"Kruk. Czorny woron nie śpi" to historia misternie utkana z detali – recenzja finału 2. sezonu hitu Canal+
Małgorzata Major
14 sierpnia 2021, 10:59
"Kruk. Czorny woron nie śpi" (Fot. Canal+)
Jesteśmy po finałowym odcinku 2. sezonu "Kruka". Fani 1. sezonu mieli prawo być sceptyczni wobec pomysłu kontynuacji, ale finał rozwiał wątpliwości. W tekście milion spoilerów!
Jesteśmy po finałowym odcinku 2. sezonu "Kruka". Fani 1. sezonu mieli prawo być sceptyczni wobec pomysłu kontynuacji, ale finał rozwiał wątpliwości. W tekście milion spoilerów!
Oglądanie finałowego odcinka "Kruka" o siódmej rano w piątek to pewnie nie jest najlepszy pomysł na seans idealny. Jeżeli jednak ktoś chciał wiedzieć, dokąd zmierza ta historia, to nie miał innego wyjścia. Nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć, jakie pomysły miał Jakub Korolczuk i na czym najbardziej zależało mu w opowiadaniu nowej historii Adama Kruka. Szósty odcinek pokazuje duży talent Korolczuka, dzięki któremu autor nie tylko umiejętnie buduje scenerię Podlasia, gdzie tradycja miesza się z banalnością zła, ale i pisze skomplikowane charaktery. Nie przesadzę jeśli już teraz powiem, że aktorsko finał został ukradziony Michałowi Żurawskiemu. Zrobiła to bezceremonialnie Magdalena Koleśnik i nie wyglądało na to, żeby żałowała.
Kruk sezon 2 — Magdalena Koleśnik i jej wybitna rola
Rola Magdaleny Koleśnik jest kapitalna. To, jak zbudowała historię swojej bohaterki – od ambitnej policjantki szukającej ukojenia w jodze, przez troskliwą córkę, dobrą koleżankę i zakochaną kobietę po tak czarny charakter, że brakuje skali, by go opisać – pokazuje jej wielki talent aktorski i ogromną charyzmę. Oglądając wywiady z Koleśnik, można się szybko zorientować, że to bardzo barwna osobowość; aktorka bardzo dużo myśląca o swoich bohaterkach. Niewątpliwie widać to w "Kruku". Nie ma sobie równych. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!
Jakub Korolczuk w czerwcowej rozmowie z nami wspominał, że Magda Koleśnik świetnie operuje minigestami i potrafi być bardzo oszczędna w swojej ekspresji. Pokazują to sceny jej metafizycznych działań – trudno powiedzieć, czy to zaklinanie rzeczywistości, rzucanie uroku czy po prostu trzymanie kciuków za osobistą pomyślność. Cokolwiek robi bohaterka, to działa, a aktorka przedstawiła nam Justynę jako osobę bardzo tajemniczą, nieprzeniknioną, przerażająco bezwzględną, zmierzającą do z góry określonego celu. To, jak rzuciła na pożarcie swoją koleżankę z biurka obok, jak doprowadziła do tragicznego finału komisarza Kołeckiego to było zło w czystej postaci. Przerażająco lodowate i nieustępliwe. Wciąż nie wiem, dokąd zmierza Justyna i dokąd zaprowadzą ją te wszystkie destrukcyjne plany. Dlaczego podjęła takie drastyczne decyzje? Czy bawi ją rozstawianie ludzi niczym pionków na szachownicy? I właściwie na czym jej tak naprawdę zależy? Poza Krukiem.
Kruk. Czorny woron nie śpi to też popis Żurawskiego
Tymczasem Adam Kruk w finale trochę błądził we mgle. Teoretycznie kontrolował sytuację i próbował rozbić szajkę Ruskiego i zdemaskować mordercę Banana, ale co chwila nadzieja na to wymykała mu się z rąk. Utrata potencjalnego świadka koronnego, który jako jedyny znał prawdę o Justynie, podobnie jak lekceważenie Kołeckiego doprowadziło do tego że mimo iż komisarz poznał nazwisko policyjnego kreta, to nie podzielił się nim z Krukiem. Swoją drogą, gdy rozmawiałam latem z Leszkiem Lichotą o serialu, jego roli i tym kto może być kretem w białostockiej policji, zapytałam wprost, czy to Justyna i wówczas Leszek Lichota niewiele powiedział, bo i nie mógł. Jednak tak skutecznie wzbudził we mnie wątpliwości (chociaż dzisiaj wiem, że przecież miałam rację), że z perspektywy czasu muszę przyznać – to był świetny popis aktorski. Brawo! A sama rola komisarza Kołeckiego, choć drugoplanowa, bardzo wspomogła Kruka i ciekawie rozbudowała świat przedstawiony serialu.
