"The Mandalorian" bije rekordy wśród piratów. Disney+ popełnił dokładnie ten sam błąd, co HBO z "Grą o tron"
Marta Wawrzyn
19 listopada 2019, 16:03
"The Mandalorian" (Fot. Disney+)
Dzięki serwisom VoD skala piractwa powinna raczej maleć niż rosnąć, ale nie w tym przypadku. Disney+ wystartował tylko w kilku krajach, więc reszta świata piraci "The Mandalorian".
Dzięki serwisom VoD skala piractwa powinna raczej maleć niż rosnąć, ale nie w tym przypadku. Disney+ wystartował tylko w kilku krajach, więc reszta świata piraci "The Mandalorian".
Rekordy popularności wśród piratów przez lata biła "Gra o tron", a teraz tę niechlubną schedę ma szansę przejąć "The Mandalorian". Według serwisu TorrentFreak, produkcja Disney+ cieszy się niesamowitą popularnością na stronach z torrentami, linkami do ściągnięcia i nielegalnych platformach VoD.
The Mandalorian najchętniej piraconym serialem
Serwis nie podaje co prawda statystyk i przyznaje, że do "Gry o tron" wciąż daleko. Jednocześnie zauważa, że w sieci są setki tysięcy nielegalnych kopii dwóch pierwszych odcinków i że są one dostępne w wielu różnych formatach. Wystarczyły dwa dni, żeby "The Mandalorian" zdobył pozycję lidera wśród najchętniej piraconych obecnie seriali.
Wszystko przez to, że Disney+ wystartował tylko w trzech krajach: USA, Kanadzie i Holandii. Reszta świata oficjalnie do "The Mandalorian" dostępu nie ma, co oznacza, że została wykluczona z dyskusji o jednym z najgłośniejszych seriali roku, który zarazem jest ważnym wydarzeniem z punktu widzenia uniwersum "Gwiezdnych wojen". Nic dziwnego, że fani radzą sobie tak jak wtedy, kiedy ruszała "Gra o tron" i wszyscy o serialu mówili, a HBO w sieci było dostępne tylko dla nielicznych.
Disney+ — kiedy start w kolejnych krajach?
TorrentFreak przewiduje jednak, że nawet jeśli cały świat będzie mieć dostęp do Disney+ — co, miejmy nadzieję, będzie miało miejsce już w przyszłym roku — piractwo wcale nie zniknie. Powstawanie kolejnych serwisów VoD paradoksalnie może spowodować powrót do dawnych nawyków, bo rynek staje się coraz bardziej rozdrobniony, a legalny dostęp do wszystkiego bardziej kosztowny niż w czasach, kiedy serialami rządziły kablówki.
Disney walczy z piractwem tymi samymi sposobami, co tradycyjne stacje, w tym także HBO, wysyłając prośby o kasowanie nielegalnych linków. Skuteczność tego typu metod jest jednak taka sobie. Dopóki niektóre rejony świata (w tym przypadku większość) będą dyskryminowane, jeśli chodzi o dostęp do najnowszych dzieł popkultury, piractwo będzie miało się świetnie.
Miejmy nadzieję, że Disney+, który w dniu startu zdobył aż 10 mln subskrybentów, weźmie to pod uwagę, planując dalszy rozwój. Od dziś serwis jest dostępny w Australii, Nowej Zelandii i Puerto Rico, a 31 marca 2020 roku do grupy szczęśliwych krajów mają dołączyć Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Włochy, Niemcy, Irlandia i inne kraje zachodniej Europy. Polski na tej liście nie ma, ale nie tracimy nadziei.