"Czarne lustro. Po drugiej stronie": 7 rzeczy, których nie wiedzieliście o "Black Mirror"
Marta Wawrzyn
13 listopada 2019, 12:00
"Black Mirror" (Fot. Netflix)
Wiecie, że do roli w odcinku ze świnią rozważano inne zwierzaki? Albo w jak szalonym tempie nakręcono "San Junipero"? W Polsce ukazała się wypakowana ciekawostkami książka o "Black Mirror".
Wiecie, że do roli w odcinku ze świnią rozważano inne zwierzaki? Albo w jak szalonym tempie nakręcono "San Junipero"? W Polsce ukazała się wypakowana ciekawostkami książka o "Black Mirror".
Od dziś w księgarniach możecie kupić książkę "Czarne lustro. Po drugiej stronie", w której twórcy "Black Mirror" opowiadają o kulisach serialu. To pozycja o tyle wyjątkowa, że jej autorami są Charlie Brooker i Annabel Jones, czyli duet prowadzący produkcję "Black Mirror", oraz Jason Arnopp, który zredagował coś, co w praktyce jest bardzo długim, barwnym, często szczerym aż do bólu i pełnym zakulisowych smaczków wywiadem z twórcami.
Książka daje najlepszy do tej pory wgląd w fenomen, jakim jest "Black Mirror" — od kulisów jego powstania w ramach działu komediowego (!) brytyjskiej stacji Channel 4, poprzez nieoficjalną kasację, aż po wielką zmianę w postaci przejęcia serialu przez Netfliksa. Brooker i Jones zaskakująco szczegółowo opowiadają o tym, o czym w tym środowisku zazwyczaj się nie mówi, czyli zależności wszelkich twórców serialowych od dobrej woli stacji, zmaganiach z brakami finansowymi za czasów Channel 4 i sytuacjach, kiedy sami mieli dość walki i chcieli już odpuścić.
Przede wszystkim jednak są to fascynujące rozmowy o kulisach wszystkich odcinków z sezonów 1-4 (od "Hymnu narodowego" do "Czarnego muzeum"), w których oprócz Brookera i Jonesa — fenomenalnego, niesamowicie zgranego duetu, o czym sami kiedyś mieliśmy okazję się przekonać — biorą udział reżyserzy, aktorzy, scenografowie, producenci, autorzy muzyki i inne osoby związane z produkcją. W książce wypowiadają się m.in. Bryce Dallas Howard, Jon Hamm, Jodie Foster, Jodie Whitaker, Mackenzie Davis, Gugu Mbatha-Raw, Alex Lawther i Letitia Wright.
Zapraszamy was na krótki przegląd ciekawostek, którymi "Czarne lustro. Po drugiej stronie" jest dosłownie wypakowane. Oprócz wywiadów w książce znajdziecie mnóstwo szkiców koncepcyjnych, grafik wykorzystywanych podczas realizacji poszczególnych odcinków, a także zdjęć zza kulis.
Hymn narodowy — to wcale nie musiała być świnia
Od odcinka, w którym premier Wielkiej Brytanii (Rory Kinnear), musi odbyć przed kamerami stosunek seksualny ze świnią, żeby uratować porwaną księżniczkę, zaczęła się wielka mroczna przygoda spod znaku "Black Mirror". Ekipa serialu nieoficjalnie nazywa ten odcinek "Świnioj*bcą" (wywiad zawiera sporo wulgaryzmów, których wydawnictwo nie złagodziło, aby oddać sposób, w jaki Brooker i spółka faktycznie się wypowiadają), ale to nie zawsze miała być świnia.
Shane Allen, były dyrektor działu komedii Channel 4 i zarazem człowiek, któremu zawdzięczamy to, że serial ujrzał światło dzienne, mówi, jak wyglądały dyskusje na ten temat.
— Pamiętam debatę na temat tego, dlaczego świnia. Charlie uważał, że kaczka będzie za mała i śmieszna. Z kolei koń albo osioł były zbyt kłopotliwe od strony kinematograficznej — opowiada.
Charlie Brooker, który uparł się na świnię i postawił na swoim, śmieje się, że pamięta nawet jej imię: Madge. Wspomina też, jak wyglądało kręcenie kluczowej sceny.
— Podczas pierwszego ujęcia tego fragmentu, w którym [premier] Callow zbliża się do świni, bardzo długo nikt nie krzyknął "cięcie", więc Rory tak jakoś po prostu podszedł do niej, potem musiał ściągnąć spodnie… potem się przysunął… i stwierdził: "Dobra, słuchajcie, na więcej mnie nie naciągniecie!" — mówi twórca "Black Mirror".
