Najlepsze seriale brytyjskie, które warto teraz oglądać. "Line of Duty", "The Crown", "Peaky Blinders" i inne
Redakcja
21 marca 2021, 13:01
"The Crown" (Fot. Netflix)
"The Crown", "Line of Duty", "Peaky Blinders", a może coś nowego i świeżego? Polecamy naszą dziesiątkę najlepszych seriali brytyjskich, które warto teraz oglądać.
"The Crown", "Line of Duty", "Peaky Blinders", a może coś nowego i świeżego? Polecamy naszą dziesiątkę najlepszych seriali brytyjskich, które warto teraz oglądać.
Szukacie dobrego serialu do nadrobienia? Zapraszamy was do Wielkiej Brytanii, krainy koronowanych głów, wyelegantowanych gangsterów z międzywojnia, skorumpowanych policjantów, edukacji seksualnej dla każdego i oczywiście normalnych ludzi. Wybraliśmy top 10 seriali z Wysp, które z różnych powodów wydają nam się idealne na teraz.
Line of Duty (dostępne na Netfliksie)
"Line of Duty" to jeden z najpopularniejszych seriali na Wyspach, a w Polsce wciąż relatywnie niewiele osób o nim słyszało. Co jest o tyle dziwne, że to produkcja dostępna na Netfliksie, a "Bodyguard", kolejny serial tego samego twórcy, Jeda Mercurio, był u nas sporym hitem. "Line of Duty" warto obejrzeć, bo jest równie wciągające, zaskakujące, wypakowane akcją i pełne mocnych twistów. I liczy już pięć sezonów (30 odcinków), które pomogą wam przetrwać nawet dłuższy lockdown.
To serial o policji, jakiego jeszcze nie było — bez idealizmu, bez złudzeń, pokazujący ciemną, często pełną korupcji, złych decyzji i moralnych szarych stref stronę pracy, którą telewizyjne procedurale najczęściej idealizują. Bohaterami jest ekipa AC-12, wydziału antykorupcyjnego, zajmującego się tropieniem przestępstw wewnątrz policji i przez to znienawidzonego. Stała obsada to Martin Compston, Vicky McClure i Adrian Dunbar, ale nowych widzów pewnie bardziej przyciągną gwiazdy gościnne, zmieniające się co sezon: Lennie James, Keeley Hawes, Thandie Newton, Jason Isaacs czy w rozpoczynającym się dziś na BBC 6. sezonie — Kelly Macdonald. [MW]
Mogę cię zniszczyć (dostępne na HBO GO)
Jeśli po obowiązkowym seansie "Obiecującej. Młodej. Kobiety" Emerald Fennell ktoś szukałby w podobnym temacie i oryginalnej formie propozycji serialowej, a jeszcze nie zna produkcji Michaeli Coel, to jest świetna okazja, żeby nadrobić zaległości. "Mogę cię zniszczyć" to historia odurzonej i zgwałconej przez nieznanego sprawę Belli. Bohaterka serialu robi jednak wiele, by nie dać się wpisać w typową rolę ofiary.
Oglądamy więc długotrwałą terapię, widzimy skutki traumy, ale też poznajemy Bellę jako pełnowymiarową postać, przetwarzającą swoje doświadczenie na literaturę, podejmującą w życiu lepsze i gorsze decyzje, otoczoną grupą przyjaciół o różnym życiowym bagażu. To z jeden strony mocny głos w dyskusji o różnych obliczach nadużyć seksualnych, z drugiej – pełna życia opowieść o młodych ludziach w wielokulturowym Londynie. [KC]
Bo to grzech (dostępne na HBO GO)
Najświeższa pozycja w naszym zestawieniu, więc jest spora szansa, że jeszcze nie mieliście okazji się z nią zapoznać. Jeśli tak rzeczywiście jest, koniecznie musicie tę zaległość nadrobić, bo serial autorstwa Russela T Daviesa ("Rok za rokiem"), który w Polsce można oglądać na HBO GO, to absolutna perełka. Rzecz poruszająca, do bólu szczera i momentami wstrząsająca, lecz jednocześnie piękna, pełna życia i cudownego humoru – mieszanka, obok której nie da się przejść obojętnie.
