Top 10 najlepszych seriali maja: "Mare z Easttown", "Kolej podziemna", "Master of None" i inne hity miesiąca
Redakcja
6 czerwca 2021, 15:03
"Mare z Easttown" (Fot. HBO)
W maju fani seriali ostatecznie i nieodwołalnie zwariowali na punkcie "Mare z Easttown" — i my oczywiście też. Poza tym doceniamy m.in. "Kolej podziemną", "Master of None" i "Terapię".
W maju fani seriali ostatecznie i nieodwołalnie zwariowali na punkcie "Mare z Easttown" — i my oczywiście też. Poza tym doceniamy m.in. "Kolej podziemną", "Master of None" i "Terapię".
Po wielu miesiącach serialowej posuchy, maj był tym miesiącem, kiedy mogliśmy wreszcie wybierać i przebierać. W naszej dziesiątce króluje oczywiście "Mare z Easttown", ale znalazło się też miejsce dla bardzo różnych historii, nie tylko z USA. Jest polski "Klangor", duńskie "Dochodzenie", brytyjscy "Wystawieni" i znów bardzo wyraźnie flirtujący z kinem europejskim "Master of None".
10. Dziewczyna z doświadczeniem (powrót na listę)
"Dziewczyna z doświadczeniem" co sezon przedstawia inną historię z luksusową escort girl w roli głównej. Zmieniają się osoby, miejsca i tytułowe doświadczenia, ale zawsze jest chłód, elegancja i wrażenie, że wkraczamy do zakazanego świata. A także bohaterki, które pozostają w dużym stopniu nieprzeniknione, wyprane z emocji, wciąż grając kogoś innego i nie zdradzając za wiele ze swoich motywacji.
Dokładnie taka jest Iris (Julia Goldani Telles), neurobiolożka rozpoczynająca pracę w intrygującym start-upie w Londynie i jednocześnie — jako Cassie — drugie życie, które ma sfinansować leczenie jej ojca. Ale czy tylko o to chodzi? Czasem trudno powiedzieć, gdzie kończy się Cassie i zaczyna Iris — dziewczyna wydaje się być szczerze zainteresowana tym, jak można połączyć seks z nowymi technologiami, sprowadzając ludzkie pragnienia do serii danych. Element "Black Mirror" i ponadprzeciętna inteligencja bohaterki wyróżnia ten sezon, sprawiając, że im bliżej do końca, tym bardziej nie mamy pojęcia, dokąd nas zaprowadzi historia Iris. [MW]
9. Nierealne (spadek z 5. miejsca)
Wyraźny spadek względem poprzedniego zestawienia nie jest przypadkiem, lecz wynikiem mieszanych uczuć, jakie mamy względem produkcji HBO. "Nierealne" są bowiem serialem co najmniej niezłym, a choćby pod względami technicznymi wręcz znakomitym, ale jednocześnie w sześciu odcinkach składających się na pierwszą połowę sezonu zaserwowano nam równie dużo dobrych pomysłów, co kompletnego chaosu.
Majowe odcinki dobrze to ilustrowały, bo działo się tak dużo, że można było odnieść wrażenie, jakby twórcy zapominali widzów o wszystkim informować. Nie było jednak czasu rozmyślać nad fabularnymi dziurami, bo akcja gnała naprzód jak szalona, czy to podczas "egzekucji" Maladie, czy w zupełnie niespodziewanym finale. Na ten można się różnie zapatrywać, ale same rozwiązania dotyczące Amalii i jej historii wyglądają na tyle ciekawie, że mamy ochotę do tego świata wrócić. Oby wtedy był już bardziej poukładany. [MP]
8. Wystawieni (nowość na liście)
Z bardzo dużym opóźnieniem, ale wreszcie także w Polsce (na Canal+). I pewnie gdybyśmy mogli oglądać "Wystawionych" równo z Wielką Brytanią, czyli od lata 2020, nawet bardziej docenilibyśmy jedną z lepszych pandemicznych produkcji. Dziś kolejny zoomowy serial nie robi już takiego wrażenia. Ale i tak warto się skusić, a podstawowe powody są co najmniej dwa.
