Co przyciągnęło Meryl Streep do Wielkich kłamstewek? Aktorka mówi, czemu to dla niej istotny serial
Magdalena Miler
15 czerwca 2019, 13:03
"Wielkie kłamstewka" (Fot. HBO)
Czym "Wielkie kłamstewka" ściągnęły do siebie uwagę Meryl Streep? Aktorki z obsady mówią, dlaczego serial stał się dla nich istotny i wyjątkowy.
Czym "Wielkie kłamstewka" ściągnęły do siebie uwagę Meryl Streep? Aktorki z obsady mówią, dlaczego serial stał się dla nich istotny i wyjątkowy.
W zeszły poniedziałek na HBO wróciły "Wielkie kłamstewka", a w nich możemy oglądać Meryl Streep. Aktorka dołączyła do obsady, nie znając nawet scenariusza 2. sezonu. Wszystko dlatego, że tak bardzo oczarowały ją wcześniejsze odcinki.
Meryl Streep mówi, dlaczego zdecydowała się wystąpić w Wielkich kłamstewkach
W "Big Little Roundtable", nagraniu opublikowanym przez HBO, główne aktorki z serialu, czyli Nicole Kidman, Reese Witherspoon, Shailene Woodley, Laura Dern, Zoë Kravitz i Meryl Streep rozmawiały o tym, dlaczego serial jest dla nich tak ważny i wyjątkowy.
— Powiedziałabym, że jedną z rzeczy, które sprawiły, że pierwszy sezon był tak wyrazisty dla mnie jako widza, było jego bardzo specyficzne miejsce akcji i bardzo charakterystyczni bohaterowie. To, z jakimi szczegółami pokazano życie ich wszystkich, sprawiło, że ten serial stał się dla mnie bardzo istotny — powiedziała Meryl Streep.
Z Meryl zgodziła się Shailene Woodley.
— To, czego tak bardzo brakuje nam w społeczeństwie, to empatia. I kropka. To podstawa, dlaczego w ogóle musimy odbywać tę rozmowę. Chodzi o niezdolność do empatii wobec drugiego człowieka niezależnie od tego, czy zgadzasz się czy nie z jego moralnością i wiarą.
Dla mnie to grupa kobiet, które kompletnie się nie rozumiały. Ale pod koniec sezonu, z powodu zaistniałych wydarzeń, pięć kobiet, które normalnie nie byłyby z sobą w żaden sposób powiązane, stało się zdolnych do tego, żeby odstawić na bok dzielące je różnice i wzajemnie się wspierać i bronić, co jest niesamowite — dodała.
"Wielkie kłamstewka" wróciły ze świetnym pierwszym odcinkiem i muzyką, która aż prosi się o dodanie do playlisty. Czy w najbliższy poniedziałek w "piątce z Monterey" nastąpi nieuniknione pęknięcie?