"BoJack Horseman" rozpoczyna odliczanie do finału — recenzja pierwszej połowy 6. sezonu serialu Netfliksa
Michał Paszkowski
28 października 2019, 14:02
"BoJack Horseman" (Fot. Netflix)
Sztandarowa animacja Netfliksa przygotowuje się na pożegnanie ze swoimi bohaterami w pierwszej połowie 6. sezonu. Oceniamy nowego "BoJacka Horsemana" z drobnymi spoilerami.
Sztandarowa animacja Netfliksa przygotowuje się na pożegnanie ze swoimi bohaterami w pierwszej połowie 6. sezonu. Oceniamy nowego "BoJacka Horsemana" z drobnymi spoilerami.
W kultowym już odcinku "BoJacka Horsemana" z 5. sezonu, "Free Churro", tytułowy bohater w równie długiej, co pasojnującej mowie na pogrzebie swojej matki niepokojąco często wchodzi na tematy seriali. A w szczególności swojego sitcomu "Horsin' Around" i całej idei komedii, o których mówi: "Nie da się mieć szczęśliwych zakończeń w sitcomie, nie do końca, ponieważ jeśli wszyscy są szczęśliwi, to serial musiałby się skończyć, a ponad wszystko inne serial musi trwać".
A jednak, po pięciu i właśnie rozpoczętym szóstym sezonie oraz nieustannych pochwałach krytyków i fanów "BoJack Horseman" musi się skończyć. Co więcej, wedle słów Aarona Paula ta decyzja należała nie do twórców serialu, ale do włodarzy Netfliksa. I choć animacji zawsze daleko było do klasycznych sitcomów, o jakich wspominał BoJack, to w pierwszej połowie 6. sezonu twórcy zdają się paradoksalnie dążyć właśnie do szczęśliwego zakończenia.
No może happy end to już zbyt optymistyczne stwierdzenie, jak na serial, który nie ma sobie równych w łączeniu inteligentnej, wypakowanej dowcipnymi cytatami komedii z przenikliwą i niejednokrotnie boleśnie realistyczną tragedią. A jednak, nawet jeśli decyzja o zakończeniu serialu była tylko decyzją Netfliksa, to w pierwszych ośmiu odcinkach 6. sezonu "BoJacka" poczucie nadchodzącego zakończenia wydaje się nie tylko zrozumiałe, ale i całkiem naturalne.
BoJack Horseman przygotowuje się do finału
To, że w 6. sezonie mogliśmy spodziewać się poważniejszych zmian, zapowiadał już finał ostatniej serii, w której BoJack w końcu zapisał się na odwyk. Jasne, próba wyrwania się z nałogu dla konia celebryty mogła skończyć się równie szybko, co się zaczęła, ale przynajmniej na razie "BoJack Horseman" rzeczywiście daje swojemu bohaterowi szansę na zmianę.
Przy okazji nowe odcinki starają się odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób po tylu nieudanych prób BoJack jeszcze mógłby się zmienić. Albo czy po tylu latach da się jeszcze naprawić zniszczone relacje, skoro nawet w pewnym momencie sam BoJack stwierdza, że w tym momencie jego przeprosiny mogą już nic nie znaczyć. Nie można więc na razie mówić o triumfie bohatera, szczególnie że wspomnienia jego niechlubnej przeszłości wracają w 6. sezonie jeszcze częściej, zwłaszcza w odniesieniu do relacji BoJacka z Sarą Lynn.
Można jednak odnieść wrażenie, że nowe odcinki to chociaż powolny trucht BoJacka do uwolnienia się z nałogu i odkupienia, przynajmniej w jego własnych oczach. Proces, w którym na swój sposób kibicuje mu jego "grupa wsparcia", czyli reszta głównych bohaterów serialu. Choć te postaci już od dawna nie orbitują jedynie wokół BoJacka, tylko wiodą indywidualne serialowe życia, nadal mają z nim więź, która zdaje się wykraczać poza ramy ich wspólnych ekranowych występów.
BoJack Horseman sezon 6 — powrót do Hollywoo
6. sezon również w ich przypadku przygotowuje na nadchodzący koniec. Princess Carolyn staje przed próbą pogodzenia swojej szczególnie wymagającej pracy z morderczymi wymaganiami macierzyństwa. Animatorom "BoJacka" dało to okazję do zaprezentowania na ekranie nękającego Carolyn poczucia presji w dosłowny i niezwykle wymowny sposób. A scenarzyści zadbali o to, żeby podkładająca jej głos Amy Sedaris po raz kolejny mogła pochwalić się, że w błyskawicznym wyrzucaniu z siebie łamańców językowych nie ma sobie równych.
Diane z kolei dostaje szansę na otwarcie nowego rozdziału w swoim życiu w Chicago u boku operatora imieniem Guy. Przy okazji mając na oku walkę z pożerającym wszystkie korporacje konglomeratem Whitewhale. "BoJack" może zbliżać się do końca, ale absolutnie nie utracił żyłki do komentowania spraw bieżących z życia w Ameryce, więc i tym razem obrywa się choćby wielkim korporacjom i miliarderom, którym Kongres oficjalnie zezwolił na bezkarne mordowanie.
Z kolei w Hollywoo swoją chwilę dostają wiecznie niedoceniani asystenci, którzy próbują zorganizować się w związek zawodowy. Satyry na absurdy przemysłu rozrywkowego również nigdy dosyć, co chyba najdobitniej potwierdza fakt, że Mr. Peanutbutter zostaje w nowych odcinkach "narodową twarzą depresji".
BoJack Horseman — 6. sezon inny niż poprzednie
Czego tym razem zabrakło? Fani przyzwyczajeni do choć jednego odcinka w sezonie, który cudnie bawił się formą animacji, jak "Free Churro" czy "Fish Out of Water" z 3. serii, mogą być niezadowoleni z braku podobnych eksperymentów. Nie znaczy to oczywiście, że twórcy "BoJacka Horsemana" zadowolili się prostymi rozwiązaniami fabularnymi.
Nadal potrafią urozmaicić wątki swoich bohaterów na przemian komicznymi i doprowadzającymi do łez chwytami. Dowodów nie trzeba szukać dalej niż w pierwszym odcinku, poszukującym w życiu BoJacka pierwszego razu, kiedy napił się alkoholu, albo choćby w bardzo nietypowym spojrzeniu za kulisy życia Mr. Peanutbuttera i Pickles w odcinku czwartym.
Można jednak odnieść wrażenie, że w 6. sezonie twórcy wiedzą już, że mają nasz kredyt zaufania co do tego, że potrafią stworzyć coś formalnie zachwycającego, zabawnego i łamiącego serce jednocześnie, więc tym razem próbują czegoś innego. Ostatni odcinek z nowej ósemki stanowi perfekcyjny kontrapunkt dla dotychczasowej historii BoJacka. I pomimo tak pozornie optymistycznego nastroju w niektórych wątkach w nowym sezonie, zapowiada finał, który może być dla BoJacka największą próbą.
Jedną z największych zalet "BoJacka Horsemana" był zawsze sposób, w jaki liczne znakomite pojedyncze odcinki łączyły się w większą całość, więc z pewnością na pełną ocenę tego premierowego zestawu ośmiu odcinków trzeba będzie poczekać aż do stycznia, kiedy to kolejna ósemka zakończy serial. Na razie dostajemy pierwszy rozdział finału animacji, która już w tym momencie ma zagwarantowane miejsce w czołówce najlepszych produkcji tej dekady, jeśli nie całej serialowej historii.