Twórcy "Gry o tron" o odcinku z bitwą. Skąd tyle chaosu, kim jest książę obiecany i czy Nocny Król to Targaryen?
Marta Wawrzyn
30 kwietnia 2019, 20:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
David Benioff i D.B. Weiss tłumaczą swoje wybory w odcinku z bitwą o Winterfell. Czemu cały plan wziął w łeb, czy znaleźliśmy księcia obiecanego i czego dowiedzieliśmy się o Nocnym Królu?
David Benioff i D.B. Weiss tłumaczą swoje wybory w odcinku z bitwą o Winterfell. Czemu cały plan wziął w łeb, czy znaleźliśmy księcia obiecanego i czego dowiedzieliśmy się o Nocnym Królu?
"Gra o tron" pełna jest tajemnic i symboli, które prawdopodobnie nigdy nie zostaną wyjaśnione, przynajmniej nie w serialu. Ale twórcy mogą wyjaśnić, co chcieli osiągnąć, dokonując takich, a nie innych wyborów — co czynią w materiale wideo opublikowanym po odcinku "The Long Night" z bitwą o Winterfell.
Bitwa o Winterfell — jak plan zamienił się w chaos
David Benioff i D.B. Weiss tłumaczą przede wszystkim, skąd wziął się chaos w bitwie i dlaczego taktyka tak szybko się zmieniła. Winna jest Daenerys i jej porywczość, przynajmniej w początkowej fazie.
— Bardzo lubię to, jak zostało rozegrane pierwsze 10 minut, bo jest mnóstwo napięcia, zanim następuje jakiekolwiek spotkanie z wrogiem. Nieważne, jak próbują to ukryć, ludzie są przerażeni, bo to śmierć po nich przyszła. Z jednej strony, chodziło o zbudowanie nastroju przed odcinkiem, a z drugiej, o pokazanie, gdzie postacie się znajdują. (…) Ponieważ to bardzo długa bitwa, potrzebujemy swego rodzaju przypływów i odpływów. Są takie momenty, kiedy myślisz, że sprawy wyglądają nieco lepiej z punktu widzenia żywych — mówi David Benioff.
Takim momentem jest przybycie Melisandre i pokaz jej ognistych możliwości na samym początku, a wraz z tym nadziei, że nie wszystko stracone. Widzieliśmy wiele razy, jakie zniszczenie potrafią siać Dothrakowie bez ognistych mieczy. To co się stanie, kiedy takie dostaną? Niespodzianka — horda zombie może od razu ich wszystkich zgasić. "To, co oni widzą, to w praktyce koniec Dothraków" — mówi Benioff. A jego kolega wyjaśnia, jak to zmieniło cały plan.
— Mają plan, w którym ważne jest, żeby poczekać aż Nocny Król się odsłoni, a potem będą mieli dwa smoki naprzeciwko jednego i dużą szansę na pokonanie go. To, czego nie przewidzieli, to reakcja Dany na zdziesiątkowanie Dothraków. Jon jest osobą, która chce trzymać się planu, ale Dothrakowie nie są Jona. Są lojalni wobec Dany i ona nie potrafi po prostu patrzeć, jak oni umierają. Plan zaczyna się rozpadać w tym momencie, kiedy ona wsiada na smoka i on robi to samo — mówi D.B. Weiss.
Gra o tron — czy Nocny Król to Targaryen?
Pewnym zaskoczeniem było to, że nawet potraktowanie smoczym ogniem Nocnego Króla nic nie zmieniło. Drań przetrwał atak Drogona — czy to (oraz fakt, że sam latał na smoku) potwierdza teorię, że był Targayenem? Twórcy nie wchodzą w szczegóły fanowskich spekulacji i w zamian mówią, jak oni to widzą.
— Myśleliśmy, że to ważne, aby plan — jakikolwiek by nie był — nie wypalił, bo to byłoby dosyć nudne. Nie było powodu, żeby wiedzieć, że ogień nie zabije czy nie zniszczy Nocnego Króla, ale nie było też powodu, żeby wierzyć, że go zabije — wyjaśnia D.B. Weiss.
Bitwa o Winterfell — czemu postawiono na Aryę?
Arya dostała do odegrania ważną rolę, ponieważ naprawdę potrafi walczyć i świetnie się na nią patrzy. Jest nie do zatrzymania i trzeba dopiero całej hordy umarłych, żeby straciła grunt pod nogami. Do działania zagrzała ją Melisandre, znana z tego, że obstawiała wcześniej różnych kandydatów na księcia obiecanego. Nowym Azorem Ahai nie okazał się ani Stannis Baratheon, ani Jon Snow — a czy jest nim Arya?
Twórcy nie odnoszą się do przepowiedni i związanej z nią teorii fanowskiej. Mówią jedynie, że wiedzieli od trzech lat, iż to mała Starkówna będzie postacią, która zakończy Długą Noc. A postawiono na nią, ponieważ…
— Wydawało się, że jest najlepszą kandydatką, zważywszy że w tym momencie nie myśleliśmy o niej. (…) Chcieliśmy uniknąć tego, czego wszyscy się spodziewają. Jon Snow zawsze był bohaterem, tym, który był zbawcą. I w tym momencie nie wydawało się to właściwe — mówi David Benioff.
Gra o tron — czemu zginęła Lyanna Mormont?
Tę historię już znacie: Bella Ramsey miała pojawić się w jednym odcinku w roli Lyanny Mormont, ale tak się spodobała twórcom i widzom, że wydłużono jej wątek. Aż została jedną z ofiar bitwy pod Winterfell, zabitą w naprawdę widowiskowy sposób.
— Wiedzieliśmy, że nie możemy dać wielkiej śmierci każdemu, kto zginie w tej bitwie. Ale jeśli ona miała zginąć, nie mogliśmy nie zrobić z tego większego momentu. I właśnie wtedy wchodzi olbrzym zombie — mówi D.B. Weiss.
Lyanna nie została drugą Aryą, ale dołączyła do panteonu postaci z GoT, które zapamiętamy, choć miały małe wątki. A także do dość długiej listy ofiar najnowszego odcinka "Gry o tron".
Do końca serialu zostały jeszcze trzy odcinki, w których możemy spodziewać się mocnego starcia dwóch królowych, a także, miejmy nadzieję, kolejnych twistów i zaskoczeń.