Emmy 2019 – które seriale Akademia okradła w tym roku? Które nagrodziła bardziej, niż na to zasłużyły?
Marta Wawrzyn
16 lipca 2019, 21:03
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Zwykle patrząc na nominacje do nagród Emmy narzekamy raczej na to, kogo nie ma, niż kto jest. W tym roku nie da się przejść do porządku dziennego nad rekordem "Gry o tron".
Zwykle patrząc na nominacje do nagród Emmy narzekamy raczej na to, kogo nie ma, niż kto jest. W tym roku nie da się przejść do porządku dziennego nad rekordem "Gry o tron".
Tegoroczne nominacje do nagród Emmy są o tyle interesujące, że padł rekord. "Gra o tron" odebrała "NYPD Blue" miano serialu, który otrzymał najwięcej nominacji naraz. Poprzedni rekord miał miejsce w 1994 roku i wynosił 26 nominacji. Obecny to aż 32 nominacje, które superprodukcja HBO dostała za najbardziej krytykowany sezon w historii, zarówno przez widzów, jak i recenzentów.
Choć generalnie na Serialowej zgadzamy się z Ronem Swansonem, że nagrody są głupie (z wyjątkiem nagród krytyków, te są prawie zawsze fajne), w tym roku niewątpliwie padł tej głupoty jakiś rekord. Po obsypaniu nominacjami całej obsady GoT, nawet tych, którzy za wiele do grania nie mieli, i dorzuceniu nominacji dla finału serialu za najlepszy scenariusz (!!!) trudno traktować nagrody Akademii Telewizyjnej serio. To konkurs popularności, nic więcej.
Mimo wszystko, niektóre nominacje nas cieszą, i pozwolicie, że od tych zacznę.
Emmy 2019 — bardzo się cieszę, że:
1. Nie zignorowano "Pose" i Billy'ego Portera. Co prawda nam na Serialowej nigdy w życiu nie wpadłoby do głowy, żeby skromny serial FX zrównać z takimi tuzami, jak "Gra o tron", "Bodyguard" albo "This Is Us" (tak, sarkazm), ale mimo wszystko dobrze go tu widzieć.
2. Jodie Comer dostała zasłużoną nominację za "Obsesję Eve". Akademia Telewizyjna naprawiła przynajmniej jeden błąd.
3. "Better Call Saul" dostał (prawie) wszystko, na co zasługuje. W tym także nominacje dla panów z drugiego planu.
4. Nominacjami obsypano "Fleabag". To również przykład naprawienia błędu z poprzedniego sezonu.
5. "Russian Doll" dostała, co jej się należy, w tym także nominację dla Natashy Lyonne.
6. "The Good Place" ma nominację w głównej kategorii, czyli jest dokładnie tam, gdzie od początku należy.
7. Nominacje komediowe w głównej kategorii są naprawdę w porządku. Prawie w stu procentach zgadzają się z naszą listą (to zawsze oznaka bycia w porządku) i choć bardzo nam szkoda "GLOW", to przyznajemy, że ewidentnie powinniśmy nadrobić "Schitt's Creek".
8. Ekipa "Barry'ego" zgarnęła, co się da. Po cichu będę kibicować Anthony'emu Carriganowi, który miał rewelacyjny sezon.
9. Jest Betty Gilpin, by samotnie bronić honoru GLOW.
10. "Deadwood" ma nominację dla najlepszego filmu. Nie ma drugiego tytułu, za który będę trzymać kciuki tak mocno we wrześniu.
11. Jest Jarred Harris za "Czarnobyl". Nie jestem przekonana, że wygra, bo startuje w iście oscarowej kategorii, ale to jeden z tych aktorów, którzy aż się proszą o docenienie za całokształt.
Emmy 2019 — naprawdę mnie wkurza, że:
1. OK, właściwie wszystko w kategoriach dramatycznych jest wkurzające. Zacznijmy więc od tego, że tytuły, które tak marnie kończą jak "Gra o tron" czy "House of Cards", powinny mieć na pożegnanie okrągłe zero nominacji do czegokolwiek. Ewentualnie jedną czy dwie nominacje aktorskie dla tych, którzy rzeczywiście się wyróżnili (jak Gwendoline Christie). Czas też skończyć z nominowaniem "This Is Us" wszędzie i za wszystko — to był dobry serial dwa lata temu, teraz oglądamy go już tylko dla Sterlinga K. Browna, któremu życzymy szczęścia w pojedynku z Kitem Haringtonem. Może go potrzebować.
2. Nic dla "Sprawy idealnej". Zapomnieli nawet o Christine Baranski.
3. Nic dla "Homecoming". Zapomnieli nawet o Julii Roberts!
4. Nic dla "Kronik Times Square" i coraz świetniejszej Maggie Gyllenhaal.
5. Zapomnieli też o "Gentleman Jack" i niesamowitej Suranne Jones.
6. Zabrakło miejsca dla "GLOW" i Alison Brie w kategoriach komediowych. Wielka szkoda, bo 2. sezon był rewelacyjny. A dodatkowo obawiam się, że Akademia Telewizyjna mogła właśnie przypieczętować los "GLOW" jako kolejnego serialu, którego 4. sezonu nie będzie Netfliksowi opłacało się produkować. Skoro nawet nie zdobywa nagród, to można wyrzucić.
7. Nie ma kompletnie nic dla Pameli Adlon za "Better Things" — ani w kategorii aktorskiej, ani za scenariusz, ani za reżyserię.
8. Pominięto Jima Carreya i "Kidding". Zignorowano także Ricky'ego Gervaisa i "After Life". Komedie o żałobie w ogóle okazały się dla Akademii za trudne, bo "Sorry for Your Loss" też na próżno tutaj szukać (choć ono akurat wylądowało w kategoriach dramatycznych, gdzie nie miało szans ze smokami, Benioffem, Weissem i Emilią Clarke).
9. "Nawiedzony dom na wzgórzu" nie istnieje, nawet w kategoriach aktorskich.
10. Zignorowali całkiem obsadę "Deadwood", nawet Iana McShane'a. Lista nominacji dla aktorów w miniserialach/filmach to nasza lista minus McShane. Czyli dużo uboższa wersja naszej listy.
11. "Mała doboszka" okazała się gorsza od "Nocnego recepcjonisty". Przynajmniej jeśli chodzi o liczbę nagród.
12. Indya Moore z "Pose" i Rhea Seehorn z "Better Call Saul" okazały się nie mieć szans w starciu z całą kobiecą obsadą "Gry o tron", podobnie jak panowie z "Homecoming" zestawieni z Theonem Greyjoyem.
13. Zgubiona została D'Arcy Carden z "The Good Place" i seksowny ksiądz (seksowny ksiądz!) z "Fleabag".
14. Całkiem pominęli "What We Do in the Shadows".
15. Znów całkowicie zignorowane zostało "One Day at a Time". A była szansa na taki fajny prztyczek w czerwony nos Netfliksa.
16. Zabrakło miejsca dla Elizy Scanlen z "Ostrych przedmiotów" i Sissy Spacek z "Castle Rock". Po cichu też liczyłam, że z "Detektywa" załapie się ktoś więcej niż Mahershala Ali i że tym kimś będzie Scoot McNairy. Następnym razem?
A jak wam się podobają tegoroczne nominacje do Emmy? Kogo okradziono, kogo wreszcie doceniono? Piszcie w komentarzach.