aby Freeridge opuścić, przyjaciele od razu doradzają jej, aby tak właśnie zrobiła.
Serialowi udaje się znaleźć ten idealny punkt, w którym ich niebezpieczna dzielnica nie jest ani gloryfikowana, ani pokazana jako siedlisko wszelkich patologii. Po prostu miejsce, w jakich Ameryce jest wiele, nawet jeśli inne komediodramaty czy seriale młodzieżowe rzadko tam zaglądają. A akurat w serialu, takim jak "On My Block" do Freeridge po prostu chce się wracać.
Jeśli więc podobnie jak widzowie w zeszłym roku nie mogliście się powstrzymać przed obejrzeniem nowego sezonu w całości, musicie pogodzić się z faktem, że "On My Block" znów zostawia nas na rok z niespodziewanym cliffhangerem. Oczywiście, o ile ponury żniwiarz Netflix nie pogrzebie i tej kameralnej komedii. Byłaby to wielka szkoda dla wszystkich fanów dobrych młodzieżowych produkcji, gdyż jak już po raz drugi "On My Block" udowodniło, serial bardzo dobrze wie, jak wyróżnić się na tle innych tytułów adresowanych (nie tylko) do młodszych widzów. A w niszy, jaką dla siebie znalazł na razie nie ma sobie równych.