"Dr House" (8×20): Przygnębiający przypadek pewnego lekarza
Andrzej Mandel
10 maja 2012, 20:14
Niekoniecznie lepszy od innych, ale na pewno bardziej przygnębiający. Taki właśnie był "Post Mortem" – kolejny dobry odcinek "House'a".
Niekoniecznie lepszy od innych, ale na pewno bardziej przygnębiający. Taki właśnie był "Post Mortem" – kolejny dobry odcinek "House'a".
Na koniec 8. sezonu "Dr House" wreszcie podniósł się z zapaści i serwuje nam dobre odcinki. Tym razem jednak twórcy "przedobrzyli", robiąc z "Post Mortem" przygnębiającą historię o rozpaczliwym chwytaniu resztek życia w oczekiwaniu na wyrok. Albo, jak kto woli, o sile przyjaźni nie wymagającej słów.
I tym razem medyczny przypadek był tylko i wyłącznie pretekstem, choć tym razem dobrze zarysowanym i mającym silny wpływ na jedną z postaci. Jak już to dzieje się w "House'ie" od dawna, ważniejsze są losy poszczególnych bohaterów. Tym razem chodziło nie tylko o House'a i Wilsona, ale i o Chase'a z Foremanem.
Wilson rozpaczliwie wręcz chwyta się życia, próbując w krótkim czasie nadrobić to, czego nie zrobił przez całe życie. Trudno go nie rozumieć – całe życie robił rzeczy zwyczajne (choć bycie onkologiem trudno uznać za zwyczajne), a nigdy nie przeżył nic naprawdę "ekscytującego". Nadrabia to, ciągnąc za sobą House'a jako coś w rodzaju zabezpieczenia albo pomocnika. I zachowuje się tak, jakby chciał nadrobić kryzys wieku średniego (i młodość) w dwa dni. Oglądanie tego wprawia w przygnębienie, co dobrze świadczy o sile aktorstwa obu panów – Hugh Lauriego i Roberta Seana Leonarda.
Nieco mniej przygnębiający jest Chase. Ale chyba tylko dlatego, że jemu nie grozi ostateczne rozstanie się z życiem w tak krótkim czasie. Choć widać, jak dojrzewa w nim decyzja, by porzucić dotychczasowe życie, i jak walka o pacjenta (oraz rozmowa z nim) sprawia, że taką decyzję podejmuje. W czym wydatnie pomaga brak House'a, a w czym specjalnie nie przeszkadza Foreman. Który domyśla się, co czuje jego przyjaciel i jak nikt jest w stanie go zrozumieć. W końcu sam próbował się kiedyś uwolnić od House'a, ale nie odniósł w tym całkowitego sukcesu.
Z niepokojem zaczynam myśleć o tym, że na finał 8. sezonu – "Everybody Dies", który będzie 21 maja, przydałoby się może usunąć wszelkie żyletki z zasięgu ręki. Skoro już teraz bowiem twórcy serialu potrafią tak zgrabnie (i w niezłym stylu) dobić, to co będzie w finale?