"Park Jurajski: Obóz Kredowy", czyli dinozaury tylko dla dzieciaków – recenzja serialu Netfliksa
Mateusz Piesowicz
17 września 2020, 19:01
"Park Jurajski: Obóz Kredowy" (Fot. Netflix)
Czy animowana odsłona popularnej serii może zainteresować jej dorosłych fanów? Jak najbardziej – rzecz w tym, że skierowany do młodszych widzów "Obóz Kredowy" to nie ten przypadek.
Czy animowana odsłona popularnej serii może zainteresować jej dorosłych fanów? Jak najbardziej – rzecz w tym, że skierowany do młodszych widzów "Obóz Kredowy" to nie ten przypadek.
"Park Jurajski" po raz pierwszy otworzył swoje filmowe podwoje w 1993 roku, z miejsca stając się jedną z największych popkulturowych marek na świecie. Dwadzieścia siedem lat i pięć filmów później (szósty w drodze), cykl rozpoczęty książką Michaela Crichtona i blockbusterem Stevena Spielberga doczekał się pierwszej telewizyjnej odsłony w postaci animowanego serialu Netfliksa. Czy "Park Jurajski: Obóz Kredowy" to godny kontynuator serii, która podbiła serca milionów fanów?
Park Jurajski: Obóz Kredowy – dinozaury wracają
Cóż, to zależy od punktu widzenia. Jeśli przyjmiemy ten producencki, zakładający dotarcie z marką do jak największej liczby widzów, to owszem, nowy "Park Jurajski" się sprawdza – w końcu pozwala poznać filmowy świat kolejnemu pokoleniu oglądających bez ryzyka, że ci już na starcie najedzą się za dużo strachu. Gorzej, gdy zechcemy po prostu z przyjemnością obejrzeć "Obóz Kredowy", mając nieco więcej niż siedem lat.
Oczywiście to nie tak, że oczekiwałem po animacji autorstwa Zacka Stentza (scenarzysta m.in. "Flasha" i "Fringe") nie wiadomo czego. Jednak nawet zdając sobie sprawę, że serial celuje w widownię w określonym wieku, wciąż można od niego trochę wymagać prawda? Choćby animowane odsłony "Gwiezdnych wojen" udowodniły przecież, że przyciągnięcie do ekranu młodszych przy jednoczesnym zainteresowaniu starszych to bynajmniej nie jest żadne science fiction.
Ba, przepis na taki sukces nie jest nawet szczególnie skomplikowany. Odrobina inwencji w opowiadaniu historii i kreacji postaci, a już zrozumiała infantylność wielu prostych scenariuszowych rozwiązań przestaje przeszkadzać. Problem w tym, że twórcom "Obozu Kredowego" pomysłowości wystarczyło tylko na punkt wyjścia, reszta to zazwyczaj banalne kopiuj-wklej.
Obóz Kredowy, czyli Jurassic World z innej strony
Akcja 8-odcinkowego sezonu (widziałem już całość) rozgrywa się na dobrze wszystkim znanej Isla Nublar w tym samym czasie, co wydarzenia przedstawione w "Jurassic World". Zamiast jednak śledzić losy filmowych postaci, widzowie trafiają na drugą stronę wyspy – tam znajduje się tytułowy "Obóz Kredowy", w którym szóstka dzieciaków ma przeżyć przygodę swojego życia. Wszystko idzie w miarę dobrze, dopóki krwiożercze gady nie wymykają się spod kontroli, skazując bohaterów na walkę o przetrwanie.
Fabuła nie różni się zatem niczym od innych odsłon "Parku Jurajskiego", będąc po prostu dopasowaną do potrzeb młodszych oglądających, tym starszym oferując atrakcje w postaci filmowych nawiązań. Czasem bardziej wyszukanych (jedną z widowiskowych scen z filmu oglądamy z innej perspektywy), czasem mniej (są wspominani niektórzy bohaterowie, ktoś nawet pojawia się osobiście), ale ogólnie nieźle uzupełniających historię znaną z dużego ekranu.
