"Kruk. Czorny woron nie śpi" to prawdopodobnie najlepszy polski serial roku — recenzja produkcji Canal+
Małgorzata Major
8 lipca 2021, 19:48
"Kruk. Czorny woron nie śpi" (Fot. Canal+/Jarosław Sosiński)
Adam Kruk powraca. Kilka lat później, w innych okolicznościach, z tą samą udręką na twarzy. I z nieodłącznym kołnierzem ortopedycznym. Czy warto spędzić z nim kolejne sześć godzin?
Adam Kruk powraca. Kilka lat później, w innych okolicznościach, z tą samą udręką na twarzy. I z nieodłącznym kołnierzem ortopedycznym. Czy warto spędzić z nim kolejne sześć godzin?
Adam Kruk to jeden z najbardziej wiarygodnych bohaterów polskich seriali ostatnich lat. I wcale nie chodzi o jakieś niezwykłe cechy jego charakteru i umiejętności. Sukcesem pierwszego sezonu "Kruka", z podtytułem "Szepty słychać po zmroku", był przede wszystkim świetny scenariusz, który napisał Jakub Korolczuk. Stworzony przez niego bohater był prawdziwy, prawdopodobny psychologicznie w ramach ustalonej konwencji, konsekwentny, zbudowany wokół traumy z dzieciństwa. Ta nie pozwoliła mu stać się zwyczajnym, stabilnym psychicznie dorosłym. Adam Kruk to dorosły skupiony na poszukiwaniu okazji do zemsty. Wokół tego wątku toczyła się akcja pierwszego sezonu. W drugim jest inaczej.
Kruk. Czorny woron nie śpi, czyli powrót na Podlasie
Minęło kilka lat. Adam Kruk wraz z żoną i synem mieszka na Podlasiu, gdzie pracuje w lokalnej policji. Dostaje nową sprawę i od razu wpada w wir mocnej policyjnej akcji. Pracuje z komisarzem Kołeckim (Leszek Lichota) oraz policjantką Justyną (świetna Magdalena Koleśnik). Nie musi już ścigać demonów przeszłości, ale nie znaczy to, że wiedzie życie sielskie i anielskie. Jak zawsze szuka kłopotów — albo raczej one same go znajdują nawet pod nowym adresem.
Widzieliśmy trzy odcinki z sześciu i w oparciu o nie możemy stwierdzić, co jest mocną stroną tego serialu i dlaczego najprawdopodobniej drugi sezon odniesie sukces podobny do pierwszego. Serial wyrasta z dobrze opowiedzianej historii. Scenariusz trafił w ręce reżysera Macieja Pieprzycy, który już nieraz udowodnił że potrafi uczłowieczyć swojego bohatera, niezależnie od tego, jakie złe uczynki ma na swoim koncie. Pieprzyca pracował ze świetną obsadą aktorską, do której jeszcze wrócimy. Zacznijmy jednak od scenariusza.
Kruk. Czorny woron nie śpi ma kapitalny scenariusz
Jakub Korolczuk naprawdę wie, co robi. Widać, że bardzo dobrze przemyślał sytuację swojego bohatera, zna jego reakcje na różne bodźce zewnętrzne i potrafi podsuwać mu takie osoby i okoliczności, żeby zmusić go do reagowania. W tym sezonie Kruk buduje silną więź z policjantką Justyną (w trzecim odcinku zobaczymy kilka ciekawych scen w tym duecie) i – można by rzec – antyrelację z komisarzem Kołeckim, który staje się jego nemezisem, o czym opowiedział nam Leszek Lichota (wywiad z nim już niebawem!).
Kruk w pracy działa na 200% swojej mocy, więc szybko wchodzi w kolizje z kolegami, ale i buduje pozytywne relacje (choć tych jest zdecydowanie mniej). On nie bardzo "umie" w życie towarzyskie, dlatego każdy przejaw takowego sprawia, że mamy ochotę wręczyć mu dyplom za udane kontakty społeczne (i znowu — odcinek trzeci dobitnie to pokazuje). Jakub Korolczuk ma talent do pokazywania i opisywania bardzo realnych problemów w mocno "podrasowanych adrenaliną" zdarzeniach, dlatego oglądając "Kruka", rozumiemy emocje postaci, nawet jeśli "dekoracje" danej sytuacji są nam obce.
