Koniec "Teorii wielkiego podrywu" nie był łatwy dla Kaley Cuoco. Przyznaje, że panikowała, co będzie dalej
Nikodem Pankowiak
9 marca 2021, 15:03
"Teoria wielkiego podrywu" (Fot. CBS)
W jednej chwili zarabiasz milion dolarów za odcinek, w drugiej nikt cię nie chce? Kaley Cuoco przyznaje, że kiedy kończyła się "Teoria wielkiego podrywu", miała momenty paniki.
W jednej chwili zarabiasz milion dolarów za odcinek, w drugiej nikt cię nie chce? Kaley Cuoco przyznaje, że kiedy kończyła się "Teoria wielkiego podrywu", miała momenty paniki.
Kaley Cuoco, czyli Penny z "Teorii wielkiego podrywu", otwarcie mówi, że nie chciała końca serialu. Jak zdradziła ostatnio, ona i Johnny Galecki byli w szoku, kiedy zostali zaproszeni na spotkanie, w trakcie którego Jim Parsons powiedział, że nie jest w stanie dalej grać Sheldona, i wszyscy wspólnie zdecydowali o zakończeniu sitcomu.
Kaley Cuoco wspomina Teorię wielkiego podrywu
Aktorka, która w ostatnich miesiącach zgarnęła nominacje do Złotych Globów i Critics' Choice Awards za "Stewardesę", przyznaje, że miała pewne obawy dotyczące choćby tego co dalej. Przyznała to w programie BBC "The One Show" (via Digital Spy), którego współprowadzący, Jermaine Jenas, zapytał ją w mało elegancki sposób, czy bała się kolejnego kroku w karierze, bo udział w niektórych sitcomach potrafi skończyć się nie najlepiej dla aktorów.
— Cóż, serial był bardzo popularny. Kiedy zaczęłam panikować, próbując dokonywać porównań czy zastanawiając się, jaki byłby mój następny projekt, zdałam sobie sprawę, że niczego nie da się porównać do "Teorii". Nigdy już nie będę tego miała, jako całości. Nie będę mieć znów tej obsady, tych pieniędzy, harmonogramu, 12 lat… Znaczy, to wszystko było szalone — powiedziała.
Następnie Kaley Cuoco dodała, że następny projekt postanowiła wybrać tak, żeby podobał się przede wszystkim jej.
— Pomyślałam, że OK, jeśli jestem w stanie zaakceptować to, że nic się nie będzie z tym równać — nie jestem w stanie kontrolować tego, co inni ludzie o mnie powiedzą — to mój następny projekt będzie przede wszystkim dla mnie — stwierdziła.
Projektem tym okazała się "Stewardesa", która została zamówiona jako serial limitowany, będący adaptacją książki Chrisa Bohjaliana. Okazała się jednak takim sukcesem, że HBO Max zdecydowało się przedłużyć ją na 2. sezon, który zobaczymy prawdopodobnie pod koniec 2021 roku.