Kontynuacja "The Crown" poza Netfliksem? Producent serialu sugeruje, że jest to możliwe
Marta Wawrzyn
5 marca 2020, 21:03
"The Crown" (Fot. Netflix)
Choć "The Crown" było planowane na sześć sezonów, Netflix podziękował twórcom po pięciu. A teraz producent serialu sugeruje, że 6. sezon może jednak powstać, ale już w innej stacji.
Choć "The Crown" było planowane na sześć sezonów, Netflix podziękował twórcom po pięciu. A teraz producent serialu sugeruje, że 6. sezon może jednak powstać, ale już w innej stacji.
Pod koniec stycznia Netflix ogłosił, że "The Crown" zakończy się po pięciu sezonach, a najstarszą wersję królowej Elżbiety II zagra Imelda Staunton ("Vera Drake"). Twórca serialu, Peter Morgan, zasugerował w oświadczeniu, że szybsze zakończenie serialu było jego decyzją.
— Na początku wyobrażałem sobie, że "The Crown" będzie mieć sześć sezonów, ale teraz, kiedy zacząłem pracę nad wątkami z 5. sezonu, stało się dla mnie jasne, że to idealny czas i miejsce, żeby to zakończyć — napisał.
Sprawa wydaje się jednak bardziej skomplikowana, co potwierdza wypowiedź Andy'ego Harriesa, szefa firmy Left Bank Pictures produkującej "The Crown".
The Crown — będzie 6. sezon poza Netfliksem?
W rozmowie z Deadline Harries zasugerował, że serial wcale nie musi zakończyć się po 5. sezonie. Czy to znaczy, że twórcy będą szukać nowej stacji?
— To bardzo bezczelne pytanie. Powszechnie wiadomo, że Left Bank zachował prawa do "The Crown"… Plan jest w toku. Serial nadal jest na Netfliksie na wyłączność i na ten moment tam pozostaje — powiedział producent.
Jaki dokładnie jest plan Petera Morgana na 5. sezon "The Crown"? Tego w tym momencie nie wiemy. Wiadomo, że królowa będzie już starsza i że fabuła będzie się zbliżać do naszych czasów, ale nigdy rzeczywiście się do nich nie zbliży. Nie zobaczymy na przykład historii księcia Harry'ego i Meghan Markle.
– Wiem, jak mój serial się zakończy – na długo przed tym, gdzie jesteśmy teraz. Czuję się nieswojo, pisząc o wydarzeniach z określonego przedziału czasowego. Myślę, że jest pewna ilość czasu, kiedy jeśli coś o tym napiszesz, staje się to od razu materiałem dziennikarskim. Bo jest to zbyt bliskie obecnego momentu. Jeśli poczekasz pewną ilość czasu, jeśli pozwolisz upłynąć piętnastu czy dwudziestu latom, praktycznie całemu pokoleniu, pomiędzy tobą i wydarzeniami, o których piszesz, to możesz swobodnie pisać to jako dramat — tłumaczył twórca.
Jak dodał, w tym momencie nie wie jeszcze, co mógłby powiedzieć o Meghan Markle, bo ta historia z jego punktu widzenia jako scenarzysty będzie ciekawsza za dwadzieścia lat niż teraz.