10 powodów, dla których warto zobaczyć "Ucho Prezesa" — najbardziej wpływową polską satyrę polityczną
Michał Kolanko
14 września 2019, 20:49
Ucho Prezesa
Czy polityka, zwłaszcza w Polsce, może być zabawna? "Ucho Prezesa", które powróci 16 września o godz. 21:00 na kanale Comedy Central, nieraz już udowodniło, że jak najbardziej.
Czy polityka, zwłaszcza w Polsce, może być zabawna? "Ucho Prezesa", które powróci 16 września o godz. 21:00 na kanale Comedy Central, nieraz już udowodniło, że jak najbardziej.
Był taki czas, kiedy polscy politycy regularnie cytowali "Ucho Prezesa" w programach telewizyjnych czy nawet w Sejmie, a poważni polityczni komentatorzy czekali na kolejne odcinki z zapartym tchem. I choć w ostatnich miesiącach było na ten temat ciszej, serial pokazujący kulisy władzy w Polsce w bardzo krzywym zwierciadle, który w chwili pojawienia stał się z miejsca hitem, nie stracił wcale na aktualności. Wręcz przeciwnie — tylko ją zyskuje.
"Ucho Prezesa" z kreacją Roberta Górskiego jako Prezesa — najważniejszego polityka w Polsce, który urzęduje w swoim gabinecie w niepozornym budynku na Nowogrodzkiej — pojawiło się na YouTube na początku stycznia 2017 roku. Od tego czasu bardzo wiele w polskiej polityce się wydarzyło. Ale tuż przed wyborami warto do gabinetu Prezesa wrócić. Zwłaszcza że umożliwi to Comedy Central, które będzie pokazywało serial od początku, codziennie od poniedziałku do piątku ("Ucho Prezesa" pojawi się także na platformie Paramount Play).
https://www.youtube.com/watch?v=8nDmgUL52dc
1. Ucho Prezesa pokazuje klimat swoich czasów
"Ucho Prezesa" warto obejrzeć przynajmniej z jednego powodu, nawet jeśli nie interesujecie się polityką. Otóż sami politycy w momencie jego największej popularności przyznawali, że serial trafnie odczytuje specyficznego ducha czasów, w których żyjemy. Oczywiście, jest to satyra i czysta rozrywka od A do Z. Ale dobrze chwyta ten czas w polskiej polityce — już prawie cztery lata — gdy najważniejszy gabinet i najważniejsze biurko w Polsce wcale nie jest w Kancelarii Prezydenta czy Premiera. Już kilka odcinków sprawia, że widz spoza świata bieżącej polityki zaczyna widzieć, na czym ten system władzy polega.
2. Serial dobrze oddaje prawdziwe mechanizmy
Ze wszystkimi zastrzeżeniami, że to rozrywka — "Ucho Prezesa" jest dobrze skonsultowane i osadzone w świecie polityki. Jego twórcy przyznawali, że rozmawiali z ludźmi, którzy wiedzą, jak działa Nowogrodzka, opozycja, Sejm i tak dalej. To w serialu widać. Bo chociaż głównym celem serialu jest dostarczanie rozrywki, to samą politykę pokazuje z bardzo dobrym wyczuciem.
Przykłady? Cechy polityków opozycji czy niektórych ludzi wokół Prezesa, w tym Mariusza (w tej roli Mikołaj Cieślak) czy Jacka, szefa TVP. Przekonanie, że skłócona opozycja (to szczególnie aktualne) to najlepsze, co może się Prezesowi przydarzyć. Mechanizm, w którym najważniejsze decyzje polityczne w kraju zapadają na spotkania u lidera partii, w jego gabinecie. Odcinek "Zarządzanie przez kryzys" pokazuje, jak Prezes radzi sobie z politycznymi problemami i rozgrywa sytuację, "Co tam, panie, na pasku?" — rolę mediów, "Czemu im nie spada?" traktuje o takich, a nie innych wynikach sondaży. I tak dalej.
I chociaż jest jasne, że to tylko satyra, to zdarzało się, że politycy całkiem poważnie zastanawiali się, kto "donosi" twórcom serialu, zwłaszcza jeśli chodzi o to, jak działa Nowogrodzka i gabinet Prezesa. To najlepiej świadczy o sile "Ucha Prezesa". Tak jak to, że niektóre frazy trafiły z serialu do świata polityki, a później języka potocznego.
3. Ucho Prezesa to rozrywka, która nadal bawi
Zrobienie dobrego filmu czy serialu o polityce nie jest łatwe. Zrobienie dobrego i zabawnego serialu czy filmu o polityce jest jeszcze trudniejsze. Ostatnie głośne kinowe produkcje najlepiej to pokazują. "Ucho Prezesa" nawet przy powtórnym oglądaniu jest zabawne, inteligentne i dobrze przemyślane. W dzisiejszym świecie, gdy króluje mało wyrafinowane przesłanie, jest to duża zaleta. Na tle takich produkcji jak "Polityka" Patryka Vegi — z tym filmem "Ucho Prezesa" bywa ostatnio porównywane — widać, że to zupełnie inna kategoria rozrywki.
