Twórca "I tak po prostu" komentuje brak Samanthy i zwrot akcji z premiery. Czy miał moment zawahania?
Marta Wawrzyn
12 grudnia 2021, 16:32
"I tak po prostu" (Fot. HBO Max)
Za nami premiera "I tak po prostu". Twórca serialu komentuje to, co serial zrobił z Samanthą, a także późniejszą bombę emocjonalną z pierwszego odcinka. Spoilery!
Za nami premiera "I tak po prostu". Twórca serialu komentuje to, co serial zrobił z Samanthą, a także późniejszą bombę emocjonalną z pierwszego odcinka. Spoilery!
"Seks w wielkim mieście" powrócił w ostatni czwartek w nowej odsłonie pt. "I tak po prostu". Nie sprawdziły się czarne myśli fanów dotyczące sposobu wypisania Samanthy (Kim Cattrall) z serialu, sprawdziły się za to najgorsze teorie na temat zakończenia wątku Mr. Biga (Chris Noth). Czy twórcy od początku mieli taki plan?
I tak po prostu — twórca komentuje brak Samanthy
Michael Patrick King, showrunner serialu, wyjaśnia w rozmowie z TVLine, dlaczego zdecydował się zakończyć przyjaźń Carrie (Sarah Jessica Parker) z Samanthą i wysłać Samanthę do Londynu. Czy w którymś momencie w ogóle przyszło mu do głowy, żeby tę postać uśmiercić?
— Nigdy. Kocham Samanthę. To uwielbiana postać. Uwielbiałem wszystko, co ona dodawała do "Seksu w wielkim mieście". To nie byłoby takie samo bez niej. Nikt nie mógłby tego zagrać. Poza tym mam wiele szacunku dla fanów i ich uczuć wobec Samanthy. (…) Nie interesowało mnie zabicie Samanthy. Myślałem, że byłoby to niepotrzebne. Przyjaźnie się rozpadają — mówi twórca.
Jak dodaje, nie ma wielkiej szansy, że Samantha wróci do życia Carrie, bo Kim Cattrall po prostu nie chce już jej grać.
— Kim powiedziała, że nie chce już grać Samanthy. Ten serial nigdy nie został stworzony z Kim Cattrall. Został stworzony z Samanthą jako postacią.
I tak po prostu — twórca o śmierci Mr. Biga
Tak jak śmierci Samanthy nie brano pod uwagę, tak śmierć Biga wydaje się wręcz oczywistym wyborem twórców. O zawale szykowanym dla męża Carrie mówiło się już przy okazji trzeciego filmu, który nigdy nie powstał. Michael Patrick King przyznaje, że nie zawahał się, kiedy przyszło pociągnąć za spust.
— Nie, w ogóle się wahałem. "Seks w wielkim mieście" zawsze był odważny w swoich wyborach fabularnych. Tak się składa, że to jeden z głównych romansów w serialu. Kiedy robiliśmy ten serial w HBO, zrobiliśmy wiele rzeczy, które były mroczne, zastanawiające i zaskakujące. Carrie miała romans. Zniszczyła małżeństwo. Samantha miała raka. Miranda prawie zdecydowała się na aborcję.
Showrunner powtarza to, co w serialu mówi Charlotte (Kristin Davis): śmierć jest częścią życia.
— Śmierć jest częścią życia. Faktem jest, że to fikcja. I jedna z najlepszych rzeczy, do których można użyć fikcji, to sprawienie, abyśmy czuli rzeczy, które nie są prawdziwe, które są przerażające, bo w prawdziwym życiu, kiedy je czujesz, to jest niszczące. Ale w przypadku fikcji, kiedy to czujesz, to nie jest prawdziwe. To jest coś w rodzaju próby. Każdy kogoś stracił, więc czemu nie Carrie?
Jak dodaje, serial w kolejnych odcinkach będzie starał się uszanować to, że Carrie straciła wielką miłość. Dlatego nie spodziewajcie się, że szybko zacznie z powrotem chodzić na randki i zmieniać chłopaków jak 20 lat temu. Ale z drugiej strony, scenarzystów nie interesuje "zabranie jej do ciemnego lasu i zostawienie jej tam". Będzie jakieś światełko w tunelu — mówi showrunner. A potwierdza to wyciek zdjęć z planu serialu, gdzie Carrie jest w towarzystwie potencjalnego nowego chłopaka.