Uwielbiacie seriale medyczne? Oto 5 powodów, aby przeczytać "Szukając diagnozy" konsultantki "House'a"
Marta Wawrzyn
1 lipca 2020, 14:04
"Dr House"/"Szukając diagnozy" (Fot. FOX/Insignis)
"Dr House", tylko w wersji książkowej? Mówicie i macie! Dr Lisa Sanders, która była konsultantką kultowego serialu, udowadnia w książce "Szukając diagnozy", że lekarze to najlepsi detektywi.
"Dr House", tylko w wersji książkowej? Mówicie i macie! Dr Lisa Sanders, która była konsultantką kultowego serialu, udowadnia w książce "Szukając diagnozy", że lekarze to najlepsi detektywi.
Bohaterowie bez peleryn, lepsi detektywi niż policjanci, ludzie, którzy zawsze są gotowi odstawić własne życie na boczny tor, kiedy trzeba ratować cudze. Postacie z problemami, bagażem emocjonalnym, często fascynujące, bo poplątane, niejednoznaczne i dalekie od kryształowych. Tacy są telewizyjni lekarze, od tych z "Ostrego dyżuru" i "Chirurgów", przez młodszych i starszych bohaterów "Scrubs", aż po "Dr. House'a", "Rezydentów", "The Good Doctor" czy "The Knick".
Popularne seriale sprawiły, że myślimy o lekarzach jako żyjących na krawędzi odpowiednikach Sherlocka Holmesa, którzy każdego dnia rozwiązują same intrygujące przypadki, przeżywając po drodze masę frustracji, ale i czerpiąc z tego ogromną satysfakcję. A jak kulisy rozwiązywania najtrudniejszych i najdziwniejszych przypadków medycznych wyglądają naprawdę? O tym właśnie jest książka "Szukając diagnozy" dr Lisy Sanders, która jest już dostępna na polskim rynku.
1. Szukając diagnozy to Dr House na papierze
Jeśli interesujecie się serialami medycznymi, jest duża szansa, że słyszeliście nazwisko autorki "Szukając diagnozy". Wszystko dlatego, że bez niej nie byłoby "Dr. House'a". Twórcy serialu, David Shore i Paul Attanasio, otwarcie przyznali, że przedstawiając telewizji FOX pomysł na procedural o lekarzu rozwiązującym same nietypowe przypadki, inspirowali się felietonami z cyklu "Diagnosis", które ukazywały się od 2002 roku w dzienniku "The New York Times".
Ich autorka, internistka na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Yale, została potem główną konsultantką serialu. To ona jest lekarką stojącą za "Dr. House'em" i zauważycie to od razu, kiedy sięgniecie po jej książkę. "Szukając diagnozy" składa się z felietonów Sanders, gdzie dosłownie każdy przypadek jest jak te z serialu.
2. Lekarz, czyli Sherlock Holmes w kitlu (albo i bez)
Jak pewnie pamiętacie, "Dr House" otwarcie flirtował z odniesieniami do "Sherlocka Holmesa". Począwszy od relacji House'a i Wilsona, przez adres, pod którym mieszkał nasz ulubiony doktorek, aż po sposób rozwiązywania zagadek i liczne nawiązania fabularne do historii Sir Arthura Conan Doyle'a. To, czego raczej nie wiecie, to że i tutaj inspiratorką była dr Sanders, która w swoich felietonach niejednokrotnie podkreśla detektywistyczny aspekt pracy lekarza.
Sanders pokazuje, że liczy się wiedza, doświadczenie, koledzy, którzy mogą znać podobne przypadki itd. Czasem wpada się na właściwą diagnozę od razu, czasem to podążanie po nitce do kłębka, a czasem żmudne burze mózgów jak te z "Dr. House'a". Zawsze to zagadka, którą trzeba rozwiązać, mając przed sobą gąszcz właściwych oraz mylnych tropów. To niesamowite, jak specyficzny klimat serialu z Hugh Lauriem w roli głównej powraca podczas lektury bardzo szczegółowych, przypominających sprawozdanie felietonów o dziwnych przypadkach medycznych.
3. Złamane serce i inne prawdziwe choroby
"Szukając diagnozy" zawiera ponad 50 felietonów dr Sanders, podzielonych tematycznie na osiem części. Dowiecie się z nich, że złamane serce to prawdziwa, fizyczna choroba, można mieć alergię na zimno, lepiej uważać na egzotyczne ryby i nie wyciskać soku z limonki na słonecznej plaży, a zwykła wysypka czy ból głowy albo brzucha potrafi zamienić się w wieloletni koszmar. Albo na odwrót — choroba, która daje przerażające objawy, może okazać się bardzo łatwa do wyleczenia.
To prawdopodobnie nie jest książka dla hipochondryków (ale "Dr House" też nie był), co nie zmienia faktu, że jej lektura jest fascynująca. Dr Sanders każdy przypadek opisuje tak, żebyśmy mieli czas poczuć niepewność i frustrację towarzyszącą lekarzom podczas jego rozpracowywania i satysfakcję towarzyszącą postawieniu właściwej diagnozy. Przez moment sami będziecie jak Sherlock, nawet jeśli nie macie pojęcia o medycynie.
4. Szukając diagnozy to zaskakująco lekka lektura
Jak wspomnieliśmy już wcześniej, "Szukając diagnozy" to zbiór felietonów, które Amerykanie czytali w jednej z najbardziej prestiżowych gazet. Czyli form krótkich, szybkich i sprawdzających się w każdej sytuacji: na plaży, w autobusie czy podczas przerwy w pracy. Taka formuła oraz lekkość pióra autorki sprawiają, że tematyka nie wydaje się przytłaczająca. Poczujecie raczej dreszczyk emocji, jaki towarzyszy lekturze powieści kryminalnych.
5. A kiedy skończycie książkę, jest jeszcze serial
Kolejna dobra wiadomość: dr Lisa Sanders nie zakończyła telewizyjnej kariery wraz z finałem "Dr. House'a". W serwisie Netflix znajdziecie składający się z siedmiu 45-minutowych odcinków serial dokumentalny "Szukając diagnozy", który, podobnie jak książka, pokazuje, jak lekarze rozwiązują najtrudniejsze przypadki. Podobnie jak w książce, prezentowane są same prawdziwe przypadki i droga prowadząca do ich zdiagnozowania. Spoiler: to nigdy nie jest toczeń, ale za to nie wszyscy kłamią.