4. Serial pokazuje politykę w swoim stylu
Polska polityka nie ma szczęścia do produkcji filmowych czy telewizyjnych. "Ucho Prezesa" jako serial komediowy tworzy własną kategorię i w swoim specyficznym stylu pokazuje obraz prawdziwych mechanizmów rządzących "realną" polityką. Przez to można zaryzykować stwierdzenie, że tak interesującego współczesnego obrazu polskiej polityki nie było od bardzo dawna. "Ucho Prezesa" ma swój wyjątkowy styl, który warto poznać.
Co więcej, nie jest to polityka, która budzi negatywne emocje (jak niegdyś "House of Cards") czy przeraża bezmiarem cynizmu (jak "Veep", zwłaszcza w ostatnim sezonie). Prezes, Mariusz, liderzy opozycji i większość postaci w serialu nadają mu ciepłą — na tle wymienionych wcześniej produkcji — atmosferę. To też powoduje, że świat prawdziwej polityki i tej zmyślonej łatwiej mógł się przenikać.
5. Ucho Prezesa, czyli jak Prezes nadaje ton
W serii skeczy "Posiedzenie rządu", z którego wywodzi się "Ucho Prezesa" Robert Górski, współtwórca "Ucha" z powodzeniem wcielał się w postać wzorowaną na Donaldzie Tusku. W swoim serialu tworzy nową wersję Prezesa — podobnego na tyle, by być automatycznie rozpoznawalnym, ale jednocześnie na tyle "własnego", że nie popada to wszystko w przesadę.
Prezes nadaje ton w serialu i bez niego by go nie było. Ale nie tylko o to chodzi. Duża siła politycznego rażenia serialu w chwili jego największej popularności sprawiła, że pojawiły się nawet sugestie, że to "Ucho Prezesa" rozpoczęło proces realnego ocieplania wizerunku pierwowzoru postaci, która jest w jego centrum. Prezesa uzupełnia Izabela Dąbrowska jako pani Basia, jego sekretarka i jedna z najważniejszych osób na Nowogrodzkiej.
6. Kreacja Roberta Górskiego i świetna obsada
Przesadą byłoby stwierdzenie, że "Ucho Prezesa" to tylko brawurowa kreacja Roberta Górskiego. Aktorzy tacy jak Cezary Pazura, Mikołaj Cieślak, Izabela Dąbrowska czy Paweł Koślik sprawili, że postacie wokół Prezesa stały się częścią popkultury. I po raz kolejny warto podkreślić, że politycy spoglądający uważnie na "Ucho Prezesa" — w pewnym momencie prawie wszyscy — czasami bardzo przejmowali się tym, czy aktor wcielający się w nich podołał zadaniu, czy też nie.
7. To przykład udanego kreowania wpływu
W "Uchu Prezesa" nie pada nigdy żadne nazwisko polityka, ale wszyscy i tak doskonale wiedzą, o kogo chodzi. Serial jest więc bardzo udanym przykładem tego, jak można kreować wpływ na scenę polityczną w inteligentny i zgrabny sposób. Ale to też lekcja tego, jak kreować wpływ na drugiej płaszczyźnie — "Ucho Prezesa" startowało jako projekt na YouTubue i zyskało popularność częściowo w wiralny sposób.
8. Świetne dialogi i frazy, które wchodzą do języka
Nie ma dobrego serialu komediowego bez zgrabnych dialogów i "Ucho Prezesa" nie jest tu wyjątkiem. Twórcy mieli o tyle utrudnione zadanie, że musieli konstruując je oddać też specyficzny styl kolejnych portretowanych w "Uchu" polityków. Udało im się doskonale. Tak samo jak tworzenie bon motów oddających w jednym zdaniu charakter polityka. "Apeluję" postaci lidera PSL Władysława czy "Głosował, ale się nie cieszył" wicepremiera Jarosława przeszły — tak jak już wspomniano — do języka polityki i mediów, a częściowo też do języka potocznego.
9. Nie trzeba być koneserem polityki, żeby oglądać
Polska polityka budzi bardzo gwałtowne emocje. Są ludzie, którzy nie chcą o niej słyszeć. "Ucho Prezesa" nie odrzuca od polityki, a jednocześnie jest na tyle uniwersalne, że nie tylko polityczni insiderzy z Warszawy mogą się przy tym serialu dobrze bawić. Oczywiście im większa wiedza o polityce i jej mechanizmach, tym lepiej, ale nie jest to wiedza obowiązkowa. "Ucho" można oglądać w zasadzie niezależnie od poziomu wiedzy o bieżących wydarzeniach, układach i sondażach.
10. Warto sprawdzić, co wywołało tyle zamieszania
Powodów, by obejrzeć "Ucho Prezesa", jest wiele. Ostatnim na tej liście — ale z pewnością nie ostatnim w ogóle — jest ciekawość, co to takiego. W swoim czasie "Ucho Prezesa" i premiery kolejnych odcinków były jednymi z ważniejszych wydarzeń politycznego tygodnia. Słowa, postacie i bon moty z serialu przeszły do powszechnej świadomości widzów. Dlatego warto spróbować, by przekonać się, co tak naprawdę wywołało tyle zamieszania i w jakimś sensie zdefiniowało fragment polskiej polityki. I dlaczego tak się stało. To specyficzne sprzężenie zwrotne między fikcją a rzeczywistością staje się jasne już po obejrzeniu kilku odcinków. I "nałożeniu" ich na prawdziwe wydarzenia.