Piosenka z finału 3. sezonu "Stranger Things" mogła być zupełnie inna. Czemu wybrano akurat ten kawałek?
Michał Paszkowski
17 lipca 2019, 16:02
"Stranger Things" (Fot. Netflix)
Bez tej piosenki bohaterom "Stranger Things" nie udałoby się uratować Hawkins po raz kolejny. Wybór hitu nie był jednak dla twórców serialu taki prosty. Uwaga na spoilery z finału.
Bez tej piosenki bohaterom "Stranger Things" nie udałoby się uratować Hawkins po raz kolejny. Wybór hitu nie był jednak dla twórców serialu taki prosty. Uwaga na spoilery z finału.
Spośród obszernego soundtracku 3. sezonu "Stranger Things" wypakowanego m.in. piosenkami Madonny, Wham i Foreigner, jeden muzyczny moment pnie się wysoko nad każdą inną scenę z hitami z lat 80. Mowa oczywiście o "The NeverEnding Story" z "Niekończącej się historii", które Dustin (Gaten Matarazzo) i Suzie (Gabriella Pizzolo) śpiewają w najmniej spodziewanym momencie.
W rytm hitu Limahla para przy okazji ratuje świat, kiedy Suzie podaje bohaterom pierwsze cyfry stałej Plancka. Ten ikoniczny już moment mógł jednak brzmieć zupełnie inaczej, a wśród utworów branych pod uwagę do tej sceny znalazł się jeden, który mógł szczególnie nie zadowolić Netfliksa.
Stranger Things sezon 3 — piosenka Dustina i Suzie
W rozmowie z Entertainment Weekly bracia Dufferowie powiedzieli, że zależało im na tym, aby pierwsze pojawienie się Suzie w serialu miało w sobie dramatyczny element. A przy okazji chcieli dać szansę Gatenowi Matarazzo, który śpiewał już na Broadwayu, na zaprezentowanie swojego talentu.
— Przejrzeliśmy wszystkie możliwe piosenki, jakie mogli zaśpiewać. Na pewnym etapie myśleliśmy, że zaśpiewają pieśń Entów z "Władcy Pierścieni". A potem przypomnieliśmy sobie: "Zaraz, zaraz. Amazon tworzy obecnie 'Władcę Pierścieni'. To raczej nie spodoba się Netfliksowi" — powiedział Matt Duffer.
Jak widać, streamingowe wojny wdzierają się już także do pracowni scenarzystów seriali, szczególnie jeśli chodzi o projekt, który dla Amazona ma być równie wielkim sukcesem co "Stranger Things" dla Netfliksa. Ale akurat w tym przypadku ciężko narzekać na efekt końcowy. Lepiej po prostu obejrzeć go jeszcze raz.