Logika intrygi mniej istotna dla ekipy "Wiedźmina". Tomasz Bagiński tłumaczy problematyczny 2. sezon
Marta Wawrzyn
29 grudnia 2021, 10:03
"Wiedźmin" (Fot. Netflix)
Jeśli macie wrażenie, że twórcy "Wiedźmina" nie doceniają inteligencji widzów, to dlatego, że tak jest. Tomasz Bagiński oznajmił, że młodsza widownia nie potrzebuje w serialach logiki.
Jeśli macie wrażenie, że twórcy "Wiedźmina" nie doceniają inteligencji widzów, to dlatego, że tak jest. Tomasz Bagiński oznajmił, że młodsza widownia nie potrzebuje w serialach logiki.
2. sezon netfliksowego serialu "Wiedźmin" wzbudził jeszcze więcej kontrowersji niż pierwszy. Wszystko przez to, jak bardzo twórcy odeszli od książek — to już nie jest adaptacja, a luźna wariacja na temat "Krwi elfów" Andrzeja Sapkowskiego. Różnic na linii serial — książka jest cała masa, tak że trudno powiedzieć, jak zmienione wątki wpłyną na dalszą fabułę. A po co w ogóle tak duże zmiany?
Lauren S. Hissrich, showrunnerka serialu, sugerowała w różnych wywiadach, że "Krew elfów" była trudna do adaptacji, ponieważ nie za wiele się w niej dzieje. Poradzono więc sobie, wprowadzając nie tylko potwory odcinka czy bzdury w stylu prostytutek w Kaer Morhen, ale też antagonistę na cały sezon, który łączy pod koniec historie Geralta (Henry Cavill), Ciri (Freya Allan) i Yennefer (Anya Chalotra). Mowa o Voleth Meir, opartej na mitologii Baby Jagi. "Nie ma tu za wiele akcji napędzającej fabułę. A myślę, że fani "Wiedźmina" oczekują jazdy bez trzymanki przez osiem odcinków" — tłumaczyła twórczyni w "The Witcher: Unclocked".
Tomasz Bagiński o Wiedźminie: Logika mniej istotna
Tomasz Bagiński, producent serialu, poszedł o krok dalej, i praktycznie oznajmił, że młoda publika by nie obejrzała serialu, gdyby ciągle się w nim coś nie działo. Na Reddicie pojawił się fragment jego rozmowy z Karolem Paciorkiem na kanale Imponderabilia. Fani są oburzeni tą wypowiedzią i trudno im się dziwić.
— Widownia się zmienia. To wszystko się zmienia. Widzę bardzo duże przyspieszenie procesów, o których pisał Jacek Dukaj w książce "Po piśmie", gdzie [jest] odrywanie się od ciągów przyczynowo-skutkowych, odrywanie się od narracji liniowej, odrywanie się od narracji typowo, czysto książkowej. Jak się patrzy na to, kto ogląda seriale, to im młodsi widzowie, tym logika intrygi jest mniej istotna — powiedział Bagiński.
Paciorek zapytał w tym momencie, co jest według niego istotniejsze we współczesnej rozrywce, skoro logika przestała się liczyć.
— Czyste emocje. Goły miks emocjonalny, bo to są już ludzie wychowani na TikToku, na YouTube, którzy sobie skaczą z jednego filmiku na drugi.
Według Bagińskiego 2. sezon "Wiedźmina" wciąż oddaje ducha powieści Sapkowskiego. Więcej scen akcji dopisano, ponieważ bez ciągłych twistów trudno byłoby utrzymać uwagę widowni z czasów TikToka.
— Staraliśmy się unikać zmian co do ducha historii i powieści. Ale rzeczywiście jest sporo zmian dotyczącej samej fabuły. Głównie związanych z tym, czego w książce nie ma. Albo z tym, co należałoby tam rozbudować. Tymi wątkami, które nie dają się przepisać jeden do jednego. U Sapkowskiego w każdym tomie mamy jedną dużą kulminację, jeden zwrot akcji na tom. Czasem dwie. (…) W ośmioodcinkowym serialu potrzebujemy kulminacji i zwrotu akcji osiem razy. Na każdy odcinek.
2. sezon "Wiedźmina" budzi ogromne kontrowersje właśnie przez to, jak bardzo odszedł od książek i jednocześnie nie docenia inteligencji widzów. Na change.org można znaleźć petycję w sprawie odwołania showrunnerki, ale należy pamiętać, że to podejście nie jest winą jednej osoby. Zarówno Lauren S. Hissrich, jak i Tomasz Bagiński pracują dla Netfliksa, czyli wielkiej korporacji, która zapewne stawia przed nimi konkretne wymagania — możemy się tylko domyślać jakie — próbując zamienić "Wiedźmina" we franczyzę równie popularną co "Gra o tron".
Problem w tym, że właśnie "Gra o tron" udowodniła, jak wielki jest popyt na produkcje jakościowe, pokazując przy tym — przynajmniej do pewnego momentu — że da się stworzyć adaptację niemalże idealną i nie ma powodu poprawiać autorów popularnych książek. George R.R. Martin rozplanował swoje intrygi długofalowo — Andrzej Sapkowski podobnie. Gdyby współczesna publika miała problem z ich zrozumieniem, saga o "Wiedźminie" nie byłaby wielkim hitem na całym świecie.