"Futurama" (7×01-02): Bender, Ben i Armagedon
Daniel Nogal
21 czerwca 2012, 22:44
Obejrzeliśmy godzinną premierę 7. sezonu "Futuramy". Co się wydarzyło w odcinkach "The Bots and the Bees" i "A Farewell to Arms"? Czy serial Matta Groeninga wciąż wart jest uwagi? Spoilery!
Obejrzeliśmy godzinną premierę 7. sezonu "Futuramy". Co się wydarzyło w odcinkach "The Bots and the Bees" i "A Farewell to Arms"? Czy serial Matta Groeninga wciąż wart jest uwagi? Spoilery!
Wiecie, skąd się biorą małe roboty? Że z fabryki, mówicie? No… właściwie to tak. Ale nie tylko! Jest jeszcze inny sposób wytwarzania robotów, który poznajemy w odcinku "The Bots and the Bees". Jaki? Otóż, gdy tata robot i mama robot dadzą się ponieść namiętności, niszcząc przy okazji ściany siedziby Planet Express… Tak! W pierwszym odcinku 7. sezonu "Futuramy" Bender zostaje ojcem – i to jakim! Małego Bena uczy wszystkiego, co robot umieć powinien, jak na przykład rabowania banków i sklepów monopolowych. Niestety, nie potrafi nauczyć go zginania podłużnych przedmiotów, ale to już inna – wzruszająca! – historia.
Ben dorósł (dziwnie szybko, ale skoro ciąża u robotów trwa kilka godzin, to na dorastanie też nie trzeba wiele czasu) i poszedł swoją drogą, obstawiam jednak, że zobaczymy go jeszcze kiedyś w "Futuramie". Tymczasem w odcinku "A Farewell to Arms" Ziemię czeka kolejna zagłada przewidziana w kalendarzu Majów… tfu! Marsjan. Ziemianie jednak przeżyją ten Armagedon, tak jak wiele poprzednich, choć największe problemy będzie miała z tym Leela, wykończona dobrymi uczynkami zakochanego Fry'a. Ale nie martwcie się, w XXXI wieku nawet urwane ręce odrastają.
A teraz najważniejsze pytanie: czy były to dobre odcinki? Tak, odpowiadam, na szczęście były. Twórcom "Futuramy" wciąż nie brakuje pomysłów, nadal potrafią zaskoczyć, poruszyć, rozśmieszyć… Przy czym, tak jak i podczas oglądania poprzedniej, 6. serii, zatęsknić można za soczystymi, przezabawnymi dialogami z kilku pierwszych sezonów serialu. Nie, żeby Benderowi nie przydarzyła się czasem udana riposta, Leela i Fry też mają swoje momenty – jednak to nie to, co kiedyś. Ale, co tu dużo gadać, i tak czekam już na kolejny epizod "Futuramy".