Romanse, intrygi dworskie i kobiety, które rządzą. Te seriale kostiumowe umilą wam święta
Marta Wawrzyn
26 grudnia 2021, 11:02
"Sisi" (Fot. Beta Film)
Z okazji premiery serialu "Sisi" — dziś na Epic Drama o godz. 21:30 — zrobiliśmy przegląd seriali historycznych i kostiumowych, w których główną rolę odgrywają wyraziste postacie kobiece.
Z okazji premiery serialu "Sisi" — dziś na Epic Drama o godz. 21:30 — zrobiliśmy przegląd seriali historycznych i kostiumowych, w których główną rolę odgrywają wyraziste postacie kobiece.
Oglądanie lżejszych seriali kostiumowych to jedna z naszych ulubionych świątecznych rozrywek. Poprzednie święta spędzaliśmy z "Downton Abbey", "Z pamiętnika położnej" czy "Bridgertonami", a w tym roku możemy kontynuować tradycję z "Sisi", sześcioodcinkowym miniserialem o uwielbianej przez popkulturę austriackiej cesarzowej. Premiera będzie miała miejsce 26 grudnia o 21:30 na kanale Epic Drama. Kolejne odcinki będą emitowane codziennie, do 31 grudnia.
Sisi — premiera 26 grudnia na Epic Drama
Dlaczego warto spędzić sześć wieczorów z "Sisi"? Bo to świeże spojrzenie na życie młodej Elżbiety Bawarskiej, którą poznajemy w 1853 roku, niedługo przed tym, jak zostaje cesarzową Imperium Habsburgów. Dominique Devenport ("Nocny pociąg do Lizbony") wciela się w uroczą, pełną entuzjazmu 16-latkę, której wdzięk, charakter, a później też spadające na nią tragedie sprawią, że stanie się nie tylko ukochaną władczynią ludu, ale i prawdziwą legendą. Ale to nie jest opowieść o ikonie, tylko o dziewczynie takiej jak my, stającej przed niecodziennym wyborem.
Serialowa Sisi dopiero zaczyna swoją drogę na salony, a jej początkiem jest wielka miłość. Dziewczyna zakochuje się w cesarzu Franciszku Józefie I (w tej roli Jannik Schümann, "Środek świata", "Charité") dosłownie od pierwszego wejrzenia, problem w tym, że ma on poślubić jej starszą siostrę. Dla zbuntowanej młodej chłopczycy, która do tej pory robiła, co chciała, nie zwracając uwagi na konwenanse, przychodzi czas, kiedy musi zacząć walczyć o swoje szczęście — metodami do tej pory dla niej obcymi. A także zdecydować, czy rzeczywiście jest gotowa zmienić całe swoje życie.
"Sisi" to i historia o dorastaniu, i romans w kostiumie, i przede wszystkim opowieść o kobiecie gotowej na wszystko dla miłości. Głównej bohaterce niestraszne są pałacowe intrygi, wizyty w burdelu w celach poznawczych i szalone wyprawy konno, a Dominique Devenport ma w sobie iskrę, której trzeba, aby zagrać Sisi inaczej, niż była grana do tej pory. W jej postaci łatwo się zakochać, a jeszcze łatwiej ją polubić, bo mamy do czynienia nie ze sztywnym dramatem historycznym, tylko z żywą opowieścią o osobie z krwi i kości, która pod każdym względem wyprzedzała swoją epokę. Rozdarta pomiędzy namiętnością i młodzieńczym idealizmem, a ograniczeniami związanymi z życiem w najciaśniejszym z gorsetów, młoda Sisi zmuszona jest błyskawicznie dorosnąć. Co nie oznacza, że zrezygnuje z bycia sobą.
Choć serial zahacza o poważne tematy, prezentując nie tylko Sisi, ale też Franciszka Józefa jako młodych ludzi, zmagających się z wymaganiami stawianymi wobec nich przez świat poukładany przez ich przodków, przede wszystkim sprawdza się jako lekka rozrywka. Lekka, ale dobrze zrobiona i niepozbawiona ambicji — serialowe pałace i plenery wyglądają fenomenalnie, kostiumy, na czele z suknią ślubną Sisi, uszyte są na bogato, a głównym bohaterom nie brakuje charyzmy i uroku.
Wielka
A co powiecie na dworskie intrygi, ale dla odmiany w komediowej i kompletnie odjechanej oprawie? "Wielka" to coś miłego dla fanów "Faworyty" — oscarowy film i serial łączy osoba scenarzysty Tony'ego McNamary. Elle Fanning wciela się w młodą Katarzynę, później zwaną Wielką, która przybywa do Rosji, by zostać żoną cara Piotra III (Nicholas Hoult). To, co zastaje na miejscu, przypomina dom wariatów, który niejednego by odstraszył — ale nie tę optymistycznie nastawioną dziewczynę.
