"House" (8×18): Czasem trudno coś powiedzieć
Andrzej Mandel
24 kwietnia 2012, 21:39
To miał być ważny odcinek "House'a" i trzeba przyznać, że "Body and Soul" takim odcinkiem był. Także dlatego, że pierwszy raz od dawna nie oglądałem tego serialu ze znudzeniem. Spoilery.
To miał być ważny odcinek "House'a" i trzeba przyznać, że "Body and Soul" takim odcinkiem był. Także dlatego, że pierwszy raz od dawna nie oglądałem tego serialu ze znudzeniem. Spoilery.
"Body and Soul" miał być ważnym odcinkiem i wszyscy się spodziewali, że będzie zawierał coś ważnego o głównym bohaterze. I owszem, zawierał, kolejne dowody na wewnętrzną przemianę House'a, ale ważna wiadomość dotyczyła kogoś innego.
Przy okazji, dostaliśmy tradycyjny zestaw elementów komediowych. I choć tradycyjny, to jednak tym razem nie było odczucia, że coś jest wymuszone, jak to bywało nagminnie na początku 8. sezonu. Scenki z udziałem Jessego Spencera i Charlyne Yi to naprawdę maleńki i smakowity cymesik. Szczególnie scena snu Chase'a.
Humor humorem, ale nie to jest najważniejsze. Rozterki głównego bohatera są. A ma on poważny problem, bo od dawna ukrywa przed żoną (Karolina Wydra) fakt, że może ona już przebywać legalnie w USA i nie musi wcale mieszkać z House'em. Najwyraźniej jednak nie chce on się jej pozbyć, ale ukrywanie czegokolwiek ma to do siebie, że prawda w końcu wychodzi na jaw. I to w zdecydowanie najgorszym momencie.
A jednak między tym dwojgiem jakaś chemia była, choć aktorzy oszczędzili nam, na szczęście, łzawej sceny pożegnania połączonej z próbami zatrzymania tej odchodzącej osoby. To, że oboje woleliby inne rozwiązanie, widać w ich oczach, ale też żadne nie jest w stanie zdobyć się na ten gest, który by zmienił wszystko. House, bo już nie umie inaczej, a Dominika, bo jest zbyt mocno zraniona jego postępowaniem.
Wewnętrzne rozterki i skoncentrowanie na sobie sprawia, że House daje więcej swobody zespołowi. Wychodzi więc na jaw prawda, że jedyną osobą noszącą spodnie w jego zespole jest Jessica (Odette Annable). Ale czy to uratowało życie pacjentowi? Tego nie wiadomo. Cały splendor wziął na siebie ktoś inny.
Trzeba poczekać na następny odcinek "The C Word", by zobaczyć, jak rozwinie się wątek, który poruszony został w ostatniej scenie. Pytanie, jak wpłynie to na House'a, jest całkiem zasadne. Szczególnie, że musi przynajmniej coś powiedzieć. A z tym ma poważny kłopot.
Swoją drogą, nie spodziewałem się, że "House" będzie w stanie wycisnąć ze mnie łzy. A przyznaję się – autentycznie się wzruszyłem.