12 miniseriali Netfliksa, które warto obejrzeć. "Sprzątaczka", "Gambit królowej", "Unorthodox" i inne
Redakcja
24 października 2021, 12:52
"Sprzątaczka" (Fot. Netflix)
Poszukujecie dobrego serialu, który da się obejrzeć w kilka wieczorów? Zajrzyjcie na Netfliksa, gdzie znajdziecie nie tylko "Gambit królowej", ale też inne świetne miniserie.
Poszukujecie dobrego serialu, który da się obejrzeć w kilka wieczorów? Zajrzyjcie na Netfliksa, gdzie znajdziecie nie tylko "Gambit królowej", ale też inne świetne miniserie.
Które miniseriale Netfliksa warto obejrzeć? Po premierze "Sprzątaczki" i "Nocnej mszy" aktualizujemy nasz ranking o te dwa tytuły. Na liście są wyłącznie produkcje oryginalne Netfliksa, które są zamkniętą całością, w sam raz do obejrzenia w kilka wieczorów. Zrezygnowaliśmy z polecania wseriali skasowanych po jednym sezonie, jak i produkcji w stylu "Gilmore Girls: A Year in the Life", które teoretycznie jest miniserialem, ale wymagającym znajomości siedmiu sezonów oryginału.
Nocna msza
"Nocna msza" to najnowsza produkcja Mike'a Flanagana, netfliksowego speca od horrorów, które nie tylko straszą, ale też dogłębnie poruszają. Twórca "Nawiedzonego domu na wzgórzu" tym razem opowiada bardzo osobistą historię, w której obok tradycyjnych dla niego tematów, jak kwestie życia, śmierci, miłości, rodziny itd., pojawia się wiara. Wiara, która w serialu jest i czymś pięknym, i czymś absolutnie przerażającym, kiedy zamienia się w religijny fanatyzm.
Serial, który przedstawia młodego księdza przybywającego do małej społeczności i podsycającego religijny zapał w jej mieszkańcach, zadaje wprost pytanie o to, ile zła, ile krzywd można uczynić w imię Boga, oraz uświadamia, jak religijne zaślepienie potrafi odczłowieczać. Ale też pokazuje dobro, które tkwi w ludziach i które czasem nie daje się tak po prostu wyplenić. Warto obejrzeć ze względu to, jak Flanagan łączy horror z emocjami i metafizyką, ale też dla świetnych kreacji aktorskich — oprócz znakomitego w głównej roli Hamisha Linklatera występują tu m.in. Zach Gilford, Kate Siegel i wielu naszych znajomych z antologii "Nawiedzony". [MW]
Sprzątaczka
10-odcinkowa "Sprzątaczka" to jeden z tych seriali, których sukces zaskoczył chyba nawet samego Netfliksa. Informacja, że produkcja stworzona przez Molly Smith Metzler z ekipy "Shameless" na podstawie książki Stephanie Land przebija popularnością "Gambit królowej", z pewnością jest niespodziewana, ale też znakomite recenzje serialu to nie przypadek. To produkcja mądra, wciągająca i obalająca mit Ameryki jako raju, gdzie każdy ma takie same szanse.
Serial pokazuje, jak wygląda American dream w przypadku Alex (Margaret Qualley), dziewczyny z malutkim dzieckiem, która ucieka z pełnego przemocy związku i dosłownie nie ma gdzie się podziać. Szorowanie kibli, liczenie każdego grosza, spanie na dworcu i w przytułkach, pełne absurdów zmagania z biurokracją — a do tego determinacja, żeby to przetrwać, wyrwać się, iść na studia, zacząć pisać. Tak wygląda życie tytułowej sprzątaczki. Ten brutalny, realistyczny obraz Ameryki okiem najbiedniejszych serial sprawnie łączy z prawdziwymi emocjami — tytułowej bohaterce, świetnie zagranej przez Qualley, kibicuje się od początku do końca. [MW]
Unorthodox
Wielki hit wiosny 2020 roku. Na początku pandemicznej izolacji świat zachwycał się tym, jak bohaterka netfliksowej produkcji uciekła ze znacznie bardziej restrykcyjnej, nie tylko fizycznej, ale i psychicznej alienacji. Grana przez świetną Shirę Haas Etsy wyrywa się z koszmarnego małżeństwa i niewolącego ją świata chasydzkiej społeczności Williamsburga w Nowym Jorku i wyrusza do Berlina, a jej śladem ortodoksyjna grupa wysyła męża i jego kuzyna, którzy za wszelką cenę mają sprowadzić dziewczynę do "domu".
