12 serialowych miasteczek, które uwielbiamy
Redakcja
21 czerwca 2012, 20:01
Twin Peaks ("Twin Peaks")
Marcela Szych: Miasteczko Twin Peaks jest głównym bohaterem serialu pod tym samym tytułem. Mieszkanką honorową powinna być oczywiście Laura Palmer, ale w miasteczku żyje cała plejada tajemniczych i arcyciekawych mieszkańców. Twin Peaks istnieje naprawdę, w stanie Kalifornia, ale sceny z serialu w rzeczywistości kręcone były w wielu różnych miejscach. Między innymi w stanie Waszyngton i na zalesionych terenach Kalifornii.
Bardzo zazdrościłam "Twin Peaksowiczom" knajpy z kontuarem i dolewką mocnej kawy (a faktem jest, że w USA nietrudno o takie knajpy). Mimo tragedii i tajemnic, jakie wszyscy w sobie kryli, mieszkańcy miasteczka byli z sobą zżyciu i w większości mogli liczyć na siebie. Twin Peaks ma w sobie magiczne przyciąganie, które sprawiło, że nawet wspaniały agent Cooper postanowił tam zamieszkać. I to przyciąganie to coś więcej niż wypadkowa cholernie dobrej kawy, pięknego wodospadu i unoszącego się w powietrzu zapachu daglezji.
Springfield ("The Simpsons")
Mateusz Madejski: Tak jak sami "Simpsonowie" są doskonałą satyrą na przeciętną amerykańską rodzinę, tak ich Springfield jest przeciętnym amerykańskim miasteczkiem w krzywym zwierciadle. Jest mnóstwo domków jednorodzinnych, jest kościół, jest supermarket i jest też oczywiście burmistrz erotoman. W mieście tak naprawdę nie zbyt wielu rozrywek, właściwie noce życie toczy się głównie w obskurnej knajpie Moe's. Gospodarczo Springfield też nie jest szczególnie mocne – głównym pracodawcą jest elektrownia atomowa, którą zarządza diaboliczny Montgomety Burns.
W serialu nigdy nie powiedziano, gdzie właściwie to Springfield leży. Miało być "uniwersalne", czyli wyśmiewać każdą część USA. A dlaczego właśnie Springfield? To podobno najpopularniejsza nazwa miejscowości w Stanach. W kwietniu jednak Matt Groening udzielił sensacyjnego wywiadu, w którym ujawnił, że początkowo Springfield miało się mieścić w stanie Oregon, niedaleko Portland. Ale ojczyzna Simpsonów to tak naprawdę mozaika amerykańskich miast – ma wielkie litery ze swoją nazwą na wzgórzach, niczym Hollywood, jest otoczona malowniczymi górami, jak Denver, i leży obok wielkiego jeziora, jak chociażby Chicago. Ale tym, co naprawdę urzeka w Springfield, jest mityczny klimat amerykańskiej prowincji, w której życie jest co prawda dziwne i szalone, ale którą zamieszkują w gruncie rzeczy prości i dobrzy ludzie.
Cicely ("Przystanek Alaska")
Marcela Szych: Cicely znajduje się na Alasce, czyli na samym końcu świata. Przynajmniej według zesłanego tam doktora Fleishmanna. Dla całej reszty mieszkańców umiejscowienie Cicely nie jawi się w równie czarnych barwach. Jak w każdym serialowym małym miasteczku, nie może zabraknąć knajpy. W Cicely jest to prowadzony przez Hollinga bar Brick. Tu spotykała się maleńka społeczność, w której każdy miał swoje miejsce, a wszyscy wzajemnie się wspierali. W tym miasteczku rytm życia dyktowany jest w dużej mierze przez naturę. I nie chodzi tylko o to, że niektóre drogi bywają całkiem nieprzejezdne, ale też o to jak przyroda oddziałuje na "Ciceliczan". Niepohamowane instynkty a nawet żądze, uaktywniające się okresowo świadczyć mogą o nadzwyczajnym związaniu człowieka z naturą.
