Jak Pedro Pascal został Oberynem i czemu był idealny do roli? Twórca "Gry o tron" przypomina kulisy castingu
Marta Wawrzyn
19 października 2020, 11:05
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Pedro Pascal dziś ukrywa się pod hełmem w "The Mandalorian", a pamiętacie jak szalał w "Grze o tron" jako Oberyn Martell? Jeden z twórców mówi, dlaczego go wybrano do tej roli.
Pedro Pascal dziś ukrywa się pod hełmem w "The Mandalorian", a pamiętacie jak szalał w "Grze o tron" jako Oberyn Martell? Jeden z twórców mówi, dlaczego go wybrano do tej roli.
Ciekawostek z serialu "Gra o tron" ciąg dalszy, choć ta akurat nie pochodzi z książki Jamesa Hibberda, tylko z rozmowy "Variety" z Davidem Benioffem, jednym z showrunnerów serialu. Dotyczy ona w całości Pedra Pascala, bohatera okładkowego tekstu tego magazynu.
Gra o tron — jak Pedro Pascal dostał rolę Oberyna
Jak pewnie pamiętacie, Pedro Pascal, później znany nie tylko z "The Mandalorian", ale też choćby z "Narcos", występował w 4. sezonie w roli Oberyna Martella, księcia Dorne zwanego Czerwoną Żmiją, który przybył do Królewskiej Przystani, żeby zemścić się za to, co Lannisterowie zrobili jego siostrze i jej dzieciom (a także zorganizować kilka orgii).
Co ciekawe, Pascal dostał rolę "po znajomości", to znaczy przekonał swoją przyjaciółkę Sarah Paulson, żeby wysłała nagranie z przesłuchaniem do swojej znajomej Amandy Peet, prywatnie żony Davida Benioffa, który tworzył "Grę o tron" wraz z Danem Weissem. Benioff wspomina, że Pascal nagrał się sam, po amatorsku, na iPhonie, na dodatek pionowo. Wyglądało to fatalnie — wszystko z wyjątkiem występu, który był "intensywny, wiarygodny i po prostu właściwy". Czemu według niego to właśnie był odpowiedni kandydat do roli Oberyna?
— On rozgryzł, kim ta postać naprawdę jest, a następnie sportretował go, oczyszczając go ze wszystkiego, co fałszywe. Plus — jest naprawdę, k***a, przystojny — mówi Benioff.
Jakich dokładnie cech poszukiwano u aktora, kiedy obsadzano Czerwoną Żmiję? Okazuje się, że zestaw był naprawdę skomplikowany.
— To była trudna rola do obsadzenia. Oberyn wszedł do całej historii w połowie, ale z dumą właściwą postaci, która od lat walczyła z innymi graczami poza ekranem. Szukaliśmy aktora, który miałby charyzmę, energię seksualną, odpowiednio groźny wygląd fizyczny i głębię. Musiał być uwodzicielski zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet; musiał być wiarygodny dla publiczności jako zabójca. Rdzeniem w przypadku Oberyna jest rozpalona do czerwoności wściekłość, która go motywuje i my chcieliśmy kogoś, kto mógłby przekazać ten gniew, ale także być zabawny, kiedy trzeba, i wrażliwy, kiedy trzeba — wyjaśnia showrunner.
Jak dodaje Benioff, po tym jak obejrzeli z Weissem cały sezon, nie mieli wątpliwości, że Pascal stanie się popularnym aktorem.
— Jak tylko zobaczyliśmy cały sezon, nie było wątpliwości, że Pedro zostanie gwiazdą. Szczerze mówiąc, uważałem, że zasługiwał na większe uznanie. Czy był nominowany do jakichś nagród? Powinien był. Ale Dan i ja cieszyliśmy się, że daliśmy Pedrowi rolę, która pozwoliła mu się wybić, bo jest prawdziwym klejnotem jako aktor i jako człowiek — mówi Benioff.
A czy twórcy "Gry o tron" kiedykolwiek (uwaga na kilkuletnie spoilery!) brali pod uwagę możliwość, żeby zmienić wątek Oberyna w porównaniu do książek George'a R.R. Martina i jednak go nie zabijać w pojedynku z Górą?
— Nie. Znaczy kochamy Pedra. I pokochaliśmy tę postać. Ale jego śmierć z rąk Góry była jednym z naszych ulubionych brutalnych zabójstw z książek George'a (które zawierają kilka tysięcy brutalnych zabójstw, więc to coś mówi). Jeden z powodów, dla których ludzie pamiętają Oberyna, jest to, że zginął tak okropną śmiercią. Gdybyśmy go nie zabili, biedny Pedro nigdy by nie zrobił "Narcos". Więc wszystko się ułożyło. Nie dla Oberyna. Dla reszty z nas — kończy Benioff.
30 października Pedro Pascal powróci na ekrany w 2. sezonie "The Mandalorian". Tymczasem fani "Gry o tron" mogą liczyć na kolejne ciekawostki zza kulis, bo serial wrócił na języki dzięki książce "Fire Cannot Kill A Dragon" Jamesa Hibberda.