Kaley Cuoco zdaje sobie sprawę, że już nigdy nie zarobi tyle co w "Teorii wielkiego podrywu"
Marta Wawrzyn
16 listopada 2020, 12:03
"Teoria wielkiego podrywu" (Fot. CBS)
Milion dolarów za odcinek serialu — taka pensja mało komu się trafia. Kaley Cuoco, którą wkrótce zobaczymy w "Stewardesie", wspomina, jak negocjowała kontrakt w "Teorii wielkiego podrywu".
Milion dolarów za odcinek serialu — taka pensja mało komu się trafia. Kaley Cuoco, którą wkrótce zobaczymy w "Stewardesie", wspomina, jak negocjowała kontrakt w "Teorii wielkiego podrywu".
Grupka geeków i blondynka, która wprowadza się do mieszkania naprzeciwko. Niezbyt znani aktorzy w rolach głównych. Przeciętna oglądalność jak na seriale telewizji ogólnodostępnej. "Teoria wielkiego podrywu" miała skromne początki i w trakcie 1. sezonu nikt nie podejrzewał, że kilka lat później obsada będzie zarabiać tyle co szóstka z "Przyjaciół". A jednak milion dolarów za odcinek stał się faktem.
Kaley Cuoco wspomina Teorię wielkiego podrywu
Kaley Cuoco w podcaście Armchair Expert (via ScreenRant) przyznaje, że kiedy toczyły się negocjacje o milion, ona i jej ówczesny chłopak Johnny Galecki dużo o tym rozmawiali. Oboje doszli do wniosku, że niezależnie od tego, co będą robić po "Teorii wielkiego podrywu", prawdopodobnie nigdy nie będą już tyle zarabiać.
— Johnny i ja byliśmy bardzo blisko ze sobą i byliśmy partnerami w całej tej sprawie, więc mogliśmy też razem świętować. I to było coś w stylu: czy jesteś w stanie w to uwierzyć? Zrobiliśmy to razem — opowiada Cuoco.
Aktorka przyznaje, że oboje tak bardzo się wtedy cieszyli, że dosłownie płakali ze szczęścia.
— Mieliśmy w dużej mierze tę samą ekipę i pamiętam, że po pierwszych negocjacjach bywaliśmy tam razem i że to były takie wielkie spotkania. Potem wychodziliśmy, sami nie wierząc w to, co się dzieje, i płakaliśmy. Prowadziliśmy długie rozmowy nocami, podczas których płakaliśmy, bo oboje wiedzieliśmy, że to się już nigdy nie powtórzy. Bo się nie powtórzy — mówi serialowa Penny.
"Teoria wielkiego podrywu" zakończyła się po 12 sezonach, bo tak zdecydował Jim Parsons, który nie chciał grać Sheldona przez kolejny rok, nawet za milion dolarów za odcinek. Rozmawiając o przyczynach decyzji, aktor powiedział, że jego zdaniem z serialu wyciśnięto tyle, ile się dało, i był już najwyższy czas zająć się czymś innym.
W przypadku Kaley Cuoco następnym projektem jest "Stewardesa", thriller HBO Max, w którym jej bohaterka budzi się w pokoju hotelowym w Bangkoku z kacem i martwym ciałem obok. Dziewczyna nie mówi nic policji i zaczyna podejrzewać, że sama może być morderczynią. Premiera 26 listopada na HBO GO.