10 powodów, dla których warto obejrzeć "Artystów" – wyjątkowy polski serial o teatrze
Kamila Czaja
17 lutego 2021, 11:43
"Artyści" (Fot. Maria Wytrykus/TVP)
Czy dzięki obecności na Netfliksie "Artyści" zaistnieją mocniej w świadomości serialowych widzów? Zbieramy przynajmniej część argumentów, dlaczego chcielibyśmy, żeby tak się stało.
Czy dzięki obecności na Netfliksie "Artyści" zaistnieją mocniej w świadomości serialowych widzów? Zbieramy przynajmniej część argumentów, dlaczego chcielibyśmy, żeby tak się stało.
"Artyści" mieli premierę jesienią 2016 i okazali się jednym z najlepszych (a nie tylko "jak na polskie") seriali tamtego roku. Zachwytów na Serialowej było sporo. Jako czytelniczka portalu wtedy mogłam dołączyć do peanów najwyżej w komentarzach, ale skoro ośmioodcinkowe dzieło Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego trafiło dziś na Netfliksa, mam po pierwsze dużą pokusę, żeby zobaczyć serial jeszcze raz, a po drugie dobrą okazję, żeby przypomnieć, czemu warto się nim zainteresować.
1. Artyści, czyli teatr na ekranie
Polski teatr nie jest najbardziej rozchwytywanym serialowym tematem, choć jak się namyślić, to można sobie przypomnieć o istnieniu "Modrzejewskiej" z Krystyną Jandą czy, niesłusznie moim zdaniem zapomnianej, "Garderoby damskiej" Joanny Szczepkowskiej. Ale na takie "inteligenckie", "elitarne", "artystyczne" kaprysy dużo miejsca nie ma. Tym bardziej należy docenić serial, który w całości dotyczy życia stołecznego teatru, a chociaż pokazuje też prywatne perypetie bohaterów, chodzi w nim przede wszystkim o – oświetlone z różnych stron – teatralne życie.
2. Demirski i Strzępka bez wychodzenia z domu
W "Artystach" o teatrze opowiadają ludzie "ze środka", którzy niejedną sztukę napisali i na niejednej scenie wystawiali. Monika Strzępka i Paweł Demirski to twórcy głośni, zaangażowani, budujący teatr mający coś do powiedzenia o współczesności, czasem radykalnie zrywający z przyzwyczajeniami widzów. To wszystko widać w "Artystach", a równocześnie unosi się nad serialem, czasem dosłownie, duch tego, co wyjątkowe właśnie dla teatru, niesprowadzalne do aktualności i politycznej walki kulturą i o kulturę. A przy tym jest stosunkowo przystępnie, Strzępka i Demirski nie zapominają, że robią serial dla możliwie szerokiej (chociaż na pewno nie masowej) publiczności, i kiedy trzeba, wykorzystują znajome konwencje.
3. Artyści mają obsadę z najlepszych polskich scen
Twórcy obsadzili swój serial rewelacyjnie. Z rolą główną, nowego dyrektora obejmującego Teatr Popularny w PKiN, świetnie poradził sobie Marcin Czarnik, ale "Artyści" to po prostu produkcja, w której nie ma słabych ról. Fantastyczna jest kreacja Doroty Segdy, zaczynającej od zakulisowej roli jej bohaterki. Agnieszka Glińska jako księgowa to zachwycający element komiczny. Zresztą, można by długo wymieniać, więc dodam tylko, że drugoplanowego portiera gra Olaf Linde-Lubaszenko, a w sprzątaczkę wciela się Ewa Dałkowska.
4. Artyści, czyli o kulturze raczej bez złudzeń
Przy całym oddaniu teatrowi, co teatralne, Strzępka i Demirski nie proponują uroczego obrazka artystów i pracowników technicznych będących ponad problemami świata. Trzeba jakoś przeżyć, więc sceniczny etat nieraz schodzi na dalszy plan, kiedy trafi się "fucha" w popularnym serialu. A prowadzenie teatru to mniej twórczych uniesień, a więcej walki z władzą, która ma swoich "szpiegów" i utrudnia dyrektorowi wszystko na każdym kroku, licząc na jego porażkę. Pojawiły się głosy, że ta wizja zmagań teatru ze światem jest wręcz zbyt ponura . Jednak ogląda się ją z zaangażowaniem, nawet jeśli gorzkim, a twórcy na szczęście potrafią rozbroić sytuację czarnym lub absurdalnym humorem.