Na Alasce rzeczywiście znajduje się bliźniaczo podobne do Cicely miasteczko – Talkeetna. Jednak sceny "miastowe" kręcone były w Roslyn, stanie Waszyngton. W jednym z odcinków Roslyn jest wspomniana jako kobieta – założycielka Cicely. A inną ciekawostką jest to, że Roslyn leży o rzut kamieniem od plenerów w których kręcono Twin Peaks. To kolejny punkt współdzielony przez te dwa niezapomniane seriale lat 90tych.
Pawnee ("Parks and Recreation")
Marta Wawrzyn: Kocham "Parks and Recreation" za całokształt, ale jeśli miałabym wymienić jedną rzecz, za którą kocham je najbardziej, to byłoby to miasteczko Pawnee. Wydawałoby się, że praca w urzędzie w takim miejscu jak Pawnee w Indianie to najgorsza rzecz, jaka człowieka może spotkać. I faktycznie, nie wszyscy bohaterowie "Parks & Rec" są szczęśliwi z tego powodu, że tam mieszkają.
Ale oczywiście nie Leslie Knope, szefowa miejskiego Wydziału Parków i Rekreacji, która uważa, że to najlepsze miasto w Ameryce, wprost uwielbia lokalne imprezy i jest bardzo dumna z historii Pawnee. A jak typowa dla USA jest ta historia, może zobaczyć każdy, kto znajdzie się w urzędzie miejskim, którego ściany zdobią kiczowate malowidła z wyrzynanymi Indianami.
Jeśli jesteście spragnieni wiedzy o Pawnee, NBC założył miasteczku specjalną stronę. Ciekawostka encyklopedyczna: Pawnee, jak pewnie wiecie, to nazwa jednego z plemion indiańskich. W USA jest kilka miast, które noszą tę nazwę, ale oczywiście żadne z nich nie jest ulokowane w Indianie. Serial kręcony jest w Kalifornii, a miejsce pracy Leslie i jej serialowych kolegów "udaje" ratusz w Pasadenie.
Stars Hollow ("Gilmore Girls")
Marcela Szych: "Gilmore Girls" to serial uroczy, ale przeze mnie oglądany "od przypadku do przypadku". Niemniej jednak zawsze zastanawiałam się, jak to możliwe, że Lorelai Gilmore tak dobrze ułożyła sobie życie. Jak pamiętam, zaszła w ciążę, będąc szesnastolatką, nie poddała woli bogatych i apodyktycznych rodziców i opuściła rodzinne gniazdo, by żyć na własną rękę. Mimo oczywistych trudności swej sytuacji, kilkanaście lat później była nie tylko matką mającą doskonałą relację z dzieckiem, ale też właścicielką całkiem dobrze prosperującego hotelu. Najprawdopodobniej nie osiągnęłaby tego, gdyby żyła gdzieś indziej niż w miasteczku Stars Hollow. Tu mieszkańcy są życzliwi bardziej niż gdziekolwiek.
Miejsce, w którym żyją panie Gilmore pełni tak ważną rolę w serialu, że całkiem długo byłam przeświadczona, że to miasteczko nazywa się Gilmore, no a "girls", bo dziewczyny są właśnie stąd. O wyjątkowości Stars Hollow stanowią jego barwni mieszkańcy: ciekawa nauczycielka tańca Miss Patty, upierdliwy burmistrz, uliczny grajek i właściciel baru, będący jednocześnie najprzystojniejszym facetem w okolicy.