O ile jednak z łączeniem elementów dwóch fabuł twórcy serialu nie mają problemów, schody pojawiają się, gdy trzeba dodać coś od siebie. Wówczas wychodzi na jaw, że oprócz naciągania scenariuszowego realizmu, "Obóz Kredowy" cierpi na koszmarny brak kreatywności. Najpierw chwila spokoju, potem dzieciaki wpadają w kłopoty, ratują się w ostatniej chwili i tak w kółko. Tempo zostaje zachowane, ale powtarzalność szybko staje się nużąca.
Obóz Kredowy – familijna historia w prostej wersji
Tym bardziej, że poza akcją dorosły widz nie ma się tu za bardzo czego chwycić, bo jeszcze słabiej od banalnej i napędzanej irracjonalnym zachowaniem postaci (szczególnie dorosłych) fabuły, wypadają jej główni bohaterowie. Nie chodzi nawet o to, że szóstka postaci jest marnie napisana – ich zwyczajnie trudno polubić.
Począwszy od wielkiego entuzjasty dinozaurów Dariusa (w oryginale Paul-Mikél Williams, w polskiej wersji Karol Kwiatkowski), przez youtuberkę Brooklynn (Jenna Ortega/Aleksandra Kowalicka), towarzyską Sammy (Raini Rodriguez/Zuzanna Bernat) i trzymającą się na uboczu Yaz (Kausar Mohammed/Matylda Kaczmarska), po strachliwego Bena (Sean Giambrone/Jakub Szyperski) i pyszałkowatego Kenjiego (Ryan Potter/Jakub Mróz). Wszyscy są w mniejszym lub większym stopniu irytujący, co utrudnia ściskanie za nich kciuków nawet w dramatycznych momentach.
A dodając do tego stereotypowe charakterystyki (którym brakuje konsekwencji) i okropnie sztuczne dialogi wypowiadane z groteskową przesadą przez aktorów w dowolnej wersji językowej, otrzymany efekt będzie naprawdę trudny do zniesienia. I to chyba niezależenie od wieku oglądającego, bo trudno mi sobie wyobrazić, by z kimkolwiek tutaj można się utożsamić. Nawet pamiętając, że to historia familijna, zatem jej priorytety niekoniecznie muszą być ustawione na intrygująco nakreślone postaci.
Ale zostawmy to, odpowiadając konkretnie na pytanie: czy dzieciaki mogą się na "Obozie Kredowym" dobrze bawić? Sądzę, że mimo wszystko tak. Akcji jest sporo, napięcie buduje się powtarzalnymi, ale skutecznymi metodami, a kamera odwraca wzrok od brutalniejszych momentów, pozwalając działać wyobraźni.
Rodzice mogą za to liczyć, że ich pociechy otrzymają odpowiednie przesłanie m.in. o wartości współpracy i przyjaźni, budowaniu wzajemnego zaufania czy walce z własnymi słabościami. Szkoda, że twórcy nie wychodzą tu poza bezpieczny standard, bo przy kilku zwrotach akcji można było pokusić się o więcej, ale powiedzmy, że pod tym względem powodów do narzekań nie ma.
Park Jurajski raczej nie dla dorosłych widzów
Co nie zmienia faktu, że największą atrakcją serialu i tak bezapelacyjnie są dinozaury. Gady nie tylko prezentują się znacznie lepiej od jakichkolwiek innych elementów co najwyżej poprawnej komputerowej grafiki, ale też bywa, że jest w nich więcej życia niż w ekranowych ludziach. Przykładem pewien małym ankylozaur lub imponujące olbrzymy, jak szczególnie dający się we znaki bohaterom karnotaur.
Czy animowane dinozaury są jednak wystarczającym powodem, by dać szansę "Obozowi Kredowemu"? O ile nie chcecie przedstawić "Parku Jurajskiego" nieco młodszym pociechom (Netflix dał serialowi kategorię wiekową 7+), nie zaczynając od razu z grubej rury, raczej trudno szukać ku temu wielu logicznych przesłanek.
Podmuchy nostalgii wywoływane przez charakterystyczne motywy muzyczne, kilka niezłych scen akcji i może ze dwa warte odnotowania pomysły na urozmaicenie narracji, a do tego zawsze działający ryk gigantycznych gadów. Jeśli tyle wam wystarczy, to możecie śmiało siadać przed ekranem. Jeśli nie, lepiej poczekać, aż "Jurassic World" wróci do kin, a "Obóz Kredowy" zostawić jego docelowej widowni.