5. Artyści w nawiedzonym teatrze
Oprócz magii teatru, przebijającej spod codziennych zmagań z politykami, budżetem, kaprysami aktorów, napięciami w zespole i wizją całkowitego upadku Teatru Popularnego, jest tu też inny element magiczny. Zajęło mi chwilę, zanim się do niego przyzwyczaiłam, ale potem już nie wyobrażałam sobie serialu bez duchów dawnych dyrektorów, z którymi najlepszy kontakt ma wyjątkowa sprzątaczka.
6. Artyści między sztuką a walką
Wieloaspektowe potraktowanie tytułowych artystów sprawia, że ich zawód ma w serialu tyle samo z pasji, pielęgnowanej wbrew wolnorynkowym i nastawionym na proste rozwiązania realiach, ile z walki – o przetrwanie sztuki, zespołu, artystycznych założeń i eksperymentów, ale i zwyczajnie o byt, zachowanie miejsc pracy, instytucję, do której mogliby wracać (i oni, i widzowie). To ciekawe spojrzenie, które nawet gdy momentami wydaje się w swoim zaangażowaniu uproszczone, jest przełamywane niejednoznacznością w innych warstwach fabularnych.
7. Artyści, czyli coś ponad ego
Strzępka i Demirski nie pokazują na ekranie samych teatralnych siłaczy i siłaczek. Bohaterowie miewają spore ego, nie radzą sobie z problemami, wikłają się w mniej lub bardziej fortunne relacje, a w zespole nie brak animozji. Jednak "Artyści" równocześnie pokazują, że istnieje coś ważniejszego niż indywidualne interesy, że można się do pewnych eksperymentów przekonać, a grupa wyjdzie z nich nawet silniejsza. Są jednak ruchy, głównie te zawłaszczające, z zewnątrz, na które godzić się nie można. I to też spaja zespół, nawet jeśli serial daleki jest od oferowania tu łatwych szczęśliwych finałów.
8. Artyści aktualni zawsze – ale czasem bardziej
Serial w 2016 roku przemawiał do nas mocno. Losy postaci wciągały, dobrze było też chociaż na chwilę zanurzyć się w takim niecodziennym świecie. A zawarty w produkcji kulturalny aktywizm już wtedy irytował władze. Nie zapominajmy, że "TVP dostało na własny serial alergii". Jednak dziś, gdy wobec kolejnych kontrowersyjnych decyzji, co w tym sektorze dotować, a co "zagłodzić", narastania "delikatnych" sugestii, co pisać lub wystawiać można, a co jest już "obrazą uczuć", a także wyciągniętej przez pandemię na pierwszy plan dyskusji, które branże są niezbędne, a które nie, myślę o "Artystach" jako o serialu nawet bardziej aktualnym niż ponad cztery lata temu.
9. Artyści też za kulisami
Obsada i fabuła, klimat serialu, przemieszanie nastrojów, wyraziste postacie, aktualność i uniwersalność – to wszystko ważne, ale "Artyści" nie robiliby takiego wrażenia, gdyby nie warstwa realizacyjna nieodbiegająca od tego, co widzimy w produkcjach zagranicznych, doprawiona jednak polską szkołą (filmową i teatralną). Muzyka Jana Duszyńskiego czy zdjęcia Bartosza Nalazka są najwyższej próby. Forma doskonale splata się treścią, co niełatwe przy tak mieszającym konwencje serialu. I dialogi słychać! Coś pięknego.
10. Serial Artyści na Netfliksie
Do tej pory "Artystów" mogliśmy oglądać na platformie TVP, co niektórych z nas pewnie nieco zniechęcało. Wciąż "narodowo", ale pewnie z mniejszym dyskomfortem dało się też skorzystać z portalu Ninateka.pl. Ukazało się również wydanie DVD. Ale o serialu było za cicho nawet wtedy, a co dopiero po kilku latach od premiery.
Netflix wyświetla już parę polskich seriali, ale nawet jeśli niektóre z nich są udane, to całkiem inne gatunkowo. Zaskakuje to połączenie tematyki i mimo wszystko pewnej elitarności "Artystów" ze streamingowym gigantem, który od oryginalności i ambicji odchodzi w stronę taśmowych "młodzieżówek". Ale należy się chyba po prostu cieszyć. Jeśli nowi polscy widzowie i chociaż jakaś część zagranicznych odbiorców zobaczą i docenią ten serial, dając mu drugie życie, to będzie to jakieś, nawet jeżeli opóźnione, zwycięstwo autorskiego i ambitnego podejścia do robienia seriali w Polsce.