W ciągu zaledwie pięciu odcinków "Bo to grzech" funduje widzom istny emocjonalny rollercoaster, zabierając ich do Londynu lat 80. i przedstawiając grupę młodych gejów wkraczających w dorosłość w cieniu rozwijającej się epidemii AIDS. Pędząc przez barwną dekadę, mamy okazję poznać każde oblicze tamtych czasów, towarzyszyć bohaterom w chwilach szczęścia i tragedii, a wreszcie też mocno się z nimi związać. Grając naszymi uczuciami, twórca mógłby łatwo przesadzić, ale tutaj nie ma o tym mowy – gwarantujemy, że pokochacie tę ekipę i będziecie żałować, że nie możecie spędzić z nimi znacznie więcej czasu. [MP]
Księga czarownic (dostępna na HBO GO)
Szukacie ucieczki od rzeczywistości? Mamy coś dla was. "Księga czarownic" to świetne guilty pleasure, zwłaszcza jeśli nie macie nic przeciwko magicznym klimatom, gorącym romansom, kostiumom i brytyjskiemu akcentowi. Adaptacja trylogii Deborah Harkness (dwa sezony na HBO GO, trzeci w 2022 roku) przedstawia widzom Dianę Bishop (Teresa Palmer), młodą czarownicę z doktoratem z historii, która odkrywa w bibliotece Uniwersytetu Oksfordzkiego tajemniczą księgę, poszukiwaną przez istoty ze zdolnościami nadprzyrodzonymi. Tym samym zwraca uwagę wiekowego, czarującego wampira Matthew Clairmonta (Matthew Goode).
Tak rozpoczyna się historia będąca miksem romansu, fantasy i przygodówki, która w 2. sezonie prowadzi do podróży w czasie ze współczesnego Oksfordu do elżbietańskiej Anglii. Serial ma mnóstwo uroku, między głównymi bohaterami iskrzy aż miło, trudno też narzekać na widoki czy kostiumy. W 1. sezonie, obok rodzącego się romansu międzygatunkowego, zachwyca Biblioteka Bodlejańska, 2. sezon to fenomenalne stroje i wciągające przygody. Nie jest to serial bez wad i broni się przede wszystkim właśnie jako guilty pleasure. Ale to żaden powód do wstydu. [MW]
Mały topór (dostępny na HBO GO)
Sporo mówi się teraz o większej różnorodności wśród oscarowych nominacji, a czasem wspomina się też, że mógłby się wśród nich znaleźć jeden z najwyżej ocenianych przez krytyków filmów 2020 roku. Mógłby, gdyby nie był częścią telewizyjnej antologii. Steve McQueen trudną do gatunkowego zaklasyfikowania opowieść o pewnej prywatce, "Lovers Rock", umieścił bowiem wśród czterech innych "odcinków" o losach społeczności karaibskiej w Londynie na przestrzeni paru dekad.
I chociaż pozostałe odsłony antologii nie wywołały aż takiego zachwytu, to bardzo chwalono dramat sądowy "Mangrove". Pozostałe odsłony też wypadają co najmniej dobrze. "Alex Wheatle" porusza sprawę wydarzeń z Brixton w 1981, "Red White and Blue" pokazuje trudną sytuację policjanta traktowanego przez "swoich" jako zdrajca", a "Education" demaskuje dyskryminację w systemie edukacji. "Mały topór" to ważna opowieść, uświadamiająca, że problem nie kończy się na USA, a trudne sprawy trzeba przypominać – tu w dopracowanej, mocno filmowej formie. [KC]
The Crown (dostępne na Netfliksie)
O brytyjskiej monarchii zrobiło się ostatnio po raz kolejny głośno – tym razem za sprawą księcia Harry'ego i Meghan Markle – a choć "The Crown" do czasów współczesnych sięgać nie zamierza, i tak jest świetnym sposobem, żeby nadać sprawie nieco kontekstu. Obyczaje panujące w królewskiej rodzinie do zwyczajnych bowiem nie należą, a na przestrzeni przedstawionych w serialu kilku dekad panowania Elżbiety II widać też, że mimo upływu lat szczególnie się nie zmieniają.
W "The Crown" nie brakuje zatem mniejszych i większych skandali rodem z najwyższych sfer, ale to oczywiście niejedyny powód, by produkcję Netfliksa obejrzeć. Mnóstwo nagród (w tym niedawny Złoty Glob za 4. sezon), znakomita obsada na czele ze zmieniającymi się w głównej roli Claire Foy i Olivią Colman, realizacyjny przepych i wreszcie fascynująca historia ukazująca znane postaci w niekoniecznie znanym wydaniu – zalety można mnożyć. Wszystko razem składa się na jeden z najlepszych, jeśli w ogóle nie najlepszy serial Netfliksa, który polecamy bez względu na okoliczności. [MP]
Peaky Blinders (dostępne na Netfliksie)
Czy jest wśród nas ktoś, kto jeszcze nie widział "Peaky Blinders"? Jeśli tak, to najwyższy czas to zmienić, nawet jeśli myślicie, że seriale gangsterskie nie są dla was. Mowa o produkcji zbyt wyjątkowej, żeby tak po prostu ją pominąć. Dodatkowy argument jest taki, że właśnie powstaje finałowy 6. sezon, a twórca serialu, Steven Knight, myśli już o filmie kinowym i potencjalnych spin-offach. W ciągu niecałej dekady od debiutu "Peaky Blinders" z niszowej produkcji BBC przedzierzgnęło się w prawdziwego giganta, co jest też zasługą dystrybucji międzynarodowej na Netfliksie.
