Szefowie HBO bali się o życie Jamesa Gandolfiniego. Kulisy "Rodziny Soprano" wychodzą na jaw po latach
Karolina Noga
6 grudnia 2021, 15:03
"Rodzina Soprano" (Fot. HBO)
James Gandolfini zmagał się z uzależnieniami — i jak się okazuje, miało to ogromny wpływ na produkcję kultowej "Rodziny Soprano". Twórcy serialu wielokrotnie bali się o życie aktora.
James Gandolfini zmagał się z uzależnieniami — i jak się okazuje, miało to ogromny wpływ na produkcję kultowej "Rodziny Soprano". Twórcy serialu wielokrotnie bali się o życie aktora.
Książka Jamesa Andrew Millera "Tinderbox: HBO's Ruthless Pursuit of New Frontiers" dostarczyła wielu zaskakujących informacji zza kulis najsłynniejszych produkcji HBO. Po rewelacjach zza kulis "Gry o tron" przychodzi czas na "Rodzinę Soprano". Jak się okazuje, twórcy mieli ogromny problem z grającym główną rolę Jamesem Gandolfinim.
Rodzina Soprano — w HBO bali się o życie aktora
Jak podaje Insider, w książce można znaleźć rozmowę z byłym dyrektorem generalnym HBO Jamesem Bewkesem, który opowiedział, jak wyglądała praca z Jamesem Gandolifnim.
— Martwiliśmy się o to, czy Gandolfini pozostanie przy życiu. Od czasu do czasu wpadał w ciąg z alkoholem albo koką. Musieliśmy wstrzymać produkcję. To generowało ogromne koszty i utrudniało harmonogramy innych aktorów.
Bewkes podkreślił, że nie do końca wiedział, jak podchodzić do problemów aktora. Gdy z powodu jego wyskoków zaczynało brakować pieniędzy, były CEO po prostu wykładał więcej. Nie naciskano na Gandolfiniego, żeby pojawiał się w pracy, ponieważ nie chciano, by poczuł się zawstydzony. Dodatkowo Bewkes wspomina, że Gandolfini trochę traktował go jak ojca, co też nie ułatwiało mu podjęcia działań.
— [Wyglądało to] jakby się wstydził, gdybym wiedział, że on pije przy stole. Pewnego razu przyniósł dwie lub trzy butelki dobrego włoskiego wina, żebyśmy nie musieli pić tego g*wnianego Merlota, który podają na Globach. Piłem z nim, myśląc, że to go uspokoi, chyba byłem głupi.
Parę słów od siebie dodał również kolejny były szef HBO, Chris Albrecht. Wspomniał on, że w pewnym momencie doszło do interwencji w jego mieszkaniu, w której wzięli udział członkowie zarządu HBO oraz rodzina Gandolfiniego:
— Mieliśmy z nim interwencję w moim mieszkaniu w Nowym Jorku. Interwencja nie była moim pomysłem. Myślę, że to był pomysł jego rodziny, ponieważ jego siostra tam była. To była zdecydowanie sytuacja kryzysowa. Nie pamiętam, żebyśmy się martwili, że umrze, ale [jego uzależnienie] stało się prawdziwym problemem podczas kręcenia serialu… Stanowiło również brak szacunku dla innych aktorów, więc pojawiły się pewne problemy, które zaczęły narastać.
Interwencja okazała się katastrofą — James Gandolfini miał zacząć przeklinać i wybiec z mieszkania. Albrecht zagroził, że zwolni aktora, ale koniec końców udało się zrealizować serial. Gandolfini zmarł na zawał serca w 2013 roku, prawie sześć lat po zakończeniu emisji produkcji HBO. Dziś "Rodzina Soprano" uważana jest za jeden z najlepszych seriali w historii telewizji. Tej jesieni w kinach pojawił się filmowy prequel serialu, "Wszyscy święci New Jersey".