"Irlandczyk" jako 4-odcinkowy miniserial? Oczywiście, że się da! Zobaczcie, jak podzielić film Martina Scorsese
Marta Wawrzyn
1 grudnia 2019, 11:01
"Irlandczyk" (Fot. Netflix)
Monumentalny "Irlandczyk" Martina Scorsese zbiera pozytywne recenzje, ale widzowie narzekają, że 3,5 godziny naraz to za dużo. Szwedzki dziennikarz pokazał, jak można go podzielić na odcinki.
Monumentalny "Irlandczyk" Martina Scorsese zbiera pozytywne recenzje, ale widzowie narzekają, że 3,5 godziny naraz to za dużo. Szwedzki dziennikarz pokazał, jak można go podzielić na odcinki.
96% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes, średnia 94 na Metacritic — takiego filmowego hitu Netflix nie miał od czasów "Romy". Ale podczas gdy krytycy są przekonani, że "Irlandczyk" to arcydzieło, wśród publiczności zdarzają się narzekania, że film jest po prostu za długi.
Irlandczyk jako serial? Oto jak go można podzielić
Radę znalazł zajmujący się popkulturą szwedzki dziennikarz Alexander Dunerfors, który podzielił 3,5-godzinny film na cztery "odcinki", tak żeby przerwy między nimi były w miarę naturalne.
Te odcinki to: "I Heard You Paint Houses" (czyli tytuł książki Charlesa Brandta, na której "Irlandczyk" jest oparty), "Hoffa", "What Kind of Fish?" i "It Is What It Is". Tak się składa, że są one mniej więcej równe — dokładna rozpiska jest w tweecie poniżej.
I created a viewing guide for everyone who thinks THE IRISHMAN is too damn long for one night. You"re welcome! #scorsese #netflix #theirishman pic.twitter.com/sH06AxJ7he
— Alexander Dunerfors (@dunerfors) November 28, 2019
Martin Scorsese: Irlandczyk nie mógł być serialem
Podział z pewnością doceni wielu widzów, którzy nie mają żelaznych tyłków i nie chcą słyszeć o siedzeniu 3,5 godzin bez ruchu, ale raczej nie uszczęśliwi Martina Scorsese. Choć reżyser nie ma nic przeciwko serialom (współtworzył "Zakazane imperium" i "Vinyl"), w tym przypadku nie chciał nawet o tym słyszeć.
— Można powiedzieć: "to długa historia, da się ją rozłożyć na dwa sezony" — widziałem, że ktoś o tym wspomniał. Zdecydowanie nie. Nigdy nawet o tym nie myślałem. Bo w tym obrazie chodzi o kumulację szczegółów. Przed końcem filmu widzisz ten skumulowany efekt — co oznacza, że możesz obejrzeć go od początku do końca za jednym podejściem, jeśli masz na to ochotę.
Serial to świetna rzecz, cudowna, możesz rozwijać postacie i fabułę, odtwarzać światy. Ale nie była tutaj właściwa — mówi Scorsese w rozmowie z Entertainment Weekly.
Stawiając sprawę tak ostro, reżyser odnosi się do końcówki filmu, która miałaby mniejszy wpływ emocjonalny na widza, gdyby oglądał tę historię na przestrzeni kilku tygodni, a nie kilku godzin. Dlatego uważajcie z przerwami pomiędzy "odcinkami" proponowanymi przez szwedzkiego dziennikarza — Martin Scorsese może na was krzywo spojrzeć.