Adaptacja wspomnień Deborah Feldman jest nierówna – fantastyczne i równocześnie przerażające retrospekcje z chasydzkiego życia przeplatają się z dość schematycznymi przygodami bohaterki w Niemczech, wśród studentów szkoły muzycznej. Całość broni się jednak trudnym i interesująco pokazanym tematem oraz rewelacyjną główną rolą, słusznie więc zarówno "Unorthodox", jak i Hass obsypano nominacjami do najważniejszych nagród. [KC]
Maniac
Surrealistyczna podróż przez ludzkie emocje, uczta wizualna i znane nazwiska w obsadzie — oto "Maniac", trochę niedoceniona miniseria z 2018 roku. 10-odcinkowy serial, którego twórcą jest Patrick Somervile ("Pozostawieni"), a reżyserem Cary Fukunaga ("Detektyw"), przedstawia Annie (Emma Stone) i Owena (Jonah Hill), dwójkę potłuczonych przez życie ludzi, biorących udział w pewnym teście leków.
Zabierając nas w pełną rzeczy dziwnych i dziwniejszych podróż w głąb ludzkiej psychiki, "Maniac" przypomina "Legion". Tutaj też jest sporo fabularnych odlotów, ładne połączenie retro z futuro, a także dyskusja o chorobach psychicznych oraz historia o przyjaźni, która sprawia, że czujemy się mniej samotni. Znaczna część fabuły to sny, fantazje i psychodeliczne tripy Annie i Owena, które zachwycają pomysłowością, miksowaniem różnych konwencji (jest np. odjechany akcyjniak w stylu lat 80., thriller szpiegowski czy fantasy połączone z kinem gangsterskim) i fenomenalną oprawą wizualną. "Maniac" cieszy oczy, ale też oferuje coś więcej, odnosząc się do kwestii chorób psychicznych, żałoby, depresji, samotności itp. [MW]
Gambit królowej
Miniserial, który oglądał cały świat. Jeśli ktoś cudem jeszcze się nie załapał na dzieło Scotta Franka, będące ekranizacją powieści Waltera Tevisa, to zawsze może zacząć już dziś. Rozgrywający się w przepięknie odtworzonym świecie lat 60. "Gambit królowej" dokonał czegoś wyjątkowego. Widzowie masowo zakochali się nie tylko w granej przez Anyę Taylor-Joy bohaterce, ale również w szachach.
Poznajemy losy straumatyzowanego genialnego dziecka, które zmienia się w straumatyzowaną i genialną kobietę. Nie brak tu typowych dla tego rodzaju historii rodzinnych i towarzyskich problemów, są używki i próby pokazania, jak działa umysł inny niż wszystkie. Wszelkie gatunkowe schematy zrealizowano jednak sprawnie i wciągająco. A do tego mamy niesamowite pojedynki Beth, w tym z granym przez Marcina Dorocińskiego arcymistrzem zza żelaznej kurtyny. Rozrywka na najwyższym poziomie. [KC]
The Spy
Jeśli lubicie szpiegowskie klimaty, ale nie macie czasu na wielosezonowe intrygi, "The Spy" to idealny wybór. Tym bardziej, że sześcioodcinkowa produkcja Netfliksa to nie wymysł scenarzystów, lecz fabularyzowana wersja prawdziwej historii. Opowiada ona o losach niejakiego Elego Cohena (Sacha Baron Cohen tym razem nie w komediowym wydaniu) – agenta Mosadu, który w latach 60. przeniknął do kręgu najwyższych syryjskich władz, by pod przykrywką dostarczać Izraelowi bezcennych informacji.
