"Pani Fletcher" to odważny serial o seksie i całej reszcie — recenzja komedii HBO z fenomenalną Kathryn Hahn
Marta Wawrzyn
27 października 2019, 19:03
"Pani Fletcher" (Fot. HBO)
Jeśli uwielbialiście Kathryn Hahn w "I Love Dick" i "Transparent", nie możecie pominąć "Pani Fletcher". Komediodramat HBO daje jej ogromne pole do popisu w bardzo odważnej roli.
Jeśli uwielbialiście Kathryn Hahn w "I Love Dick" i "Transparent", nie możecie pominąć "Pani Fletcher". Komediodramat HBO daje jej ogromne pole do popisu w bardzo odważnej roli.
Eve Fletcher (Kathryn Hahn) ma 45 lat, nieudane małżeństwo za sobą, prawie dorosłego syna, który właśnie wyjeżdża na studia, i dość zwyczajną pracę w domu spokojnej starości. To na pierwszy rzut oka zupełnie banalna kobieta, która za chwilę zapragnie rzeczy trochę bardziej niezwykłych, innych i ekscytujących.
Pani Fletcher, czyli kobieta szukająca spełnienia
Wszystko zaczyna się od wyprawienia syna, Brendana (Jackson White, "The Middle"), na uniwersytet w pierwszym odcinku 7-częściowego miniserialu (widziałam już całość). Od tego momentu pani Fletcher i jej dziecię wypływają na nieznane wody i dopiero w trakcie będą uczyć się sterować. Obie historie toczą się równolegle i dotyczą różnych aspektów (nie tylko seksualnego) dojrzewania, rozwoju osobistego, poszerzania horyzontów, poznawania nowych rzeczy. I choć wątek Brendana ma swoje momenty, bo prawdziwe życie bierze go z zaskoczenia i nieźle daje w kość, to przede wszystkim historia jego matki jest tą, od której trudno się oderwać.
Przy czym serial Toma Perrotty, stworzony na podstawie jego książki pod tym samym tytułem i wyreżyserowany przez same kobiety (Nicole Holofcener, Liesl Tommy, Carrie Brownstein i Gillian Robespierre), niekoniecznie ma aż tyle nowych rzeczy do powiedzenia. To nie tak. "Pani Fletcher" jest prostą, w wielu aspektach dobrze nam znaną historią, opartą na emocjach, drobnych zaskoczeniach, ekscytujących niespodziankach i przede wszystkim na więzi z główną bohaterką, która pojawia się od pierwszej chwili. Eve przechodzi specyficzną wersję kryzysu wieku średniego, poszukując spełnienia nie tyle nawet życiowego, co seksualnego.
Wyprowadzka syna z domu, po tym jak sama go wychowywała przez dziesięć lat, staje się dla niej sygnałem do swego rodzaju pobudki, rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu, nadrobienia tego, czego nie miała w młodości. Wszystko zaczyna się od internetowego porno, fantazji seksualnych i zajęć z kreatywnego pisania, prowadzonych przez Margo (Jen Richards), transpłciową bohaterkę, pomagającą swoim uczniom otworzyć się na nowe doświadczenia. Mająca cały dom dla siebie Eve robi rzeczy, których nie robiła od lat albo wręcz nigdy, i czuje się z tym świetnie.
A Kathryn Hahn jest po prostu fenomenalna w głównej roli — naturalna, otwarta i w wielu scenach bardzo, bardzo odważna. Jej bohaterka obnaża przed nami wszystko, także swoją duszę, z ciekawością wkraczając w kolejne etapy nietypowej podróży. Są sceny kompletnie szalone (jak pływanie nago w basenie, które pojawia się w zwiastunie), są sceny cudownie komiczne, niezręczne i na swój sposób urocze, ale serial opiera się przede wszystkim na rozmowach o życiu i całej reszcie. Rozmowach subtelnych, wnikliwych, rewelacyjnie zagranych nie tylko przez Hahn.
Dwie równoległe historie w serialu Pani Fletcher
"Pani Fletcher" opowiada historie osób poszukujących czegoś w życiu i przechodzących przemiany, świadomie bądź nieświadomie. Brendan, stereotypowy sportowiec z amerykańskiego liceum — taki, który czuł się panem wszechświata, bo był popularny i dziewczyny same wchodziły mu do łóżka — przeżywa na uniwersytecie zdziwienie w stylu Blair z "Plotkary". Czyli ląduje w zupełnie nowym środowisku, gdzie szkolne hierarchie nie obowiązują, liczy się to, co masz do powiedzenia. Podczas gdy wszyscy wokół, w tym wyśmiewane przez niego kujony, z tygodnia na tydzień coraz lepiej się odnajdują, on coraz bardziej się gubi.
Na nowe doświadczenia próbują go otworzyć m.in. Chloe (Jasmine Cephas Jones) i Zach (zmarły w lipcu Cameron Boyce), ale Brendan, niezaznajomiony wcześniej z ideą szacunku wobec kobiet i mniejszości, okazuje się niezbyt pojętnym uczniem. Jego wątek, będący lustrzanym odbiciem perypetii jego matki (oboje czerpią wiedzę o seksie z internetowego porno, przy czym skutki są diametralnie różne), to historia o bolesnym dorastaniu szkolnego palanta, nie tylko w aspekcie seksualnym.
Bliżej poznajemy także Juliana (Owen Teague, "Bloodline"), wrażliwego kolegę Brendana ze szkoły, uczęszczającego na te same zajęcia co Eve. Podczas gdy w synu pani Fletcher najbardziej interesujące jest to, jak mało wie o nim własna matka, Julian, w liceum dręczony przez Brendana, okazuje się inteligentnym dzieciakiem, dosłownie wyjętym z "Szukając Alaski", co sprawia, że szybko przyciąga uwagę Eve.
Na drugim planie mamy także m.in. Jane (Casey Wilson), przyjaciółkę Eve mającą kłopoty małżeńskie, Amandę (Katie Kershaw), wyzwoloną koleżankę Eve z pracy, i Roya (Bill Raymond) sprawiającego nietypowe kłopoty staruszka. Jak w klasycznym filmie indie, wszyscy prowadzą jakiegoś rodzaju poszukiwania życiowe, które oddziałują na emocje widza, nawet jeśli niekoniecznie są odkrywcze same w sobie.
Pani Fletcher to kolejny świetny miniserial HBO
Wszystko to razem składa się na mądrą, zaskakującą, pełną humoru podróż, prowadzącą do cudownej, emocjonalnie pokręconej sceny finałowej, po której aż chciałoby się, żeby nastąpił ciąg dalszy ("Pani Fletcher to miniserial, ale HBO już zamieniało miniseriale w coś więcej). Niedoceniana, samotna kobieta, do której w pierwszym odcinku wszyscy zwracają się "mamo", okazuje się skomplikowaną istotą pod każdym względem: psychologicznym, emocjonalnym, seksualnym.
Na przestrzeni zaledwie siedmiu półgodzinnych odcinków "Pani Fletcher" tworzy złożony, fascynujący obraz swojej głównej bohaterki, idąc pod prąd, jeśli chodzi o prezentowanie kobiecej seksualności. Duża w tym zasługa Kathryn Hahn, wydobywającej z takim samym wdziękiem komizm, jak i tragizm życiowej sytuacji Eve Fletcher, kobiety, którą nie tak łatwo zdefiniować i zaszufladkować. Więcej takich bohaterek i więcej takich seriali poproszę.