Reżyser "Gry o tron" przyznaje, że w 8. sezonie serial za bardzo się spieszył. "Ja bym to zrobił inaczej" — mówi
Marta Wawrzyn
15 października 2019, 16:04
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Neil Marshall, reżyser starszych odcinków "Gry o tron", częściowo zgadza się z fanowską krytyką finałowego sezonu. Jego zdaniem twórcy za bardzo się spieszyli w końcówce serialu.
Neil Marshall, reżyser starszych odcinków "Gry o tron", częściowo zgadza się z fanowską krytyką finałowego sezonu. Jego zdaniem twórcy za bardzo się spieszyli w końcówce serialu.
Krytyka finałowego sezonu "Gry o tron" i samego finału w dużym stopniu wynikała z tego, że tempo wydarzeń nagle stało się szalone. Twórcy serialu, David Benioff i D.B. Weiss, którzy sami napisali i wyreżyserowali finałowy odcinek, postanowili dobiec do celu jak najszybciej, nie zważając na to, że po drodze wypadałoby zahaczyć o pewne konieczne przystanki, żeby przemiany bohaterów wydawały się bardziej wiarygodne. Efekty tego pośpiechu wszyscy widzieliśmy.
Reżyser Gry o tron: twórcy za bardzo się spieszyli
Neil Marshall, który wyreżyserował odcinki "Blackwater" i "The Watchers on the Wall", w rozmowie Metro.co.uk chwali twórców za całokształt, ale też przyznaje, że końcówkę zrobiłby inaczej.
— Trudno krytykować twórców po fakcie, bo oni są geniuszami i odwalili niesamowitą robotę. Niewątpliwie jednak podszedłbym inaczej do reżyserii. Jednym z moich najlepszych doświadczeń, jakie miałem, pracując nad swoimi dwoma odcinkami, była ich otwartość na moje pomysły, zwłaszcza co do tego, jak robić sceny bitewne. Zdecydowanie dodałbym moją wiedzę i strategię do tego — mówi Marshall.
Reżyser ostrożnie dodaje, że częściowo zgadza się z fanowską krytyką.
— Właściwie to zgadzam się w dużym stopniu z zarzutami, że to było za bardzo przyspieszone. Wszyscy skończyli tam, gdzie mieli skończyć, ale dotarli tam trochę w pośpiechu — twierdzi Marshall.
To samo, tylko innymi słowami, powiedział George R.R. Martin. Autor "Pieśni Lodu i Ognia" przyznał, że finałowy sezon nie do końca był wierny jego zarysowi historii, bo "żeby było inaczej, serial musiałby trwać jeszcze kolejne pięć sezonów".