Czy Alex Karev mógł zostać uśmiercony? Showrunnerka "Chirurgów" mówi, jakie opcje były brane pod uwagę
Marta Wawrzyn
10 kwietnia 2020, 15:03
"Chirurdzy" (Fot. ABC)
Po tym, co scenarzyści "Chirurgów" zrobili z postacią Alexa Kareva, pojawiły się wśród fanów głosy, że już lepiej byłoby go uśmiercić. Czy taka wersja była brana pod uwagę?
Po tym, co scenarzyści "Chirurgów" zrobili z postacią Alexa Kareva, pojawiły się wśród fanów głosy, że już lepiej byłoby go uśmiercić. Czy taka wersja była brana pod uwagę?
"Chirurdzy" wczoraj mieli finał 16. sezonu, który tak naprawdę żadnym finałem nie był (zdjęcia przerwano z powodu pandemii), ale fani nadal dyskutują o 16. odcinku z pożegnaniem Alexa Kareva. Grający go Justin Chambers opuścił obsadę jesienią, więc pożegnanie zostało nakręcone bez niego (przy czym to on czyta listy od Kareva).
Chirurdzy sezon 16 — czemu Alex nie został zabity?
To zawęziło opcje scenarzystów, o czym pisze TVLine. Showrunnerka "Chirurgów" Krista Vernoff mówi w rozmowie z serwisem, jakie możliwości zamknięcia wątku Alexa były rozważane.
— Koniec końców były trzy opcje. Zabić Alexa poza kadrem; pozwolić mu przeżyć i zostać w Seattle — i wciąż być mężem Jo — tylko my byśmy go już nie zobaczyli; albo [spotkać się ponownie] z Izzie — tłumaczy.
Jak już wiemy, wybrano opcję nr 3 (plus dzieci), choć wielu fanom znacznie bardziej podobałaby się opcja nr 1. Wszystko, tylko nie zostawienie Jo i powrót do Izzie.
— [Zabicie Alexa byłoby] okrutne dla wszystkich — szczególnie Meredith i Jo. Nie było sposobu, żeby nie wpędzić tych postaci w ciągłą, wyczerpującą żałobę, jeśli zabilibyśmy Alexa poza kadrem. Niektórzy fani byli zdenerwowani, szczególnie fani Jolex, że Alex odszedł do Izzie — i rozumiem czemu. Ale kłóciłabym się naprawdę ostro z każdym, kto próbowałby mi powiedzieć, że fani nie byli tak samo albo i bardziej zdenerwowani, gdybym zabiła Alexa Kareva poza kadrem — mówi Vernoff.
A co z opcją nr 2, czyli Alex zostaje w Seattle i ze swoją żoną, tylko my ich już nie widzimy razem? Według showrunnerki byłoby to nie w porządku wobec Camilli Luddington, odtwórczyni roli Jo.
— To byłoby nie w porządku, żeby ona pozostawała żoną postaci, której nie ma na ekranie. To by całkowicie wyeliminowało [szansę zagrania] tylu barw, które ona tak dobrze gra — wyjaśnia showrunnerka.
Jak dodaje na koniec, w pokoju scenarzystów nie było nawet sporu na ten temat. Wszyscy uważali, że happy end Alexa i Izzie był "w oczywisty sposób właściwym kursem".