W głównych rolach, jako egocentryczne, ale i niepozbawione poczucia humoru wersje samych siebie, występują bowiem David Tennant i Michael Sheen. Duet znany z "Dobrego omenu" zdalnie się przekomarza, wystawia na próbę cierpliwość partnerek, dość niemrawo snuje plany dotyczące wystawienia pewnej sztuki, za to bardzo żywo próbuje ratować podkopane pandemią poczucie własnej wartości. Mimo że znowu oglądamy ludzi w internetowych okienkach, są tu lekkość i brytyjski dowcip. A do tego gościnne występy gwiazd, których detale najlepiej pozostawić jako niespodziankę. [KC]
7. Dochodzenie (nowość na liście)
Sześcioodcinkowa miniseria z 2020 roku trafiła na Canal+ i warto polecić ją nie tylko fanom opowieści o prawdziwych zbrodniach czy wielbicielom Tobiasa Lindholma, scenarzysty świeżo po sukcesie filmu "Na rauszu", a wcześniej choćby serialu "Borgen". Wprawdzie mamy do czynienia z historią opartą na głośnym zamordowaniu szwedzkiej dziennikarki, Kim Wall, przez duńskiego wynalazcę, a to wszystko zostało napisane w rozpoznawalnym, oszczędnym stylu Lindholma, ale połączenie daje efekt, który trafić może również do widzów spoza obu "fanklubów".
Imponuje bowiem, jak szokująca zbrodnia (łódź podwodna, rozczłonkowane ciało) została tu subtelnie i bez cienia tabloidowości ukazana. W "Dochodzeniu" oglądamy żmudne śledztwo, którym kieruje Jens Møller (Søren Malling). Tygodnie przeszukiwania morskich głębin, naukowe analizy pomagające w namierzeniu ciała, nadgodziny spędzone nad papierami, a gdzieś w tle zaniedbywane życie prywatne pogrążonych w trudnej sprawie policjantów. Wszystko raczej sterylnie, konsekwentnie nakręcone, bez żerowania na emocjach i żądzy sensacji. Ta oszczędność paradoksalnie wciąga i na pewno pozwala spróbować czegoś innego w ramach popularnego gatunku. [KC]
6. Klangor (awans z 8. miejsca)
Po drobnym spadku w kwietniu "Klangor" wraca na 6. miejsce. Te lekkie wahania na liście nie powinny przyćmić faktu, że mamy do czynienia z trzymającym równy, wysoki poziom serialem kryminalnym, który potrafi zbudować napięcie wokół śledztwa, ale przykłada też dużą wagę do ukazania psychologicznie złożonych (zwłaszcza męskich) postaci. Przedostatni i ostatni odcinek przekonująco zamknęły tę przygnębiającą, klimatyczną opowieść.
Było kilka zaskoczeń, nie brakowało moralnych dylematów i pytań o czyny, do których może posunąć się żądny zemsty ojciec. Czarne charaktery okazały się skomplikowane, a aktorzy oddali tę złożoność bardzo przekonująco. Do tego mroczne i piękne równocześnie pejzaże Świnoujścia, nawiedzający widzów wciąż po paru tygodniach muzyczny motyw Mikołaja Trzaski i słodko-gorzkie rozwiązanie, które nie zaprzepaściło wcześniejszych wysiłków twórców "Klangoru". Mocno pozycja, nie tylko "jak na Polskę". [KC]
5. Pose (powrót na listę)
Finałowy sezon "Pose" jest dokładnie taki, jak się spodziewaliśmy – rozbuchany do granic możliwości i ekspresyjny w każdym względzie, a przy tym prostymi środkami osiągający znakomite rezultaty. Każdy odcinek jest zatem emocjonalną bombą, której nie da się spokojnie oglądać, każdy uderza też w nieco inne struny, miotając zarówno bohaterami, jak i widzami od ściany do ściany. A może raczej od rozpaczy do euforii.
Jednej i drugiej w sześciu majowych odcinkach nie brakowało, począwszy od uzależnienia, konfrontacji z przeszłością i pogarszającego się stanu zdrowia Prey Tella (nie muszę znów zaznaczać, jak genialny jest Billy Porter, prawda?), przez historię Elektry i pewnego kufra, po zachwycający ślub Angel i Papiego. Mało? No to dorzućmy jeszcze partnera Blanki, bardzo intratne konszachty z mafią i pewną 5-letnią niespodziankę dla nowożeńców. "Pose" nigdy nie bawiło się w subtelności, ale ani myślimy na to narzekać. Zwłaszcza, że styl (przymierzanie sukien ślubnych!) i wykonanie (Pray Tell w kościele!) to wciąż absolutne mistrzostwo świata. Będziemy za tym tęsknić! [MP]
4. Terapia (nowość na liście)
Powrót hitu HBO po dekadzie i w nowej wersji. Wprawdzie fani "Terapii" w wydaniu doktora Westona rozpoznają bez trudu podstawowe założenia (odcinki oparte na rozmowie z kolejnymi pacjentami plus odcinek dotyczący samego terapeuty), ale poza tym sporo się zmieniło. Gabriela Byrne'e zastąpiła Uzo Aduba, a tradycyjny gabinet – kolorowy domowy salon przystosowany ze względu na pandemię do zawodowych celów. Problemy, które kolejne osoby przegadują z dr Brooke Taylor, także są inne niż te sprzed lat.
