10 najlepszych seriali 2019 roku wg Michała Kolanki
Michał Kolanko
29 grudnia 2019, 11:00
To był dobry rok dla seriali, chociaż bardziej rok średniaków niż dzieł wybitnych. Nie obyło się bez rozczarowań, zachwyciły za to produkcje, po których mało kto się tego spodziewał.
To był dobry rok dla seriali, chociaż bardziej rok średniaków niż dzieł wybitnych. Nie obyło się bez rozczarowań, zachwyciły za to produkcje, po których mało kto się tego spodziewał.
To truizm, że seriale odgrywają we współczesnej — coraz bardziej postpiśmiennej — kulturze rolę XIX-wiecznych powieści w odcinkach. Wokół nich toczy się dyskusja w kawiarniach, miejscach pracy czy rodzinnych stołach w Boże Narodzenie. Rok 2019 tylko ten trend umocnił, chociaż można też argumentować, że rosnąca liczba seriali i platform, na których się pojawiają, sprawia, że odnalezienie owych wspólnych punktów do dyskusji robi się coraz trudniejsze. To ostatnio akcentował jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy, Jacek Dukaj. "HBO potrafi wciąż wytworzyć wrażenie, że ten jeden serial powinieneś obejrzeć, bo 'wszyscy' go będą oglądać – jak 'Czarnobyl'" — zauważył w rozmowie z "Plus Minus".
W Polsce 2019 to rok, w którym seriale są nie tylko w kulturowym mainstreamie, ale też zostały dostrzeżone przez czołowych intelektualistów i twórców kultury. Jak Olga Tokarczuk, która w swojej głośnej noblowskiej przemowie nawiązała do roli seriali jako "nowego sposobu opowiadania świata". Czy wspomniany Jacek Dukaj. Jednocześnie to rok autentycznych serialowych rozczarowań, do których należy na pewno finał "Gry o tron". Opinie widzów i krytyków polaryzuje z kolei "Wiedźmin" od Netfliksa. Tak samo jak fanów Star Treka drugi sezon "Star Trek: Discovery" ze swoim bardzo kontrowersyjnym finałem. Przełomem nie okazał się kolejny sezon "Black Mirror". Przeciętny i mniej wciągający niż pierwszy był kolejny sezon "Jacka Ryana" na Amazon Prime. I tak dalej. Cały czas jednak wybranie najlepszej dziesiątki wcale nie było takim prostym zadaniem.
To był też rok, w którym stało się też jasne, że serial, by odnieść sukces jako temat w mediach społecznościowych, musi łatwo dać się poddać przeróbce na memy. Czyli musi zawierać treść, postać, obiekt lub nawet podkład muzyczny, który temu służy. Tak w przypadku seriali bardziej rozrywkowych napędza się teraz dyskusję wokół produkcji. Sukces Baby Yody z "The Mandalorian" czy też wzrastająca popularność wpadającej w ucho ballady Jaskra "Grosza daj wiedźminowi" najlepiej to pokazują. Bo chociaż nie ma to zwykle żadnego związku z jakością samego serialu, to zapewnia szum wokół niego w internecie.
10. The Mandalorian
Pierwszy serial aktorski osadzony w uniwersum "Gwiezdnych wojen" w jakimś sensie konkuruje z ostatnim filmem kinowym, który można teraz oglądać. I wychodzi z tej rywalizacji zwycięsko. Na tym tle "The Mandalorian" to dobrze opowiedziana, bardzo spójna historia. Co najważniejsze, poszerza uniwersum w nowych kierunkach. A jednocześnie czerpie z dobrze znanych wzorców, jak westerny. No i czy wspomniałem już, że Baby Yoda podbił serca widzów na całym świecie? To najlepsza rzecz, która przydarzyła się "Gwiezdnym wojnom" od dawna. Sukces serialu daje fanom uniwersum nadzieję na przyszłość. Poza tym to serial bardzo dobrze wykonany, przypominający jakością filmy kinowe.
