Serialowa alternatywa: "Książęta", czyli skandale szwedzkiej korony na Netfliksie
Agata Jarzębowska
17 lipca 2021, 13:03
Książęta (Fot. Netflix)
Netflix reklamuje "Książęta", porównując serial do "Plotkary" czy "Szkoły dla elity". Dlatego byłam bardzo zaskoczona, gdy dostałam coś zupełnie innego.
Netflix reklamuje "Książęta", porównując serial do "Plotkary" czy "Szkoły dla elity". Dlatego byłam bardzo zaskoczona, gdy dostałam coś zupełnie innego.
"Książęta" to składający się z sześciu odcinków szwedzki serial platformy Netflix, który całkowicie mnie zaskoczył. Usiadłam do niego, mając ochotę obejrzeć coś lekkiego — wyolbrzymione nastoletnie dramaty i imprezy, które w rzeczywistości nigdy tak nie wyglądają. I na samym początku dokładnie to dostałam.
"Książęta" opowiadają o szwedzkim księciu Wilhelmie (Edvin Ryding), drugim w kolejce do tronu. Will jest tym synem, który imprezuje i nie dba do końca o dobre imię korony — nie dlatego, że nie chce, ale bo chciałby żyć jak inni jego koledzy. Po kolejnej wpadce rodzina królewska postanawia wysłać go do elitarnej szkoły z internatem.
Książęta to nie druga Plotkara albo Szkoła dla elity
Jednak po tym wstępie serial skręca w całkowicie innym kierunku. Koncentruje się na tym, co wolno osobie będącej na piedestale, której każde zachowane jest komentowane. Co więcej, pozwala Wilhelmowi zakochać się ze wzajemnością w koledze ze szkoły, Simonie (Omar Rudberg). Chłopaku, który nie ma wielkiego bogactwa, a do elitarnej szkoły dostał się między innymi dzięki dobrym stopniom. Nie mieszka w internacie i jest tym "z zewnątrz". Serial nie pozostawia żadnych złudzeń: gdyby Simon był dziewczyną, może byłoby prościej. Ale książę przecież nie może być gejem.
Siłą tej historii jest intymność. "Książęta" nie wtłaczają nas w sztucznie podkręcone dramaty, przeciwnie, pozwalają nam poznać bohaterów. Nie tylko pierwszoplanowych, ale także pobocznych. Przez co bardzo szybko zaczynamy czuć do nich sympatie i antypatie, a w stosunku do innych nawet zmienić zdanie w czasie oglądania. Aktorzy wcielają się w nastolatków, ale nie jest to ten typ bohaterów, którzy irytują swoimi nieracjonalnymi decyzjami. Wręcz przeciwnie, pomimo że zdecydowana większość z tych dzieciaków pochodzi z bogatych i prominentnych rodzin, każdy z nich chce po prostu spełnić pokładane w nich nadzieje.
Książęta — czy warto obejrzeć serial Netfliksa?
"Książęta" zaskoczyli mnie także wyglądem aktorów. Przyzwyczaiłam się to idealnych amerykańskich twarzy. Tymczasem Wilhelm na cerę daleką do ideału, a Felicie (Nikita Uggla), uważana za najładniejszą w szkole, również ma problem z trądzikiem i figurę znajdującą się poza amerykańskim ideałem piękna. Patrzyłam na nich i czułam, że każdego z nich mogłabym spotkać w swoim bloku, na klatce schodowej. Tak wyglądali moi znajomi w szkole. Staraliśmy się być idealni, ale nie byliśmy.
I mogłabym na tym zakończyć, ale "Książęta" poruszają jeszcze jeden temat. W elitarnej szkole mamy siostrę Simona, Sarę (Frida Argento), która ma ADHD oraz zespół aspergera. Z tym że serial zupełnie się na tym nie skupia, pozwalając jej być sobą — dziewczyną, która czasami nie potrafi odnaleźć się w niespodziewanych sytuacjach, ale także taką, która będzie potrafiła się postawić i zawalczyć o swoje.
Serial "Książęta" płynie spokojnym rytmem, a doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa tylko podkreśla każdą scenę. Z jednej strony to opowieść, jaką wszyscy znamy: o wielkiej, zakazanej miłości. Z drugiej strony, historia potraktowana jest z dużym wyczuciem. I na koniec pozostaje tylko jedno pytanie: czy warto walczyć o prawdziwą miłość, nie oglądając się na konsekwencje?