"Wielka" to opowieść, która nie za bardzo lubi fakty historyczne, za to kocha wszelkie odcienie satyry, farsy, tragikomedii. Tytułowa bohaterka, w niczym nie przypominająca okrutnej damy ze stali, która wzięła udział w rozbiorach Polski, trafia do zacofanego kraju i na zdziczały dwór, gdzie rządzi głupota i ciemnota do spółki z sadyzmem. Jako że jest oczytana i zachwycona ideami płynącymi z Francji, postanawia pokierować kraj w kierunku absolutyzmu oświeconego. A wcześniej tylko musi pozbyć się męża. I przekonać do siebie dwór. I znaleźć sobie kochanka — albo i kilku. Elle Fanning jest niesamowita jako najfajniejsza caryca, jaką widziała telewizja, a sam serial to historyczne szaleństwo na najwyższym poziomie.
Hiszpańska księżniczka
Historia w wersji light w kobiecym wydaniu to specjalność Philippy Gregory, autorki, która ma grono wiernych fanów. Seriale na ich podstawie — wcześniejsze to "Biała królowa" i "Biała księżniczka" — nie są może dziełami wybitnymi, ale oferują wystarczająco dużo, żeby wiele osób sięgało po nie z przyjemnością. "Hiszpańska księżniczka" to historia Katarzyny Aragońskiej (w tej roli Charlotte Hope), 16-letniej dziewczyny wysłanej na początku XVI wieku na dwór Tudorów, żeby przypieczętować sojusz Hiszpanii z Anglią. Po śmierci swojego pierwszego męża młodziutka księżniczka znajduje nowego wybranka — niejakiego księcia Harry'ego (Ruairi O'Connor), bardziej znanego z lekcji historii jako król Henryk VIII.
Rzecz się jednak dzieje na wiele lat przed ścinaniem kolejnych żon. Katarzynę poznajemy jako waleczną, silną, błyskotliwą młodą kobietę, która postanawia wywalczyć sobie łokciami miejsce w bardzo niesprzyjających warunkach. "Hiszpańska księżniczka" wygląda przecudnie, wkręca jak "House of Cards" za najlepszych czasów i opowiadając prawdziwą historię, która, choć nie zawsze jest taka lekka, łatwa i przyjemna, pozostaje doskonale eskapistyczną rozrywką.
Bridgertonowie
Kiedy o serialach kostiumowych mowa, nie może zabraknąć "Bridgertonów". Hit Shondy Rhimes zdominował nasze święta rok temu, a jeśli jakimś cudem jeszcze go nie widzieliście, te święta są dobrym momentem, aby to zmienić. Serial, oparty na książkach Julii Quinn, łączy w sobie to, co najlepsze w klasycznych produkcjach kostiumowych, z "Dumą i uprzedzeniem" na czele, ze współczesnymi dziełami popkultury, jak chociażby "Plotkara". Tyle że ta wersja "Plotkary" dzieje się na początku XIX wieku, w spętanym konwenansami Londynie z czasów regencji.
Daphne Bridgerton (Phoebe Dynevor) jest panną na wydaniu, która już dość pilnie potrzebuje męża. Simon (Regé-Jean Page), książę Hastings, niby sam jest w podobnej potrzebie, ale przede wszystkim chciałby, żeby wszyscy przestali mu truć na ten temat. Para zawiera potajemny pakt, który ma pomóc obojgu, a ciągu dalszego łatwo się domyślić. "Bridgertonowie" to guilty pleasure idealne, serialowy ekwiwalent ciepłego kocyka i herbaty z miodem w mroźny wieczór.
Są intrygi, romanse, przecudne kostiumy, charyzmatyczne postacie — zwłaszcza kobiece, choć nie brak i takich, którzy obejrzeli serial głównie dla księcia — i całkiem sporo świeżości. Shonda Rhimes, podobnie jak wiele tutejszych bohaterek, przełamuje konwenanse na różne sposoby, dając widzom na przykład czarnoskórą królową Charlotte (Golda Rosheuvel). Co prawdopodobnie nie jest tylko wymysłem scenarzystów, bo żona Jerzego III ponoć faktycznie miała w sobie afrykańską krew.
Downton Abbey
Nie ma chyba bardziej brytyjskiego serialu niż "Downton Abbey". Rozciągnięta na sześć sezonów, mocno wyidealizowana opowieść o życiu arystokratów z tytułowej posiadłości to już serial kultowy, choć tak naprawdę jeszcze się nie skończył — przed nami drugi film kinowy, możliwe, że wcale nie ostatni. Bohaterami są mieszkańcy tytułowej posiadłości — lord Grantham (Hugh Bonneville), jego żona Cora (Elizabeth McGovern) i ich córki, które, jak wszystkie panny paradujące w kostiumach, zaczynają swoją wielką życiową przygodę od polowania na męża, by na przestrzeni kolejnych sezonów udowodnić, że to one tutaj rządzą.