Storybrooke ("Once Upon a Time")
Marta Wawrzyn: "Miejsce bez magii", które więzi baśniowych bohaterów "Once Upon a Time" to coś, czego powinniśmy nienawidzić. Ale przecież ta wieża z zegarem i las dookoła, i knajpa Czerwonego Kapturka i jej babuni, i sekretne miejsce spotkań Henry'ego i Emmy, i sklep pana Golda… Storybrooke, choć okrutne, jest pięknym, bardzo urokliwym miejscem. Patrząc na nie, kompletnie nie mogę pojąć, dlaczego zesłanie tam jest aż taką straszną karą.
Tylko nie tłumaczcie mi fabuły "Once Upon a Time" – choćby nie wiem co, odmawiam przyjęcia do wiadomości, że Storybrooke nie jest fajnym miejscem!
Sunnydale ("Buffy: Postrach wampirów")
Marta Rosenblatt: Sunnydale to mieścina w Kalifornii, położona gdzieś między Los Angeles a San Francisco. To właśnie to miasteczko upodobały sobie demony, wampiry i tym podobne stwory. Do tego towarzystwa dodać trzeba Richarda Wilkinsa, burmistrza Sunnydale, który jest nim od czasu założenia miasta w XIX w. Tak, pan Wilkins to nieśmiertelny demon.
Spytacie, dlaczego akurat Sunnydale? Ano – pech chciał, że to właśnie tam (a dokładnie pod licealną biblioteką) znajduje się Hellmouth, czyli portal między piekłem a ziemią. Średnio fajnie. Prawdopodobieństwo zostania kolacją dla wampira było niemałe, w czasie trwania serialu liczba ludności spadła z 38 tysięcy na 32 tysiące. I nawet urocza pogromczyni Buffy i jej Scooby Gang nie uchronili miasta przed ucieczką mieszkańców. W końcówce 7. serii zostały już tylko osoby związane z Buffy i potencjalne następczynie pogromczyni.
Colorado Springs ("Dr Quinn")
Marcela Szych: Będąc młodą lekarką… Michaela Quinn zamieszkała w Colorado Springs. I dzięki temu sporo z nas wie, jak toczyło się życie w XIX-wiecznym miasteczku w USA. Chociaż raz to miasto było sceptyczne wobec bohatera, nie odwrotnie. Michaeli nie było łatwo zdobyć akceptację mieszkańców, ale jednak konieczność korzystania z opieki medycznej zmusiła społeczność Colorado Springs do pogodzenia się z faktem, że kobieta jest lekarzem.
Colorado Springs miało wszystko co konieczne, by być miasteczkiem a nie zwykłą osadą. Pocztę, sklep, kościół i oczywiście bar z prawdziwego zdarzenia. Rzecz jasna, mam na myśli saloon Hanka Lawsona, prawdziwego facet z bardzo dzikiego Zachodu. Nie widywaliśmy wnętrz salonu zbyt często (dr Quinn nie wypadało tam bywać), ale wiemy, że sporo się tam działo.
Haven ("Haven")
Michał Kolanko: Urocze portowe miasteczko w stanie Maine, które ma za sobą długą i bogatą historię, liczącą sobie ponad 350 lat. Ale pod pozorami kryje się mroczna tajemnica. Haven to miejsce, które cyklicznie nawiedza fala nadprzyrodzonych wydarzeń – tzw. The Troubles. I Haven to jednocześnie miejsce, gdzie toczy się akcja serialu Syfy pod tym samym tytułem. Trzeci sezon "Haven" ma wystartować we wrześniu tego roku, a serial jest luźno oparty na powieści Stephena Kinga "The Colorado Kid".
Do Haven przybyła agentka FBI Audrey Parker w poszukiwaniu zbiegłego więźnia. Ale szybko odkrywa, że to miejsce nie jest takie spokojne i idylliczne na jakie się wydaje. Wraz z miejscowym policjantem Nathanem Wuornosem próbuje rozwikłać zagadkę nadprzyrodzonych sytuacji i ludzi obdarzonych nadnaturalnymi mocami, którzy przebywają w Haven. A sama Parker zaczyna odkrywać, że to niewielkie miasteczko jest powiązane z jej przeszłością.
