Pytanie na weekend: Jaki jest najlepszy serial, który można teraz oglądać?
Redakcja
31 października 2020, 18:03
Fot. Netflix/FX
Jakie seriale warto oglądać teraz, kiedy skończyła się "Kraina Lovecrafta"? Wybieramy najlepsze emitowane obecnie produkcje z Netfliksa, HBO i nie tylko.
Jakie seriale warto oglądać teraz, kiedy skończyła się "Kraina Lovecrafta"? Wybieramy najlepsze emitowane obecnie produkcje z Netfliksa, HBO i nie tylko.
Dziś wraca nasze najbardziej podstawowe pytanie na weekend: jaki jest najlepszy serial, który można teraz oglądać? Ograniczenie czasowe, jakie przyjęliśmy, tworząc redakcyjne zestawienie, to: serial emitowany teraz co tydzień po odcinku albo taki, którego nowy sezon pojawił się w całości w jednym z serwisów VoD pomiędzy 19 września (naszym poprzednim zestawieniem) a dniem dzisiejszym.
Kamila Czaja: Gambit królowej
Od poprzedniego pytania o najlepszy serial namnożyło się tytułów, z których można wybierać. Równocześnie mam problem, bo mój niekwestionowany faworyt ostatnich tygodni, "Ted Lasso", skończył sezon, a wszystkie dostępne opcje wydają mi się zbliżone poziomem, chociaż pod innymi względami są tak zróżnicowane (w tej kategorii znalazłby się też 1. sezon "Krainy Lovecrafta", ale się skończył).
Krótki przegląd możliwości. Na HBO GO niezmiennie poruszają mnie losy rodzin w "Patrii", Luca Guadagnino wciąż zaskakuje każdym odcinkiem "Tacy właśnie jesteśmy", a do tego dołączyła miejscami aż trudna do zniesienia przez wściekłość na bohaterów opowieść o "Mieście niedźwiedzia". Tymczasem Netflix zaserwował nam "Nawiedzony dwór w Bly", który wprawdzie nie dorównał poprzednikowi, ale mimo dłużyzn ostatecznie mnie wzruszył i przekonał. Nadrabiam też z dużym uznaniem "Grand Army", bo tak odważnych i naturalnych młodzieżowych historii nie ma wiele.
Jeśli jednak przy równym poziomie muszę się zdecydować na jeden tytuł, to wybieram inną produkcję Netfliksa. "Gambit królowej" nie jest według mnie arcydziełem, ale dawno nic nie sprawiło, że oglądałam serial maratonowo i to nocami. Mogę się zżymać na pewną hollywoodzką gładkość tej historii, ale nie mogę zaprzeczać, że losy Beth mnie zafascynowały, Anya Taylor-Joy – olśniła totalnie, a warstwy dialogowa, szachowa i wizualna okazały się tak sprawnie zrobione, że chętnie odpuszczam wszelkie narzekania i stawiam właśnie na tę porywającą miniserię.
Mateusz Piesowicz: Fargo
"Kraina Lovecrafta", oprócz oczywistych zalet miała też taką, że czyniła banalnie prostą odpowiedź na pytanie o najlepszy emitowany obecnie serial. Wraz z jej zakończeniem możliwość pójścia na łatwiznę się skończyła i… od razu mam problem.
Zgadzam się, że poziom kandydatów jest wyrównany, ale bardziej niż ich zróżnicowanie w wyborze przeszkadza mi brak serialu, który od razu mnie kupił. "Tacy właśnie jesteśmy"? Poważnie rozważałem, bo rzadko doceniam młodzieżowe opowieści, ale na rozważaniach się skończyło. "Gambit królowej"? Polubiliśmy się, lecz nie aż tak, jak sądziłem. Powroty "Star Trek: Discovery" i "The Mandalorian"? Mocne, ale tylko w swojej kategorii wagowej.
Drogą eliminacji doszedłem do "Fargo", którego 4. sezon mi się podoba, momentami bardzo, jednak do zachwytów droga daleka. Pewnie dlatego, że więcej niż spójnej i angażującej historii, jest w nim pojedynczych błyskotliwych sekwencji, postaci czy dialogów, które działając świetnie osobno, niekoniecznie spinają się w równie znakomitą całość. Liczę, że jeszcze się to zmieni, a póki co niech będzie to zwycięstwo nieco na kredyt.
Marta Wawrzyn: Nawiedzony dwór w Bly
Mniej lub bardziej zgadzam się z przedmówcami, może z tym wyjątkiem, że 4. sezon "Fargo" i przymiotnik "najlepszy" średnio moim zdaniem do siebie pasują. Ale na pewno mam problem pt. jak nie "Kraina Lovecrafta", to co? Miesiąc temu powiedziałabym, że "Tacy właśnie jesteśmy", ale jednak pierwsza część sezonu zachwyciła mnie bardziej niż druga. Z kolei "Gambit królowej" jest zbyt ugrzeczniony i poprawny, żeby u mnie wygrać cokolwiek (choć oczywiście to bardzo dobra rzecz).
Koniec końców stawiam więc na "Nawiedzony dwór w Bly", na który co prawda trochę narzekałam, ale o którym też mogę powiedzieć, że zostanie ze mną na dłużej. Mike Flanagan potrafi łączyć horror z najbardziej ludzkimi emocjami i opowiadać swoje historie w zgrabny, literacki sposób, nie szczędząc zabaw formą po drodze. Tragiczna historia miłosna Dani i Jamie rzeczywiście mnie poruszyła, odcinki 5 i 8 zachwyciły swoją pomysłowością, a klimat całości sprawił, że mam ochotę na ponowny seans. Warto przebić się przez dłużyzny, warto też zwracać uwagę na szczegóły, bo to serial, który uważnemu widzowi potrafi się odwdzięczyć.