Zaraz wracam — odcinek dużo droższy, niż myślicie
Jednym z najlepszych odcinków "Black Mirror" jest otwierające 2. sezon "Zaraz wracam", czyli kameralna opowieść o Marcie (Hayley Atwell), dziewczynie, która traci chłopaka i okazuje się, że jest z nim w ciąży. Ash (Domhnall Gleeson) ginie w wypadku, ale dzięki nowoczesnej technologii Martha wciąż może prowadzić rozmowy z jego wirtualną kopią, a w końcu decyduje się zamówić "syntetycznego Asha".
Choć odcinek wygląda skromnie i skupia się przede wszystkim na emocjach, Brooker i spółka zapewniają, że pochłonął znaczną część budżetu, jaki dostali od Channel 4 na 2. sezon. I nie chodzi tylko o koszty stworzenia sztucznego Asha i scenę związaną z jego aktywacją. Kluczowa była końcowa scena na strychu, w której największym problemem okazał się zmieniony wygląd aktora. Czy androidom rosną brody? Ekipa serialu doszła do wniosku, że jednak nie.
— Ash na strychu to była jedna z najbardziej kosztownych scen w całym sezonie! Domhnall szykował się do kręcenia czegoś innego i w tych dniach miał już brodę, której zgolenia zakazywał mu kontrakt.
Trochę dyskutowaliśmy na temat tego, czy androidowi rosłaby broda i czy pomogłoby to nam oznajmić, że mieszka na strychu już od jakiegoś czasu. Ale ostatecznie musieliśmy wyciąć zarost za pomocą efektów specjalnych. Zatem, k**wa, dolna połowa jego twarzy to komputerowa rekonstrukcja. Masakra, bo on nie dość, że gada, to jeszcze przechodzi przez pasy cienia i słońca — opowiada Brooker.
Jak dodaje, ekipa bardzo się martwiła, że efekty komputerowe będzie widać i zamiast przeżywać emocje, ludzie będą pytać, "co on ma z twarzą".
Zamknij się i tańcz, czyli skąd wziąć dziewczynkę?
"Zamknij się i tańcz" to jeden z tych odcinków, które uderzają widza po głowie okrutnym twistem. Podczas drugiego oglądania staje się on oczywisty bardzo szybko: Kenny (Alex Lawther) na samym początku patrzy o sekundę za długo na małą dziewczynkę w kawiarni. Obsadzenie roli dziewczynki okazało się niemożliwe. Nie znaleziono dziecka, którego rodzice zgodziliby się na występ w odcinku o pedofilu. Co więc zrobiła Annabel Jones? To, co zrobiłaby każda zdesperowana twórczyni serialu, która ma własne dzieci.
— Nasza producentka Lucy [Dyke] miała problem ze znalezieniem rodziców, którzy zgodziliby się, żeby ich córka wzięła udział w takiej scenie. W końcu spytała Jamesa [Watkinsa, reżysera odcinka], czy moglibyśmy wykorzystać jedną z jego córek. Usłyszała, że w żadnym razie! Namówiłam więc swoją córkę, żeby zagrała. Każda dumna mama zrobiłaby to samo — śmieje się współtwórczyni "Black Mirror".
Na łeb, na szyję — to tylko wygląda jak Ameryka
Pamiętacie różowy świat Lacie (Bryce Dallas Howard) z "Na łeb, na szyję" i osiedle perfekcyjnych domków, gdzie mieszkała bohaterka? Specyficzna kolorystyka tego świata, czyli "obrzydliwe pastelowe barwy", to nie zasługa Brookera i Jones, tylko reżysera Joego Wrighta, który postanowił pójść na całość w kreowaniu niby ładnej i miłej, ale tak naprawdę koszmarnej rzeczywistości.
Osiedle identycznych domków, które bardzo kojarzy się z amerykańskimi przedmieściami, to w rzeczywistości nadmorskie miasteczko Knysna w RPA. Znalazł je w internecie scenograf serialu, Joel Collins, który przy okazji zauważa, jak wiele zmieniło się dla "Black Mirror" po przejściu do Netfliksa: nie było problemu ze zorganizowaniem szybkiej podróży do tego miejsca, a następnie przewiezieniem do Knysny ekipy, która kręciła w Kapsztadzie "San Junipero".