Nie możemy też zapomnieć o Misiuni (w tej roli Barbara Jonak), w gruncie rzeczy bardzo ważnej i tragicznej postaci, którą cynicznie posłużyła się Justyna. Wszystkie obrzydliwe działania Justyny mogą napawać przerażeniem i to kolejny dowód na to, jak wspaniałe wolty robi scenariusz Jakuba Korolczuka. Kiedy już myślałam, że to rola Marii Sobocińskiej będzie tym najważniejszym elementem w układance Kruka, to okazało się, że scenariusz znowu wyprowadził nas na manowce, bo to był jedynie prolog do tego, co miało spotkać Ankę (Katarzyna Wajda) w finale. Jak się okazuje, to nie Klaudia była zagrożeniem dla Anki, ale właśnie Justyna i jej obsesja na punkcie Kruka. A może, jak powiedział ksiądz w konfesjonale, Anka i Kruk musieli odpokutować jego grzech? Uwielbiam tę serialową obrzędowość, wiarę w siłę wyższą i równocześnie policyjne metody śledcze — widz sam bierze to, czego potrzebuje.
Cała historia jest misternie utkana z detali. Zwróćcie uwagę nie tylko na to, jak precyzyjnie planuje Justyna, ale i jak mało czujny i naiwny okazuje się Kruk. Kiedy sądzimy, że przechytrzył jednego z żołnierzy Rudego, okazuje się, że sam cały czas był rozgrywany i żadne przemowy, granie dobrego policjanta, wspominanie Kasi ani jej dobrego serca nie przyniosły rezultatu. Kruk okazał się bardziej ludzki niż wszyscy jego antagoniści i nic nie możemy na to poradzić. Wciąż jednak to nie koniec. Historia Justyny domaga się szerszego dopowiedzenia. Podobnie jak losy Anki czy samego Kruka.
Kruk — oczekiwanie na 3. sezon serialu Canal+
Teraz już rozumiem, dlaczego Michał Żurawski tak chętnie opowiadał o planie kontynuacji. Nie możemy zostać porzuceni z taką długą listą pytań, na które nie odpowiedział nam Jakub Korolczuk. A to, jak losy Justyny i Adama splatały się w dzieciństwie, brzmi fenomenalnie. Podobnie jak rozwój osobowości Justyny, te wszystkie mniejsze i większe grzeszki, uchodzące uwadze jej rodziców. Wciąż jednak brakuje kropki nad i.
Nie można pominąć świetnej reżyserii Macieja Pieprzycy, czyli odpowiedniego człowieka na odpowiednim miejscu. Dobrze poprowadzeni aktorzy, wiedzący, dokąd zmierzają ich postacie, to połowa sukcesu. Katarzyna Wajda podczas czerwcowej rozmowy wspomniała, że praca na planie "Kruka" odbywa się w olbrzymim skupieniu i namyśle nad każdym wątkiem i rozwojem postaci. Dobrze to widać nie tylko na przykładzie Justyny czy Kruka, ale właśnie na drugim planie, który wiedział, co miał robić.
Wisienką na torcie jest wielokrotnie przez nas wspominana obrzędowość obecna w serialu. Nie tylko Szeptucha i jej spotkania z Krukiem, ale także obecność kultury romskiej. Uroczystości pogrzebowe po śmierci Dziadka, podobnie jak w poprzednim sezonie wizyta Kruka w domu Dziadka, misternie odtwarzają specyfikę romskich domostw i ich biesiad. Warto też wspomnieć piękne kadry – ciasne, pełne żałobników albo wręcz przeciwnie, plener i puszczanie latawca. Każde ujęcie ma swoje znaczenie. I jak w tej sytuacji nie czekać na kolejne odcinki? Czekamy zatem w napięciu. I gratulujemy. Warto.