Bon Temps ("True Blood")
Marcela Szych: Wikipedia podaje, że populacja Bon Temp to 2712 mieszkańców. Podejrzewam, że ta liczba ulega gwałtownym wahaniom, w zależności od tego, jak wiele osób ginie w kolejnych sezonach serialu. Na pewno wiemy, że tę miejscowość szczególnie upodobały sobie wampiry i inne postacie rodem z opowieści niesamowitych. Cóż, nie dziwię się temu zamiłowaniu do południa Ameryki. Jest coś soczystego w ciepłym powietrzu Południa, coś kuszącego w werandach białych domków i coś urokliwego w akcencie miejscowych. Bon Temps ma oczywiście swój bar – Merlotte's, a spragnieni mocnych wrażeń mogą wybrać się do wampirze Fangtasii.
I mimo że Bon Temps jest miasteczkiem fikcyjnym, dorobiło się własnej strony internetowej. Można zaplanować sobie rozrywkę (zakładka Things to do), poznać historię i uwarunkowania miasteczka i – najważniejsze – dowiedzieć się, jak tu dojechać. Bon Temps reklamuje się hasłem "Everybody wants a taste".
Mystic Falls ("Pamiętniki wampirów")
Marta Wawrzyn: Na pozór zwykłe miasteczko w Wirginii, położone wśród lasów, ze szkołą, knajpą, burmistrzem, cmentarzem i innymi podstawowymi elementami wyposażenia małych amerykańskich wampirzych mieścin. Gościnne, sympatyczne miejsce, w którym chciałby zamieszkać każdy. Ale oczywiście Mystic Falls ma swoje tajemnice, które zna Rada Założycieli, oficjalnie zajmująca się głównie organizacją imprez historycznych, a nieoficjalnie większość swojej energii poświęcająca walce z wampirami, mnożącymi się w tych okolicach jak króliki.
Wiem, że wielu fanów "Pamiętników wampirów" nie przepada za balami, odbywającymi się w serialu przynajmniej kilka razy na sezon, ale ja właśnie to przywiązanie mieszkańców Mystic Falls do tradycji cenię sobie najbardziej. Elena, Caroline i inne dziewczyny nigdy nie są piękniejsze niż na takich właśnie imprezach, z kolei Damon i Stefan we frakach… ach! Nieważne, że tyle historycznych imprez w jednym malutkim miasteczku to kuriozum, mogłabym na nie patrzeć i patrzeć. Zwłaszcza że o kostiumy twórcy "Pamiętników wampirów" potrafią zadbać.
Bluebell ("Hart of Dixie")
Marcela Szych: Losy doktor Zoe Hart to wypadkowa doświadczeń dr. Fleischamnna i dr Queen. Jak Fleischmann, tak i Hart, wbrew własnej woli, przybywa z Nowego Jorku do zupełnie dzikiego (wedle jej własnej miary) miejsca. Tęsknota za metropolią jest wyciszana w miarę "wsiąkania" w lokalną społeczność. Oboje mają też podobne relacje miłosne. Pełne napięcia, namiętności na granicy nienawiści i przesycone złośliwością. Fleischmann z O'Connell, Zoe z Wade'em. Z dr Queen natomiast Zoe współdzieli trudy w zdobyciu uznania wśród lokalnych.
Bluebell jest słodkie, ze swoim tradycjami, potańcówkami, plotkami, z Lemon, która jest wzorową obywatelką swojego miasta i z lepkim powietrzem. No i ma oczywiście swoją knajpę, choć nie nadaje się ona na knajpę kultową. Ale prowadzi ją miejscowy przystojniak i sporo lokalnego życia odbywa się właśnie tam. A to wystarczy, bo z doświadczenia wiemy, że miasteczko musi mieć jakąkolwiek knajpę, by bohaterom dało się tam żyć (a widzom to oglądać).