Kruk. Czorny woron nie śpi to także mocna obsada
Ten serial nie mógł się nie udać, gdy reżyseruje Maciej Pieprzyca, idealnie wyczuwający balans między opowieścią stricte kryminalną, a budowaniem psychologicznej głębi i emocjonalności swoich bohaterów. Na pierwszym planie jak zwykle błyszczy Michał Żurawski, który jest najlepszym Adamem Krukiem, jakiego można sobie wyobrazić. Kruk ujął widownię pierwszego sezonu tym, że był bezpretensjonalnie prawdziwy w swojej traumie dzieciństwa przeniesionej i pielęgnowanej w dorosłości. Żurawski w drugim sezonie pokazuje nam inne oblicze Kruka, już nie skrzywdzonego dziecka, ale dorosłego, usiłującego chronić i wspierać swoją rodzinę, mimo że kompletnie nie radzi sobie z nową rolą.
Magdalena Koleśnik wcielająca się w postać Justyny z pewnością jest wielkim atutem nowego sezonu. Ciekawa i nietuzinkowa bohaterka, doskonale wpisująca się w rzeczywistość Kruka. Wiele godnych uwagi rzeczy dzieje się na drugim planie. Wprowadzenie postaci komisarza Kołeckiego w życie Kruka budzi sporo napięć między tą dwójką.
Z drugiej strony, Anka, czyli żona Kruka (Katarzyna Wajda) w swojej nowej pracy poznaje Klaudię (Maria Sobocińska), dziewczynę z problemami, która w wolnych chwilach pisze własny rap. Gdy jednak wczytać się uważniej w jej rymy, skóra cierpnie na karku. Ta postać na pewno będzie miała duże znaczenie w ostatnich odcinkach sezonu i zawiązaniu akcji wokół śledztwa prowadzonego przez Justynę. Poza wątkiem mafijnym mamy bowiem zabójcę rudowłosych kobiet. Na jego tropie jest Justyna.
Kruk. Czorny woron nie śpi — czy warto obejrzeć?
"Kruk. Czorny woron nie śpi" eksponuje dwie nowe kwestie. Przede wszystkim poszukiwanie klucza do życiowej stabilizacji, co głównemu bohaterowi idzie bardzo opornie. To jest w jakimś sensie pocieszające – normalizowanie problemów nie tylko zdrowia psychicznego, co widzieliśmy w pierwszym sezonie, ale i tego, że nie każdy ma wytyczoną ścieżkę życia od przedszkola do posady kierownika filii banku w miejscowości X. Oczywiście nie zapominamy, że to thriller, a ten nie musi bawić się w umoralnianie. Jednak dobrze jest wiedzieć, że ludziom w życiu zdarzają się potknięcia mniejsze i większe, a nie jedynie bieg od sukcesu do sukcesu, czym karmią nas dzisiaj media społecznościowe. Dotyczy to nie tylko postaci Kruka, ale wspominanej już Klaudii i jej brata Cypriana. Obserwujcie uważnie ten duet.
Druga kwestia to próba żony Kruka, czyli Anki, wybicia się na niezależność i oderwania od męża. W pierwszym sezonie przede wszystkim towarzyszyła mu w jego mrocznej podróży do przeszłości. Po kilku latach jest tym zmęczona i szuka przestrzeni tylko dla siebie. Znajduje ją w miejscu, które prawdopodobnie przyniesie tylko więcej kłopotów. Dlatego to takie fascynujące obserwować zbliżającą się katastrofę, której nie możemy zapobiec.
Nie sposób pominąć też wątku Podlasia. I tym razem pojawia się Szeptucha, w tym sezonie rozprawiająca się z kołtunem, czyli chorobą na styku duszy i ciała. Lekarze powiedzieliby, że to choroba psychosomatyczna. Szeptucha leczy to przy użyciu owczej wełny. Trudno powiedzieć, dokąd ta terapia zaprowadzi leczonego.
Twórcy i obsada zgodnie zapowiadają, że odcinek finałowy bardzo nas zaskoczy. Na pewno nie będzie tak, że Kruk z rodziną pójdą szczęśliwi ku zachodzącemu słońcu. Finał ma być bardzo dynamiczny i przewrotny. Jak zwykle u Korolczuka – wszystko toczy się wokół wątku rodziny i rodzinności. Mimo zaskakującego zakończenia, twórcy widzą szansę na kolejny sezon. Miejmy więc nadzieję, że przed nami kolejne spotkanie z Adamem Krukiem, a tymczasem zaczynamy sezon numer dwa. Zapnijcie pasy, bo będzie się działo!