"The Spy" to z jednej strony opowieść, która miłośników szpiegowskich dramatów niczym nie zaskoczy (warto zaznaczyć, że zrobił ją znający się na rzeczy Gideon Raff, czyli twórca izraelskiego pierwowzoru "Homeland"), ale z drugiej tak dobrze poprowadzona fabuła, że szybko zapomina się o wpisaniu jej w ramy gatunkowych schematów. Piekielnie wciągający miniserial jest wręcz stworzony do binge-watchingu, a dzięki świetnej kreacji Cohena, który skutecznie uczłowiecza swojego bohatera, w trakcie seansu można też liczyć na sporo autentycznych emocji. [MP]
Niewiarygodne
Wprawdzie liczne nominacje dla tej miniserii nie przełożyły się na wygrane, ale trzeba zauważyć, że chodziło o rywalizację z "Czarnobylem" (Złote Globy) i "Watchmen" (nagrody Emmy). Doskonale obsadzona i poruszająca produkcja słusznie została doceniona przynajmniej poprzez uwzględnienie w puli najlepszych tytułów 2019 roku. Nie tylko dlatego, że jako śledczy duet występują tu Toni Collette i Merritt Wever, a każdą scenę kradnie młodziutka Kaitlyn Dever.
"Niewiarygodne" to poprowadzona bez znieczulenia opowieść o gwałcie, który bez wieloletniego uporu ofiary i pojedynczych osób w policji mógłby, jak wiele innych, ujść bezkarnie. Zwłaszcza pilotowy odcinek zostaje w pamięci, bo widz nie ma jak odwrócić wzroku od szczegółowo pokazanej na ekranie gehenny, którą system serwuje granej przez Dever bohaterce po zgłoszeniu przestępstwa. A potem wcale nie jest szczególnie radośniej. Ponura, dobrze zrealizowana, nieraz może nieco moralizatorska opowieść. Ale jeśli już moralizować, to z takimi aktorkami i w takiej sprawie. [KC]
Grace i Grace
Kolejna serialowa ekranizacja powieści Margaret Atwood. Inna od "Opowieści podręcznej" choćby pod tym względem, że nie wychodzi poza książkę i kończy się na sześciu odcinkach, ale o tyle podobna, że też stawia kobiety w centrum uwagi. A właściwie kobietę, czyli tytułową Grace Marks (Sarah Gadon), XIX-wieczną służącą, którą skazano na dożywocie za zabójstwo swojego pracodawcy i jego kochanki. Czy słusznie?
Tego właśnie staramy się dowiedzieć z "Grace i Grace", ale sprawa to dość skomplikowana, ponieważ nasza bohaterka nie należy do jednoznacznych postaci. Serial przedstawia jej wersję wydarzeń, którą Grace opowiada psychiatrze, doktorowi Jordanowi (Edward Holcroft), trzeba więc nastawić się na to, że prawda nie zostanie podana na tacy, a może nawet w ogóle nie wyjdzie na jaw. Ale też nie o to w tej historii chodzi, bo znacznie istotniejsza od opowieści mieszającej kryminał i dramat obyczajowy z mroczną fantazją, jest sama Grace – może niewinna ofiara, a może wyrachowana morderczyni. Ocena należy do was. [MP]
Jak nas widzą
"Jak nas widzą" to jedna z tych produkcji, które po prostu trzeba znać — prawdziwa historia w bardzo dramatycznym, emocjonalnym i mocnym wydaniu. Oscarowa reżyserka Ava DuVernay ("Selma") opowiada historię chłopaków znanych w mediach jako "piątka z Central Parku", skazanych w 1989 roku za przestępstwo, którego nie popełnili. Czwórka nastoletnich Afroamerykanów i ich kolega latynoskiego pochodzenia zostali oskarżeni o gwałt i brutalne pobicie białej biegaczki w parku. Choć żaden z nich nie popełnił zarzucanej im zbrodni, wszyscy odsiedzieli od kilku do kilkunastu lat za kratkami, zanim wyrok został unieważniony.
