Jak powstał ten komiksowy moment w "Watchmen"? Damon Lindelof komentuje wydarzenia z 5. odcinka
Marta Wawrzyn
19 listopada 2019, 13:57
"Watchmen" (Fot. HBO)
Jeszcze nigdy serial "Watchmen" nie był tak blisko powiązany z komiksem jak w 5. odcinku. Showrunner opowiada, jak powstał ten wielki moment, którego świadkiem był jeden z bohaterów serialu.
Jeszcze nigdy serial "Watchmen" nie był tak blisko powiązany z komiksem jak w 5. odcinku. Showrunner opowiada, jak powstał ten wielki moment, którego świadkiem był jeden z bohaterów serialu.
Damon Lindelof, twórca serialu "Watchmen", od początku powtarzał, że nie interesuje go kolejna adaptacja komiksu — po filmie Zacka Snydera — tylko "remiks" z nowymi bohaterami funkcjonującymi w znanym z komiksu świecie. 5. odcinek serialu udowodnił jednak, że związki nowej historii z oryginałem są bardzo, bardzo bliskie i nie sprowadzają się tylko do zgorzkniałej Laurie Blake w Tulsie oraz Ozymandiasa popełniającego kolejne szaleństwa, aby uwolnić się z więzienia.
Watchmen — Damon Lindelof o scenie z kałamarnicą
W "Little Fear of Lightning" zobaczyliśmy jedno z kluczowych wydarzeń z komiksu, czyli atak gigantycznej kałamarnicy w Nowym Jorku 2 listopada 1985 roku. Całe wydarzenie było wielkim kłamstwem zainscenizowanym przez Ozymandiasa. 3 mln ludzi zginęło w wyniku fałszywej inwazji z kosmosu, po to żeby USA i ZSRR skupiły się na wspólnym wrogu i żeby na świecie nie doszło do wojny nuklearnej.
W serialu widzimy to wydarzenie oczami młodego Wade'a Tillmana aka Looking Glassa (w dorosłej wersji Tim Blake Nelson), który w teraźniejszości dowiaduje się od senatora Keene'a (James Wolk), że padł ofiarą kłamstwa — on i reszta świata. W rozmowie z serwisem Collider Damon Lindelof komentuje moment z kałamarnicą.
— To było bardzo ekscytujące i niesamowicie trudne zadanie. Od początku, zanim jeszcze zrobiliśmy pilota, powiedziałem wszystkim w ekipie: "Chcę, żebyście wiedzieli, że robimy kałamarnicę. Przeniesiemy się do 2 listopada 1985, więc zacznijcie się nad tym zastanawiać". (…) Wiedzieliśmy, że to zrobimy i wiedzieliśmy, że to się wydarzy w okolicach 5. albo 6. odcinka, tak żeby oni [spece od efektów specjalnych] mieli czas to zaplanować. Wiedzieliśmy, że chcemy, aby ten moment wiązał się ze swego rodzaju fanfarami. Steph Green, która wyreżyserowała odcinek, dostała scenariusz i myślę, że bardzo się cieszyła, że może przewrócić tę konkretną kartę. I wyreżyserowała to po mistrzowsku — mówi twórca.
Watchmen — jak narodził się Looking Glass
Moment, który Zack Snyder kompletnie zmienił w swoim filmie, tutaj okazał się kluczowy, także jeśli chodzi o rozwój jednej z postaci. Jak wyjaśnia Lindelof, atak gigantycznej kałamarnicy — co samo w sobie brzmi absurdalnie — musiał zostać uwiarygodniony i mieć realne skutki w świecie serialu. Postanowiono więc pokazać PTSD, z którym do dziś zmagają się świadkowie wydarzenia, a nawet ich dzieci.
Postawiono na Wade'a, którego cała historia została zdeterminowana przez komiksowe wydarzenie. Zobaczyliśmy, jak przyjechał w młodości do New Jersey, żeby głosić nauki świadków Jehowy, i przeżył tylko dzięki temu, że nieznajoma dziewczyna rozebrała go w wesołym miasteczku pośród luster. Od tego czasu trauma i lustra, które pozwoliły mu przeżyć, stały się jego integralną częścią.
— Pytanie brzmiało, która postać z serialu wciąż emocjonalnie odczuwała terror tego, co się wydarzyło w 1985 roku. I Tim Blake Nelson wydawał nam się idealnym kanałem do przekazania tego. Idei, że ktoś czuje potrzebę noszenia cały czas koca ochronnego, bo boi się kolejnego ataku kałamarnicy, i że koc ochronny to tutaj zawijanie głowy w folię aluminiową. I czemu nie pokazać tego dosłownie? Czemu nie zawinąć głowy w materiał odblaskowy, który odizolowałby cię od wszelkich przyszłych ataków międzywymiarowych? I to właśnie stało się jego maską — tłumaczy Lindelof.
Odcinek zakończył się cliffhangerem, w którym Wade'a zaatakowała nie kolejna kałamarnica, a Siódma Kawaleria. Jego los pozostaje w tym momencie nieznany, a za tydzień serial ma znów skupić się na Angeli i skutkach połknięcia przez nią zdecydowanie za dużej dawki Nostalgii.