9. The Crown
W tym roku serial o królowej Elżbiecie II i historii Wielkiej Brytanii — a także o wyzwaniach dla monarchii w zmieniającym się szybko świecie — jest jeszcze lepszy. Olivia Colman jako królowa Elżbieta II jest w centrum serialu, który w zręczny sposób porusza nadal aktualne tematy. Wykraczające zresztą poza politykę czy historię. Zmiany, które zaszły w serialu, były trafione i wyszły tej produkcji tylko na lepsze. "The Crown" pokazuje, że Netflix wychodzi poza średniaki, którymi tak często nas w tym roku raczył.
8. Mindhunter
"Mindhunter" w tym roku powrócił z nowym impetem. Jest jeszcze lepszy, jeszcze bardziej ponury i wciągający, nadal świetnie przemyślany i zrealizowany. I to mimo znacznych zmian, które zaszły w ekipie odpowiedzialnej za serial. Dzięki śledztwu w Atlancie poznajemy też lepiej ważny okres we współczesnej historii USA. To wszystko znakomicie przygotowane i bardzo dobrze przemyślane. Nadal to serial, który nie pozwala po obejrzeniu kolejnych odcinków łatwo przejść do porządku dziennego.
7. Veep
Ostatni sezon najlepszego serialu o polityce nie zawiódł. Był jeszcze bardziej cyniczny, jeszcze bardziej realny i jednocześnie gorzki. Pożegnanie z bohaterami "Veepa", których znaliśmy tyle lat — w tym przede wszystkim z Seliną Meyer — nie mogło odbyć się w lepszym (w konwencji serialu oczywiście) stylu. Dlaczego to najlepszy serial o polityce? Bo pokazuje ją taką, jaka naprawdę jest, mimo komediowych ram — to brutalne i bezwzględne starcie, w którym trzeba być gotowym na wszystkie możliwe poświęcenia. Również poświęcenie swoich współpracowników. Oczywiście wiele wątków jest w tym sezonie, podobnie jak w poprzednich, skrajnie przerysowanych, ale "Veep" oddaje serce polityki. Lub raczej jego brak. I dlatego będzie tego serialu brakować.
6. Czarnobyl
Craig Mazin w "Czarnobylu" opowiedział doskonale znaną historię — przynajmniej w Polsce i innych krajach dawnego bloku wschodniego — w sposób, który przykuł uwagę wszystkich. To serial mniej o technologii, a bardziej o systemie sowieckim i jego zakłamaniu. To właśnie ten system doprowadził do tragedii dziesiątek tysięcy ludzi, co doskonale ukazano w "Czarnobylu". Również dzięki znakomitym kreacjom aktorskim. Jared Harris jako Walerij Legasow i Stellan Skarsgård jako Boris Szczerbina na długo pozostaną w pamięci, podobnie jak kadry obrazujące czarnobylską tragedię i desperackie wysiłki ludzi, by nie stała się jeszcze większa.
5. Rok za rokiem
Przyszłość może być bardziej przerażająca niż i tak pełna zmartwień teraźniejszość. To lekcja, której od lat widzom udzielało "Black Mirror". Ale w 2019 roku to Russell T Davies i wykreowana przez niego wizja przyszłości w serialu "Rok za rokiem" budziły największe obawy. Bo przyszłość świata, Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim zwykłej rodziny Lyonsów z Manchesteru była przerażająco realna. Polityczni populiści, zagrożenia wynikające z geopolityki, zmiany klimatyczne, zmiany społeczne wywołane szybkim i niekontrolowanym rozwojem technologii — to wszystko można tutaj znaleźć. I to w udanej, bardzo charakterystycznej formie. Oby przyszłość była lepsza i mniej zwariowana niż ta, którą pokazał Davies.