Czemu trzeba to zobaczyć? Bo drugiego takiego serialu nie ma. Rozpoczynająca się po I wojnie światowej historia Tommy'ego Shelby'ego (Cillian Murphy), jego rodziny i kolegów z "podwórka" w Birmingham to jedna z najbardziej realistycznych, najciekawszych i najoryginalniejszych produkcji kostiumowych ostatniej dekady. Serial łączy mocne wątki gangsterskich porachunków z udanym dramatem obyczajowym, klasyczną historię z epoki ze współczesnym podejściem i odważnie dobraną muzyką, brud panujący w robotniczym mieście z elegancją kostiumów. Do tego dochodzą postacie z charakterem i skomplikowana moralność. Warto! [MW]
Normalni ludzie (dostępne na HBO GO)
Nasz serial 2020 roku, co dość dobitnie dowodzi, że według nas to serial, który warto oglądać – teraz i zawsze. A że pierwsze miesiące 2021 nie obfitują w genialne produkcje, to tym bardziej jest czas, żeby nadrobić najlepsze tytuły minionego roku. Stworzona przez BBC i Hulu, a w Polsce dostępna na HBO GO adaptacja powieści Sally Rooney nie stanowi wprawdzie lekkiego i przyjemnego seansu, ale zdecydowanie warto trochę emocjonalnie pocierpieć.
Kameralna opowieść o latach skomplikowanej więzi między Marianne i Connellem (rewelacyjny duet Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal) jest psychologicznie gęsta i przepięknie nakręcona, a serialowi "Normalni ludzie" przewyższają głośny powieściowy pierwowzór. Zanim doczekamy się ekranizacji debiutu Rooney, czyli "Rozmów z przyjaciółmi", warto sięgnąć po zeszłoroczną, niezwykle zmysłową i angażującą widza historię o szukających swojego miejsca młodych ludziach. [KC]
Sex Education (dostępne na Netfliksie)
W czasach, gdy mnożą się seriale o nastolatkach, coraz trudniej wskazać wśród nich ten zdecydowanie najlepszy. Gdyby jednak trzeba było wybierać, bardzo prawdopodobne, że wskazalibyśmy właśnie na "Sex Education". Netfliksowa produkcja (dwa sezony już są, kolejny w drodze) w lekkim stylu mieszająca problemy wieku dojrzewania z całkiem poważnymi sprawami, ujmuje bowiem ciepłem, autentycznymi emocjami i humorem, co potrafi niewiele tego typu historii.
Opowieść o nieśmiałym Otisie (Asa Butterfield), który dzięki teoretycznej wiedzy nabytej od matki seksuolożki (w tej roli Gillian Anderson), staje się ekspertem od problemów seksualnych swoich rówieśników, tylko na pierwszy rzut oka wygląda na kompletnie absurdalną. Nie trzeba wiele, żeby przekonać się, że za pokręconym pomysłem kryje się sporo życiowych problemów, do których serial podchodzi i mądrze, i z wyczuciem, unikając przy tym nasuwających się żartów niskich lotów. A że jednocześnie potrafi zaangażować losami swoich barwnych bohaterów, to nadaje się nie tylko dla nastoletniej widowni. [MP]
Durrellowie (dostępne na HBO GO)
Podczas gdy na Canal+ wystartował "Przypadek Alice" z Keeley Hawes w roli głównej, my polecamy wam poprzedni wspólny serial tej samej ekipy. Być może "Durrellowie" są już wam znani, w końcu nie mówimy o świeżynce. Jeśli nie, to wiedzcie, że to idealna rozrywka dla każdego, kto szuka sposobów na oderwanie się od rzeczywistości. Greckie słońce, mnóstwo humoru, poczucie wolności i przygody — serial o brytyjskiej rodzinie, która w latach 30. XX wieku rzuciła wszystko i wyjechała na wyspę Korfu, wydaje się być wręcz skrojony, żeby poprawiać nam teraz nastrój.
Przeprowadzka jest bardzo spontaniczna, podyktowana tym, że Louisie Durrell (fenomenalna Keeley Hawes), matce czwórki dzieci (w roli najstarszego, Larry'ego, Josh O'Connor, czyli książę Karol z "The Crown"), kończą się pieniądze po śmierci męża. Sprzedaje więc dom w Anglii i wprawia w szok otoczenie, rozpoczynając z dziećmi tańsze życie w raju. Cztery sezony (26 odcinków) wypełniają dość proste historie z życia w Grecji wzięte, ale da się pewne schematy serialowi wybaczyć, bo w zamian oferuje mnóstwo ciepła, słońca i uroku. Co ciekawe, "Durrellowie" to prawdziwa historia, a inspiracją dla serialu są książki Geralda Durrella, który opisywał z równą pasją dzieje swojej rodziny i bogactwo greckiej przyrody. [MW]