Choć obraz arystokracji przedstawiony w "Downton Abbey" mocno odbiega od rzeczywistości, łykamy tę bajkę z przyjemnością i bez zbędnych pytań, zachwycając się kostiumami, wnętrzami, dowcipnymi dialogami czy też relacjami, jaką państwo mają ze służbą. Warto obejrzeć dla wielkiej roli Maggie Smith, dla charakternych aktorek z Michelle Dockery i Joanne Froggatt na czele, a także dlatego, że wszyscy czasem zasługujemy na sześć sezonów (i dwa filmy) ucieczki od rzeczywistości.
Wiktoria
Jenna Coleman stała się rozpoznawalną aktorką dzięki "Doktorowi Who", gdzie grała towarzyszkę przygód głównego bohatera, ale prawdziwą sławę zyskała jako królowa Wiktoria. Serial, szykowany na następcę "Downton Abbey", w dużym stopniu spełnił pokładane w nim oczekiwania, oferując miks prawdy historycznej z lekką fabułą, której ozdobą jest charyzmatyczna bohaterka. Jeszcze nie legendarna władczyni, a 18-letnia dziewczyna, która błyskawicznie musi przedzierzgnąć się w królową.
Młoda monarchini zaskakująco dobrze odnajduje w nowej roli, szybko dorastając i pokazując swoją siłę i charakter w niesprzyjających okolicznościach, pośród różnego rodzaju "życzliwych" doradców, próbujących wykorzystać ją do własnych celów. "Wiktoria" sprawnie łączy fakty historyczne z dramatem, romansem, polityką i opowieścią obyczajową w stylu "Downton Abbey", wciągając od pierwszej chwili i zachwycając kreacją Coleman. Fani poważnych, ciężkich dramatów historycznych nie mają tu czego szukać, ale jeśli interesują was kostiumowe opowieści o kobietach, które wyprzedziły swoją epokę, to zdecydowanie jest coś dla was.
Outlander
Serial mniej królewski niż większość tytułów z tej listy, ale niewątpliwie bardzo kobiecy, wypakowany wątkami romansowymi i obfitujący w intrygi, również te dworskie. Claire (Caitriona Balfe), Angielka, która lata II wojny światowej spędziła jako pielęgniarka, wyjeżdża w 1945 roku na zasłużone szkockie wakacje z mężem i… przenosi się w czasie do 1743 roku. Jej losy splatają się z historią młodego Szkota Jamiego Frasera (Sam Heughan) i między bohaterami wybucha płomienne uczucie.
"Outlander" miksuje romans, melodramat, fantasy i podróże w czasie — a wszystko to na tle XVIII-wiecznego konfliktu angielsko-szkockiego oraz innych wydarzeń historycznych, w tym także amerykańskiej wojny o niepodległość. Jeśli poszukujecie pałacowych intryg, spodoba wam się 2. sezon, dziejący się w dużym stopniu na francuskim dworze króla Ludwika XV, gdzie Jamie i Claire trafiają w nadziei, że uda im się powstrzymać masakrę Szkotów. Ale największą siłą serialu — oprócz fenomenalnego głównego duetu — jest właśnie Szkocja, służąca za tło prawdziwie epickiego romansu, dla którego dosłownie nic nie stanowi przeszkody.
The Crown
Świąteczna przerwa to też dobry moment, żeby zmierzyć z gigantem zwanym "The Crown", jeśli jeszcze nie mieliście okazji. Produkcja autorstwa Petera Morgana jest zdecydowanie najpoważniejszą pozycją z naszej listy, bo próbuje opowiedzieć niemal całą historię panowania Elżbiety II (w pierwszych dwóch sezonach Claire Foy, w kolejnych Olivia Colman), od czasów, kiedy ta musiała sobie poradzić jako młodziutka władczyni, na którą spadł ogromny ciężar, aż do początków XXI wieku.
Wśród wielu wspaniałości, jakie oferuje "The Crown", kreacje aktorskie są najwspanialsze. Foy i Colman zostały obsypane nagrodami, podobnie jak Vanessa Kirby i Helena Bonham Carter, grające księżniczkę Małgorzatę; Emma Corrin, czyli młodziutka księżna Diana; a także Gillian Anderson wcielająca się w postać premier Margaret Thatcher. Wątki historyczne wielkiej wagi przeplatają się z melodramatem, romansem i historiami rodem z tabloidów, tworząc wybuchowy miks, który wzbudził niepokój wśród niektórych brytyjskich polityków, sugerujących, że trzeba zacząć ostrzegać widzów, iż "The Crown" nie pokazuje całej prawdy. Widzowie prawdopodobnie jednak to wiedzą i, mimo to, wciąż traktują królewską produkcję jako pozycję obowiązkową wśród ponad 500 seriali, które otrzymujemy co roku.