4. Kroniki Times Square
Jak zauważyła Marta Wawrzyn w swojej recenzji finału "Kronik Times Square", to epilog gorzki, brutalny, mroczny i nutką nostalgii na końcu. David Simon w ten sposób kończy swój kolejny fresk społeczny. Od Baltimore przez Nowy Orlean po Nowy Jork — Simon cały czas zachwyca. Bo siłą rzeczy jego pomysły ewoluują. "Kroniki Times Square" w charakterystyczny sposób pokazywały wycinek amerykańskiej historii, który nie jest powszechnie znany. Jak zwykle z plejadą ciekawych i wiarygodnych postaci, z którymi przez trzy sezony poznawaliśmy początki i zmiany w amerykańskiej branży porno na Wschodnim Wybrzeżu. To było godne pożegnanie serialu, który zapisze się w historii telewizji.
3. The Expanse
Ostatnie lata to dominacja seriali fantasy we współczesnej telewizji. Na tym tle wyróżnia się "The Expanse", który w swoim 4. sezonie przechodzi w pełnoprawną space operę, z właściwym jej rozmachem i tematyką. Nie byłoby tego sezonu, gdyby nie fani. W kampani #SaveTheExpanse dowiedli swojej skuteczności. Po skasowaniu serialu przez SyFy "The Expanse" przejął Amazon Prime. I to była zmnina na lepsze. Nie tylko dlatego, że Chrisjen Avasarala (charyzmatyczna jak zawsze Shohreh Aghdashloo) może przez to wreszcie bez ograniczeń kląć na współpracowników i konkurentów, ale też przez rozmach całego serialu. Planeta Ilus/Nowa Terra olśniewa, tak samo jako gigantyczne maszynerie twórców Protomolekuły.
Skala to oczywiście nie wszystko. Powieść "Gorączka Ciboli", na której oparty jest 4. sezon, jest uznawana przez fanów serii za jedną z najsłabszych części cyklu. Tymczasem dla serialu to chyba najlepszy, najbardziej spójny i najbardziej dopracowany sezon. Do znanej już dobrze załogi Rosynanta dołącza kilka ciekawych postaci, w tym Adolphus Murtry (Burn Gorman) jako nowy czarny charakter. Ale w świecie "The Expanse" nie ma jasnego podziału na dobro i zło. Każdy ma swoje racje. To doskonale widać w tym sezonie. W swoim podgatunku "The Expanse" nie ma obecnie sobie równych.
2. Watchmen
David Lindelof był i jest gwarancją ponadprzeciętnej jakości. Jego pomysł na ekranizację "Watchmen" — czyli kontynuacja osadzona w komiksowym świecie, ale z doskonale rozpoznawalnymi, współczesnymi tematami — sprawdził się absolutnie. To był sezon, który wymaga od widza uwagi przy wchodzeniu w świat przygotowany przez twórców, ale ta uwaga jest szybko bardzo wynagradzana. Nie da się wobec tej produkcji przejść obojętnie. Tak jak pisała w swoim zestawieniu top 10 Kamila Czaja, "Watchmen" od pewnego momentu staje się czymś własnym i wyjątkowym. Na tyle, by być jednym z najlepszych seriali tego roku.
1. Sukcesja
Serial, który dobrze oddaje ducha obecnych czasów, pokazując życie 1% najbogatszych i najbardziej wpływowych. Bo jeśli jest jakiś temat polityczno-społeczny dominujący w ostatnich latach, to coraz większe rozwarstwienie społeczne. I jednocześnie coraz większa władza w rękach elit korporacyjno-technologiczno-medialnych. "Sukcesja" pokazuje, jakimi metodami te elity działają, chociaż oczywiście nie jest serialem dokumentalnym czy paradokumentalnym. Wręcz przeciwnie.
Fikcyjna, ale jednocześnie bardzo prawdziwa rodzina Royów w drugim sezonie jeszcze zacieklej walczy ze sobą i z przeciwnościami losu. Bo jak okazuje się, nawet najbogatsi i najbardziej wpływowi mają swoje problemy, a ich władza — ograniczenia. Pierwszy sezon tego serialu przeszedł niezauważenie, dopiero drugi przeskoczył do kultury masowej i mediów. I nic dziwnego, bo nie ma wielu słabych punktów, w przeciwieństwie do rodziny Royów. A cliffhanger w finale sprawił, że oczekiwanie na kolejny jest naprawdę bardzo trudne.