"BoJack Horseman" znajduje zakończenie idealne — recenzja finałowych odcinków serialu Netfliksa
Michał Paszkowski
1 lutego 2020, 20:02
"BoJack Horseman" (Fot. Netflix)
Człowiek-koń z Hollywoo po raz ostatni przybył na Netfliksa. Jak wypadło pożegnanie z "BoJackiem Horsemanem"? Oceniamy finałowe odcinki ze spoilerami.
Człowiek-koń z Hollywoo po raz ostatni przybył na Netfliksa. Jak wypadło pożegnanie z "BoJackiem Horsemanem"? Oceniamy finałowe odcinki ze spoilerami.
"Aktorstwo to umiejętność zapomnienia o wszystkim i stania się kimś zupełnie nowym" — niczym mantrę powtarza sobie te słowa profesor Horseman przed pierwszymi zajęciami na uniwersytecie. I ciężko nie chcieć wraz z nim wierzyć, że podobną umiejętność można stosować także generalnie w życiu. W końcu pierwsza połowa finałowego sezonu hitu Netfliksa dawała promyk nadziei, że zmiana rzeczywiście jest możliwa, a BoJack może uwolnić się od przeszłych nałogów i spróbować swoich sił w byciu szczęśliwym.
Ale serial Raphaela Boba-Waksberga nigdy nie zadowalał się prostymi rozwiązaniami dla problemów swoich bohaterów, którzy mimo tego, że najczęściej nie byli nawet ludźmi, wydawali się bardziej ludzcy niż postacie w wielu innych serialach. A kiedy główny bohater zdążył dopuścić się tylu błędów, karygodnych zaniedbań i po prostu odrażających zachowań, zagwarantowanie mu prostej drogi do odkupienia byłoby kompletnie niezasłużone.
Dlatego w ostatnich ośmiu odcinkach, twórcy decydują się na zakończenie trudniejsze, ale i bardziej satysfakcjonujące, perfekcyjnie balansując między empatią dla konia-gwiazdy a pociągnięciem go do odpowiedzialności.
BoJack Horseman kontra konsekwenecje
A okazja ku temu nadarza się dzięki duetowi nieustraszonych dziennikarzy "The Hollywoo Reporter", wyjętych wprost z "Dziewczyny Piętaszek" Howarda Hawksa z 1940 roku i wrzuconych do antropomorficznego świata BoJacka. Ich śledztwo w sprawie śmierci Sary Lynn, rozpoczęte już w poprzednim zestawie odcinków, napędza fabułę początku nowego półsezonu i przy okazji przypomina, jak szerokie konsekwencje przyniosły wcześniejsze czyny BoJacka.
Podczas gdy ostatni odcinek pierwszej połowy 6. sezonu sprytnie zrezygnował z opowiadania historii głównych postaci, aby przyjrzeć się efektom, jaki BoJack miał na bardziej epizodycznych bohaterów, w nowych odcinkach jego czyny w końcu docierają do jego najbliższego kręgu. I finałowe odcinki czerpią największą siłę emocjonalną właśnie z momentów, w których to Princess Carolyn, Diane i Todd muszą zrewidować swoje przywiązanie do BoJacka i zastanowić się, jak bardzo relacja z nim stoi na ich własnej drodze do uporania się ze swoimi problemami.
Nie da się ukryć, że powaga, z jaką "BoJack Horseman" podchodzi do podróży swojego tytułowego bohatera i innych postaci w tych finałowych odcinkach, oznacza, że to prawdopodobnie najmniej obfitujący w dowcipy zestaw odcinków do tej pory. Choć oczywiście na językowe szaleństwa, popkulturowe odniesienia i odpowiednią dawkę bezwzględnej satyry na Hollywood nie zabrakło tu miejsca kompletnie. W końcu czy moglibyśmy mówić o jakiejś konkluzji bez jeszcze jednego występu Margo Martindale?
BoJack Horseman — zakończenia i nowe rozdziały
Ale to właśnie na domykaniu podróży głównych bohaterów, a może raczej otwieraniu nowych rozdziałów w ich życiu, twórcy postanowili się tu skupić najmocniej. Szczególnie przejmująco wypada to w wątku Diane, zawsze będącej bijącym sercem "BoJacka Horsemana". Jej próby odnalezienia się w świecie, w którym nie jest definiowana przez swoje traumy, są znakomicie zaprezentowane w "Good Damage". Odcinku, w którym bohaterka mierzy się z próbą przekucia bolesnych przeżyć w coś wartościowego i zarazem odsłoną, która od razu dołącza do panteonu najbardziej formalnie intrygujących odcinków serialu.
Skoro już mowa o animowanych eksperymentach, to nie sposób nie docenić delirycznego przedostatniego odcinka, wyobrażającego sobie BoJacka na skraju życia i śmierci. Spotkanie ze zmarłymi mogłoby stanowić odpowiedni wstęp BoJacka do tragicznego zakończenia serialu, ale w tak skomplikowanym portrecie bohatera, jaki stworzyli twórcy, jego śmierć wydawałaby się trochę zbyt prostym, żeby nie powiedzieć bezpiecznym rozwiązaniem.
Finał BoJacka, czyli zakończenie idealne
Tej historii nigdy nie był pisany klasyczny happy end, ale Raphael Bob-Waksberg i spółka wiedzą równie dobrze, że popadanie w drugą skrajność w zakończeniu podróży BoJacka byłoby tak samo niezasłużone. Dlatego to właśnie wyciszony ostatni odcinek, nadchodzący po bliskim zetknięciu ze śmiercią, jawi się wręcz jako finał idealny, który w satysfakcjonujący sposób wieńczy historię, jaka miała potencjał trwać jeszcze wiele lat.
Odcinek "Nice While It Lasted", napisany przez samego twórcę, skupia się na tym, co w serialu najsilniejsze, czyli swoich znakomicie wykreowanych bohaterach. I tak oto serial, który niejednokrotnie udowodnił, że w artystycznej kreatywności, ciętej krytyce show-biznesu i czysto szalonej komedii nie ma sobie równych, kończy swoją historię rozmowami.
Tylko i aż tyle, bo z jednej strony wymiany zdań między BoJackiem i resztą głównej obsady znakomicie spinają sześć sezonów serialu, który śmiało można nazwać jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszą) produkcją Netfliksa. Z drugiej za to zostawiają odpowiednio dużo niedopowiedzenia i niepewności, aby dać poczucie, że gdzieś w innym świecie, poza animowanymi kadrami, te postaci żyją dalej, nieustannie szukając szczęścia i być może znajdując choć na chwilę spokój. W końcu, jak najlepiej ujmuje to Diane, "czasem jest do d*py, ale żyje się dalej".