— To nadmorskie miasteczko niczym z amerykańskiej pocztówki, pełne domów pokrytych białym sidingiem i wymuskanych ogrodów. Jak w "Truman Show"! Nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie nasz główny plener, i za pomocą kilku sprytnych rozwiązań scenograficznych stworzyliśmy perfekcyjną amerykańską dzielnicę. I od strony kreatywnej, i finansowej pomysł, by nakręcić całe "Na łeb, na szyję" w RPA, okazał się genialny — opowiada producent Laurie Borg.
Zdjęcia do San Junipero trwały zaledwie 15 dni
"San Junipero" wygląda jak jeden z najbardziej skomplikowanych odcinków "Black Mirror" — i rzeczywiście, Brooker przyznaje, że powstało wiele wersji scenariusza, a w pierwszej z nich bohaterowie byli kobieta i mężczyzna. Był też pomysł z parkiem rozrywki w stylu Westworldu, gdzie ludzie jeździliby odwiedzać zmarłych, ale szybko to zarzucono właśnie ze względu na zbliżającą się premierę serialu HBO.
Podobnie jak "Na łeb, na szyję", jest to odcinek, którego akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych, ale twórców "Black Mirror" nie było stać na zdjęcia za oceanem. Ostatecznie plenery kręcono w Kapsztadzie, a wnętrza w Londynie. Ekipa serialu wspomina, że zdjęcia powstawały w szalonym tempie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, jak trudne to było od strony logistycznej.
— Decyzja, żeby kręcić w Kapsztadzie i Londynie, zagwarantowała nam najlepszą możliwą scenografię… i koszmar logistyczny. Skończyliśmy zdjęcia w Londynie w środę i tej samej nocy polecieliśmy do RPA. Wylądowaliśmy w czwartek, a w piątek, praktycznie bez przygotowania, zaczęliśmy kolejny dzień zdjęciowy. Po prostu parliśmy przed siebie. Kiedy ma się wrażenie, że kręci się coś dobrego, łatwiej wykrzesać z siebie energię. Nadal nie mam pojęcia, jakim cudem zmieściliśmy się w tych piętnastu dniach — opowiada Owen Harris, reżyser odcinka.
Krokodyl miał przypominać swoim tonem Fargo
"Krokodyl" to jeden z najpoważniejszych, najbardziej mrocznych odcinków "Black Mirror". To też jeden z bardzo licznych odcinków, w przypadku których twórcy diametralnie zmienili pierwotne założenia. Pierwsza wersja była umiejscowioną w Szkocji czarną komedią w stylu "Fargo" i, jak to ujęła Annabel Jones, "była bardziej rozkosznie obrzydliwa", zaś jej główny bohater miał być mężczyzną.
Zmiany zaczęto wprowadzać, kiedy do ekipy dołączył reżyser John Hillcoat ("Droga"), a także Andrea Riseborough, której pierwotnie zaproponowano rolę agentki ubezpieczeniowej. To właśnie aktorka odgrywająca później Mię powiedziała, że jej zdaniem należy przepisać główną rolę.
— Andrea gra Mię w bardzo interesujący sposób, bo nie robi z niej spanikowanej szajbuski z rozbieganymi oczami. Wydaje się, że pisząc scenariusz, wyobrażałem sobie spoconego faceta, który miota się po pokoju i wykrzykuje: "Aaaa! Aaaa!", prawie jak William H. Macy w "Fargo" — mówi Charlie Brooker.
Będzie kontynuacja któregoś odcinka Black Mirror?
Jeśli liczycie na sequel któregoś z odcinków "Black Mirror", wiedzcie, że twórcy też się nad tym zastanawiają. Charlie Brooker wspomina o tym przy okazji omawiania "Białego niedźwiedzia".
— W ogóle to od dawien dawna omawiamy potencjalną kontynuację ["Białego niedźwiedzia"]. Co, jeśli to urządzenie do wymazywania pamięci przestanie działać? Co, jeśli Victoria zacznie doznawać déjà vu? Mieliśmy pomysł, żeby może spróbowała uciec z tego więzienia. Nie ma szans, nie wykluczę "Powrotu białego niedźwiedzia". Taki będzie tytuł! Na razie wymyśliłem właśnie tytuł i dwa zdarzenia. Zawsze chciałem wrócić do którejś z tych historii, moglibyśmy zrobić "Powrót do San Junipero"! Albo "Krokodyla", tylko w odwrotnej kolejności, jak "Memento". "Krokodyl 2: Znów się dzieje"!
Książkę "Czarne lustro. Po drugiej stronie", w której znajdziecie dużo, dużo więcej ciekawostek o kulisach "Black Mirror", możecie kupić tutaj.