Z jednej strony serial pokazuje okrucieństwo systemowego rasizmu, który do tej sytuacji doprowadził, a z drugiej skupia się na osobistych wątkach oskarżonych i ich rodzin. Choć to tylko cztery odcinki, nie jest to serial, który da się obejrzeć w jeden wieczór. To seans ciężki i trudny, ale warto do niego podejść, także ze względu na kreacje aktorskie. Świetnie wypada zwłaszcza znany z "Moonlight" Jharrel Jerome, który jako jedyny gra swojego bohatera w wersji młodszej i dorosłej. [MW]
W głębi lasu
Pomysł na polską adaptację powieści Harlana Cobena nie wydawał się szczególnie obiecujący, więc podchodziliśmy do tej netfliksowej produkcji bez przekonania. I o ile wypuszczone w 2020 roku "W głębi lasu" podzieliło krytyków, my upieramy się, że to jedno z milszych zaskoczeń roku, który zaskakiwał raczej niemile. To sprawnie napisany przez Agatę Malesińską i Wojtka Miłoszewskiego oraz wyreżyserowany przez Leszka Dawida i Bartosza Konopkę thriller, na dodatek mający do zaoferowania coś więcej niż tylko wyjaśnianie zbrodni popełnionej na pewnym letnim obozie.
Dwa plany czasowe, oba świetnie obsadzone (głównych bohaterów w wieku nastoletnim grają Wiktoria Filus i Hubert Miłkowski, a jako dorosłych – Agnieszka Grochowska i Grzegorz Damięcki), atmosfera tajemnicy, przepracowywanie traum przeszłości. A dla ludzi dorastających w latach 90. klimat "retro" i trochę wspomnień, przy czym serial nie idealizuje tamtego okresu polskich przemian. Nie jest może "W głębi lasu" szczególnie oryginalne, jednak nie sprawia, że ma się poczucie zmarnowania czasu na seans. Zanim dostaniemy drugą rodzimą wersję Cobena przygotowywaną przez tych samych twórców, warto poznać pierwszą. [KC]
The Eddy
Dużo się o tym serialu mówiło przed jego premierą (reżyser "La La Landu" Damien Chazelle jako współtwórca, Joanna Kulig w jednej z głównych ról) i spore było też rozczarowanie, że jednak nie okazał się takim hitem, na jaki się zapowiadało. Ale czy oznacza to, że należy wyrzucić go z pamięci? Nie, bo "The Eddy", specyficzna mieszanka serialu muzycznego z historią obyczajową i gangsterską (!), to produkcja bardzo klimatyczna i choć nie w pełni udana, to jednak bez wątpienia warta uwagi.
Choćby dlatego, że dość chaotyczna i nierówna, poprowadzona niczym jazzowa improwizacja historia wypełniona jest autentycznymi emocjami i dającymi się lubić postaciami. Śledząc losy bohaterów, których łączy tytułowy paryski klub oraz jego właściciel – Elliot (André Holland), mamy okazję zobaczyć Paryż w wersji innej od pocztówkowej. Wielokulturowe i pełne życia, ale też niebezpieczne miasto to idealna sceneria do różnego rodzaju burz, które tutaj przenikają się z muzyką, tworząc niepodobną do niczego, barwną i nie do końca kontrolowaną całość. Ta czasem działa lepiej, a czasem gorzej, ale potrafi skutecznie przykuć do ekranu. Jeśli nie fabułą, to chociaż jazzem i śpiewem Joanny Kulig. [MP]
Godless
Jeśli widzieliście "Gambit królowej", to teraz pora na "Godless", poprzedni netfliksowy miniserial Scotta Franka, który z opowieścią o Beth Harmon łączy feminizm, dbałość o szczegóły wizualne i filmowa realizacja. "Godless" to western, którego akcja dzieje się w pełnym kobiet miasteczku La Belle na Dzikim Zachodzie, gdzie dochodzi do konfrontacji przesiąkniętego złem rewolwerowca Franka Griffina (Jeff Daniels) ze zbuntowanym wychowankiem Royem Goode'em (Jack O'Connell).
Charyzmatyczne mieszkanki (w tych rolach m.in. Merritt Wever i Michelle Dockery) zmuszone są chwycić za broń i już samo to sprawia, że nie jest to historia, jakiej się spodziewacie, słysząc hasło "western". Frank podchodzi do konwencji we współczesny sposób, przedefiniowując schematy, stawiając na mocne bohaterki kobiece i psychologię postaci, a jednocześnie nie zapominając o typowych dla gatunku archetypach i motywach. Są więc białe i czarne kapelusze, są strzelaniny, ale są też rozmowy o rzeczach ważnych i duża dawka girl power. Polecamy. [MW]