Eladio (Anthony Ramos), Colin (John Benjamin Hickey) i Laila (Quintessa Swindell) bardzo się od siebie różnią, a przy tym szybko okazuje się, że pierwsze wrażenie na ich temat może widza zmylić. Sama terapeutka też ma sytuacją znacznie bardziej skomplikowaną niż wskazywałyby profesjonalny, pełen empatii warsztat pracy i imponujący dom. Rozwikływanie kolejnych ujawniających się traum i konfliktów wciąga, więc ekranowe, stylowo nakręcone i mądrze poprowadzone sesje mijają błyskawicznie. [KC]
3. Master of None (powrót na listę)
Bardzo długo czekaliśmy na powrót "Master of None" i trzeba przyznać, że było warto. Aziz Ansari tym razem usunął się w cień, dając zabłysnąć innym osobom. 3. sezon, z podtytułem "Moments in Love", to skromna, intymna historia miłosna, dziejąca się w dużym stopniu w jednym miejscu — niesamowitym, urządzonym z pomysłem i duszą domu na wsi, gdzie zamieszkała Denise (Lena Waithe) ze swoją żoną Alicią (Naomi Ackie). Dev (Ansari) co prawda się pojawia, ale tylko w tle.
W pięciu odcinkach oglądamy współczesną, queerową wariację na temat "Scen z życia małżeńskiego", której bohaterkami są dwie czarnoskóre kobiety — co sprawia, że wagi tej opowieści nie da się przecenić. Ale te odcinki to też małe dzieła filmowe — Aziz Ansari znów w udany sposób podrabia kino europejskie, dodając do tego swój własny punkt widzenia i mnóstwo świetnych rozmów o emocjach. Ogromne wrażenie robi 4. odcinek, pokazujący ze szczegółami, jak wygląda staranie się o dziecko, kiedy masz problemy z zajściem w ciążę. Krótko mówiąc, "Master of None" raz jeszcze nas niesamowicie zaskoczył — i oby na tym się nie skończyło. [MW]
2. Kolej podziemna (nowość na liście)
Ekranizacja nagrodzonej Pulitzerem powieści autorstwa Colsona Whiteheada w wykonaniu Barry'ego Jenkinsa ("Moonlight") od początku wyglądała na serial, wobec którego trzeba było mieć duże oczekiwania. Jak widać również po naszym rankingu, w tym wypadku udało się im sprostać i to pomimo faktu, że już podobne historie widzieliśmy. Zbiegła niewolnica, ucieczka przez Stany, różne oblicza rasistowskiego koszmaru – nic nowego. A jednak "Kolej podziemna" wyróżnia się na tle konkurencji.
Czym? Przede wszystkim sposobem, w jaki twórcy udało się połączyć wstrząsającą historię z artystyczną wizją i niezwykłą fantazję z przerażająco rzeczywistym okrucieństwem. Podróżując tytułową Koleją przez kolejne stany w towarzystwie Cory (znakomita Thuso Mbedu), zdarza się, że jesteśmy trzymani w napięciu jak w najlepszym thrillerze i szokowani ekranową brutalnością, ale częściej mamy okazję do refleksji. Po co to wszystko? Czy całe to cierpienie nie należy do przeszłości, o której lepiej zapomnieć? "Kolej podziemna" chce, żebyśmy pamiętali i robi to bardzo skutecznie. [MP]
1. Mare z Easttown (utrzymana pozycja)
Już przed miesiącem doceniliśmy zalety "Mare z Easttown", choć wtedy uchyliliśmy zaledwie rąbka serialowej tajemnicy oraz sekretów skrywanych przez mieszkańców pensylwańskiego miasteczka. Te w kolejnych odcinkach się mnożyły, prowadząc nas i tytułową bohaterkę przez niezliczone dramaty, kilka ślepych zaułków i jeden mocny zwrot akcji, aż do rozwiązania, które okazało się w równym stopniu zaskakujące, co przemyślane i piekielnie gorzkie.
Pasowało zatem jak ulał do całej miniserii HBO, która z jednej strony okazała się dokładnie taką mieszanką mrocznego kryminału z dramatem obyczajowym, jakiej się spodziewaliśmy, ale z drugiej przypomniała, że zrobić taką historię, nie potykając się po drodze, to wcale nie taka prosta sprawa. Tymczasem "Mare z Easttown" nie tylko dobrnęła bez wpadek do sensownego końca, ale rosła z odcinek na odcinek, wciągając coraz głębiej w plątaninę ludzkich losów i pozostając autentyczną pod względem emocjonalnym. Szczególnie w finale, który przyniósł satysfakcjonujące zakończenie, ale przede wszystkim pozwolił zrozumieć i odczuć konsekwencje wydarzeń dla bohaterów – a to nie jest coś, co potrafi byle kryminał. [MP]